Czeremcha amerykańska

Oto jest czeremcha amerykańska – Padus serotina z rodziny różowatych. Prześledzimy rozwój gatunku od wiosny do jesieni. Na początku okazałe obficie kwitnące drzewa. Potem kolejne etapy rozwoju. Rośliny wyglądają malowniczo, ale z racji pochodzenia i zagrożenia dla środowiska można o niej powiedzieć urocze paskudztwo.

Ten gatunek rodzimy dla flory południa i wschodu Ameryki Północnej trafił do Europy w siedemnastym wieku. W naszym kraju szczególnie lansowano jego sadzenie od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. W tym samym czasie chociażby w Holandii zastanawiano się jak zwalczać to paskudztwo. Jednym z powodów, dla których upowszechnia się ten gatunek, jest jego wysoka miododajność.

Ma ona bardzo szerokie spektrum ekologiczne. Ponadto jest odporna na mrozy i zacienienie. Dlatego jest groźnym gatunkiem inwazyjnym. Tam, gdzie tworzy zwarte zarośla runa praktycznie brak.

Roślina jest ozdobna nie tylko w okresie kwitnienia. Bardzo malownicza staje się jesienią, kiedy wybarwia się od żółci po purpurę. Do tego dochodzą bardzo liczne owoce, które są karmą dla ptaków. Mogą też być spożywane przez ludzi. Można na surowo. Można robić przetwory takie jak z innych analogicznych owoców.

Piotr Grzegorzek

Trzmielina pospolita

Oto jest trzmielina pospolita – Euonymus europaea z rodziny dławiszowatych – Celastraceae. Prześledzimy rozwój gatunku od wiosny do jesieni. Zdjęcia wykonywałem przede wszystkim w Chrzanowie. W końcu były Wola Radziszowska i Mysłowice.

Krzew jest w istocie godny swojej polskiej nazwy. Zajmuje rozmaite zbiorowiska na terenie prawie całej Polski. Kiedy jest zielony trudno wypatrzeć go w zielonym tłumie.

Większość informacji o tym gatunku podam na tle kwitnących roślin. Kiedy kwitnie krzew, jest trudno zauważalny. Nic dziwnego, skoro zarówno działki kielicha, jak i płatki korony są zielone, zielonkawożółte z rzadka białawe. Warto jeszcze zwrócić uwagę na pręciki z żółtymi główkami. Znamię słupka rozchyla się na cztery łatki. Na rozmaitych krzewach zdarzają się kwiaty tylko męskie lub tylko żeńskie. Wówczas albo słupki, albo pręciki są szczątkowe.

Teraz coś o ulubionych siedliskach. Trafia się w lasach i zaroślach. Zdarza się w lasach dębowo-bukowych lub zaroślach ciernistych krzewów zwanych potocznie czyżniami. Bywa towarzystwem dla olsz oraz topól białych. Preferuje gleby żyzne.

Nasza bohaterka jest rośliną bardzo pożyteczną, ale zarazem warto wiedzieć, że wszystkie jej części są trujące dla ludzi i dlatego odradzam jakiekolwiek próby samodzielnego stosowania jej do celów medycznych. Bardzo użyteczne jest jej drewno. W kontrowersyjnym skrócie myślowym to piękna bestia.

Roślinę można wprowadzać do uprawy ogrodowej. Wówczas można ją prowadzić w formie drzewka o bardzo jasnej korze. Jest kilka odmian. Najbardziej zdobi, kiedy owocuje. Owoce składają się z czterech komór, które w miarę dojrzewania stają się purpurowe. Istnieje odmiana o białych owocach. W owocach rozwijają się nasiona otoczone pomarańczową osnówką. Te zwisają na białym sznureczku.

Na tle owocujących krzewów, proponuję taką mantrę. Pogląd ten wyraził Władysław Szafer we wstępie do drugiego wydania przewodnika „Drzewa i krzewy”, który ukazał się w 1957 roku nakładem Państwowych Zakładów Wydawnictw Szkolnych. Znajomość krajowych drzew i krzewów powinna być tak powszechna, jak elementarnych wiadomości z historii, literatury polskiej czy życia gospodarczego.

Piotr Grzegorzek

 

Łoboda szara

Oto jest łoboda szara – Atriplex tataricum z rodziny komosowatych – Chenopodiaceae. Aczkolwiek od pewnego czasu tę rodzinę włącza się do rodziny szarłatowatych – Amaranthaceae.

