Przejechał kilkadziesiąt tysięcy kilometrów na rowerze i to ciągle za mało. Mimo że na karku ma już trochę lat, to cały czas bierze udział w wyprawach rowerowych, zarówno tych nieco bliższych, jak i dalekich. Zwiedził kilka kontynentów, o jego wyprawach można było czytać na łamach jaworznickiej prasy. Mowa oczywiście o znanym jaworznianinie Ryszardzie Karkoszu, który chce zwiedzić cały świat wzdłuż i wszerz.
Jedną z najbardziej spektakularnych wypraw była ta do Pekinu. Wówczas trasa prowadziła przez trzy kontynenty: Europę, Azję i Amerykę Północną. Do przejechania rowerzyści mieli „bagatela” 11,5 tys. km w zaledwie 168 dni. Jak łatwo policzyć to blisko 70 km dziennie. Zmaganie się z trudną trasą to nie jedyny problem. Cały czas trzeba wieźć ze sobą ciężki bagaż, który potrafi ważyć kilkadziesiąt kilogramów. Kilka dni temu Ryszard Karkosz powrócił z kolejnej wyprawy, tym razem dookoła Polski. Co ciekawe, podczas takich rajdów częściej udział biorą… osoby starsze, aniżeli młode.
W trakcie swoich wypraw Ryszard Karkosz miał doskonałą okazję do zwiedzania poszczególnych krajów. Fotografował wszystkie miejsca, na dysku zapisanych jest wiele tysięcy zdjęć. Podczas wyjazdów zdarzały się sytuacje, które teraz wspomina z uśmiechem, choć wtedy do śmiechu nie było. W Afryce namioty, w których nocował z przyjaciółmi o mały włos nie zostały stratowane przez słonie.
Jeśli chodzi o koszta wyprawy, to te kształtują się różnie. Jak mówi jaworznianin najdroższe są te, gdy trzeba udać się na inny kontynent. Na przykład na wyprawę na Igrzyska Olimpijskie w Londynie musiał wziąć kredyt na 30 tysięcy złotych, ale jak mówi – było warto.
Na trasie spotyka mnóstwo ludzi. Wielu z nich jest bardzo przyjaznych i pomocnych, choć zdarzają się także przykre sytuacje, jak np. kradzieże.
Aktualnie Ryszard Karkosz przebywa w Jaworznie, choć w marzeniach już pojawia się kolejny cel – Indie.
[vc_facebook type=”standard”]