Bohater tego filmu jest w naszym kraju gatunkiem rzadkim. Rośnie w rozproszeniu na nizinach. Osobiście widziałem go dwukrotnie. Po raz pierwszy 9 sierpnia 2023 w miejscu, gdzie droga S1 przecina Przemszę. Po raz drugi w Sosnowcu Jęzorze na poboczu drogi krajowej 79 nieco na południe od jej skrzyżowania z ulicą Starowiejska. Tam też ten gatunek sfilmowałem.

Nasza bohaterka jest niewysoką rośliną jednoroczną. Pędy zazwyczaj się pokładają. Bardzo charakterystyczne są jej liście. Dolne są podługowate, z głębokimi zębatymi łatkami. Mają one krótkie ogonki. Górne liście wyglądają podobnie, ale są siedzące.

Kwitnienie naszej bohaterki przypada na lipiec i październik. Kwiaty są niepozorne, ale w swojej masie sprawiają, że można je dostrzec. Okwiat jest a jakoby go, nie było. Wyraźnie widać pręciki opatrzone żółtymi główkami.

Dla flory Polski to kenofit. Oficjalnie jego obecność odnotowano w 1847 roku. Ojczyzną gatunku jest południowa i południowo-wschodnia Europa oraz Azja Zachodnia. Tam, gdzie się pojawia, tworzy własne specyficzne zbiorowisko.

Wybiera tereny ruderalne, przydroża, miejsca bogate w materię organiczną oraz wapń i azot. Toleruje gleby zasolone, przesychające.

Jest to jeden z tych gatunków, o których można powiedzieć, że są, bo są i póki co nie wiemy, czy mogą nam się do czegokolwiek przydać.

Piotr Grzegorzek

 

Laureaci konkursu „Szkoła z klimatem” wybrani

Wybrano laureatów konkursu plastycznego organizowanego w ramach projektu „Szkoła z klimatem”. Spośród nadesłanych prac konkursowych komisja konkursu wyłoniła szkołę, w której zostanie zorganizowany ogród deszczowy oraz dwie szkoły, w których zostanie utworzona specjalna szkolna przestrzeń „z klimatem”.

Komisja konkursowa wyłoniła trzy zwycięskie prace:

1. Realizacja wzorcowego ogrodu deszczowego:

Szkoła Podstawowa nr 11 (z liczbą głosów 4)

2. Opracowanie i realizacja projektu zagospodarowania przestrzeni na terenie 2 szkół:

Szkoła Podstawowa nr 18 (z liczbą głosów 6)

Szkoła Podstawowa nr 15 (z liczbą głosów 5)

Każda ze szkół biorących udział bardzo się postarała. Niektórzy przygotowywali prace w formie makiet, a inni rysunków. Prace były przygotowane bardzo starannie i w ciekawy sposób przedstawiały wizję ogrodów deszczowych lub przestrzeni szkolnej. Komisja miała niełatwe zadanie. Jednak po przedyskutowaniu zgłoszonych pomysłów wybrano laureatów, którzy wezmą udział w projekcie.

Zwycięskie szkoły komisja wyłoniła poprzez głosowanie, które odbyło się 18 grudnia w siedzibie Jaworznickiej Izby Gospodarczej. Prace były oceniane nie tylko pod względem plastycznego przygotowania, ale przede wszystkim pod uwagę brany był opis uzasadniający zmianę przestrzeni szkolnej lub stworzenie ogródka deszczowego.

Całość projektu to nie tylko konkurs, ale też szkolenia warsztaty i rozmowy, a także wspólna praca nad realizacją konkursowych pomysłów.

Dziękujemy wszystkim uczestnikom, którzy podjęli wyzwanie i wzięli udział w konkursie. Zwycięzcom gratulujemy.

 

Czworolist pospolity

Oto jest czworolist pospolity – Paris quadrifolia z rodziny melantkowatych-Melanthiaceae. Dawno, dawno temu u zarania mojej przygody z botaniką ten gatunek zaliczano do rodziny liliowatych-Liliaceae. Jest to bylina kłączowa. Większość osobników tego gatunku posiada po cztery liście, ale zdarzają się okazy mające po trzy oraz pięć, a nawet osiem liści.

Liście łodygowe tworzą pojedynczy okółek na szczycie łodygi. Pośrodku wyrasta kwiat o zielonkawych płatkach korony. Kwiat jest najczęściej czterokrotny. Są cztery zewnętrzne lancetowate listki okwiatu. Są cztery wewnętrzne równowąskie listki okwiatu. Potem idzie osiem pręcików. Zalążnia słupka staje się w końcu owocem a dokładniej jagodą podzieloną na cztery części. Zdarzają się nieliczne odstępstwa. Nasz bohater kwitnie od kwietnia do maja.

Ten gatunek trafia się dość często w lasach liściastych na obszarze naszego kraju. To są buczyny, łęgi, olsy. Nader rzadko trafia się w lasach iglastych. Uwielbia gleby wilgotne, żyzne, zasobne w próchnicę.

W wielu źródłach podkreśla się, że jest to roślina trująca. Tym niemniej ma pewne znaczenie w medycynie. Świeże ziele ma zastosowanie w homeopatii, ale nie natrafiłem na wykaz leczonych nią chorób.

Na wschód od Polski odwar z ziela stosowano przy obrzękach, grypie, oraz zatruciach. Wówczas spełniał się w charakterze silnego środka wymiotnego. Więcej danych znajdziecie na stronach doktora Henryka Różańskiego. Generalnie uważam, że nie jest to lek do samodzielnego stosowania w domowych herbatkach. Warto się jeszcze zastanowić nad wprowadzeniem go do ogrodu w cień drzew w wilgotnym zakątku.

Piotr Grzegorzek

Pszeniec gajowy

Rok 2023 jest kolejną okazją do świętowania. Otóż dziesięć lat temu, znaczy się w 2013 roku, otrzymałem jako członek Polskiego Towarzystwa Botanicznego branżowy medal im. Bolesława Hryniewieckiego za popularyzację botaniki. To znakomity powód, aby zgodnie z zapowiedzią na zakończenie cyklu „Sto filmów na stulecie Polskiego Towarzystwa Botanicznego” kontynuować filmową misję edukacyjną. Szlachectwo zobowiązuje. Na zakończenie wspomnę, że sto lat temu ukazał się pierwszy numer branżowego czasopisma – Acta Societatis Botanicorum Poloniae. A poza tym wchodzimy w sto pierwszy rok działalności.

W pięćdziesiątym epizodzie tego cyklu poznamy pszeńca gajowego – Melampyrum nemorosum. Od niedawna jest on zaliczany do rodziny zarazowatych – Orobanchaceae. Kiedyśmy się poznali, był zaliczany do rodziny trędownikowatych – Scrophulariaceae. To dwudziesta siódma roślina zielna w tegorocznym cyklu. Bohatera tego filmu uwieczniłem w rejonie Woli Radziszowskiej, ale warto wiedzieć, że jest to gatunek często spotykany w naszym kraju. Zazwyczaj spotkam go na granicy lasu i łąk. Takie graniczne zbiorowiska to ekotony.

Poprzez swój charakterystyczny wygląd potocznie zwie się go Dzień i Noc. Wyróżniają go złocistożółte kwiaty oraz fioletowe listki zwane podkwiatkami. Te u niektórych form bywają białe. Ot taka zmienność wewnątrzgatunkowa. W związku z tym, kiedy kwitnie, jest łatwa do rozpoznania.

Warto wiedzieć, że nasz bohater prowadzi półpasożytniczy tryb życia. Znaczy się, posiadając zielone liście, praktykuje fotosyntezę. Znaczy się samodzielnie, zaopatruje się w asymilaty. Jednakże podczepiając się korzeniami do sąsiadów, okrada ich z wody i soli mineralnych. Generalnie w porównaniu z prawdziwą zarazą mamy do czynienia z niską szkodliwością społeczną czynu.

Na szczęście nasz bohater jest zarówno ładnym kwiatkiem, jak i niezłym ziółkiem. Już na naszym bardzo bliskim wschodzie podaje się, że ziele tego gatunku znajduje wewnętrznie zastosowanie w leczeniu chorób serca oraz żołądka. Pomaga przy alergiach. Henryk Różański wymienia go wśród ziół stosowanych w leczeniu boreliozy. Z powodu toksyczności odradza się samodzielne stosowanie lub ścisłe przestrzeganie sugerowanego dawkowania.

Do tego dochodzi raczej bezpieczne działanie zewnętrzne. W zestawie chorób wymienia się między innymi egzemy, gruźlicę skóry, rozmaite wysypki, świerzb. Można jeszcze o nim powiedzieć – do rany przyłóż. Są jeszcze owoce, które wykorzystuje się do zwalczania szkodliwych owadów.

I na zakończenie mantra, która kończyła filmy ubiegłorocznego cyklu. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

Krwawnik wiązówkowaty

Rok 2023 jest kolejną okazją do świętowania. Otóż dziesięć lat temu, znaczy się w 2013 roku, otrzymałem jako członek Polskiego Towarzystwa Botanicznego branżowy medal im. Bolesława Hryniewieckiego za popularyzację botaniki. To znakomity powód, aby zgodnie z zapowiedzią na zakończenie cyklu „Sto filmów na stulecie Polskiego Towarzystwa Botanicznego” kontynuować filmową misję edukacyjną. Szlachectwo zobowiązuje. Na zakończenie wspomnę, że sto lat temu ukazał się pierwszy numer branżowego czasopisma – Acta Societatis Botanicorum Poloniae. A poza tym wchodzimy w sto pierwszy rok działalności.

W czterdziestym dziewiątym epizodzie poznamy krwawnika wiązówkowatego – Achillea filipendulina z rodziny astrowatych – Asteraceae. Jest on rodzimy dla flory Kaukazu i Azji Mniejszej, dlatego traktuję go jako gatunek egzotyczny, piąty taki w tym cyklu. Po raz pierwszy widzieliśmy się jesienią 1984 roku. Bohatera tego filmu uwieczniłem w Katowicach na skwerze przyjaciół z Miszkolca.

Ta okazała bylina tworzy silne rozrośnięte kępy. Pędy są równomiernie ulistnione. Osiągają do półtora metra wysokości. Górą się rozgałęziają. Przez większą część sezonu wegetacyjnego tworzy siną plamę.

Najbardziej ozdobna jest w pełni kwitnienia. Optimum przypada na lipiec i sierpień. Ten film został nagrany 26 czerwca 2023 roku.

Na szczycie łodygi znajduje się kwiatostan kwiatostanów. Każda kępka na końcu gałązki jest odrębnym kilku kwiatowym koszyczkiem. Są tam tylko kwiaty rurkowe. Razem to zbite baldachogrono osiągające do dwudziestu centymetrów średnicy. Całość tworzy żółtą płaszczyznę.

Jak przystaje na krwawniki, roślina posiada wyrazisty aromatyczny zapach.

Jest doskonałym dodatkiem do naturalistycznych rabat bylinowych. Im bardziej naturalistyczny ogród, tym lepiej. W Jaworznie można go oglądać w Parku Angielskim.

W wielu źródłach podaje się, że bohater tego filmu ma tendencję do rozrastania się za pomocą kłączy. Uchodzi za łatwy w uprawie i do tego niewymagający. Ostrzega się przed możliwością zagłuszenia przez niego innych roślin. Znaczy się, jest to jeden z tych gatunków, o których powiadam – raz sadzisz, potem plewisz. Ja na razie jestem na początku tej drogi. Sadzonkę nabyłem latem tego roku.

Piotr Grzegorzek

 

Cykoria podróżnik

Rok 2023 jest kolejną okazją do świętowania. Otóż dziesięć lat temu, znaczy się w 2013 roku, otrzymałem jako członek Polskiego Towarzystwa Botanicznego branżowy medal im. Bolesława Hryniewieckiego za popularyzację botaniki. To znakomity powód, aby zgodnie z zapowiedzią na zakończenie cyklu „Sto filmów na stulecie Polskiego Towarzystwa Botanicznego” kontynuować filmową misję edukacyjną. Szlachectwo zobowiązuje. Na zakończenie wspomnę, że sto lat temu ukazał się pierwszy numer branżowego czasopisma – Acta Societatis Botanicorum Poloniae. A poza tym wchodzimy w sto pierwszy rok działalności.

W czterdziestym ósmym epizodzie tego cyklu poznamy cykorię podróżnika – Cichorium intybus z rodziny astrowatych – Asteraceae. W tym roku także pojawiło się sporo roślin zielnych. Oto dwudziesty szósty taki bohater. Na początku przyjrzyjmy się okazom z rejonu Modlniczki koło Krakowa. Są tutaj typowe o niebieskich kwiatach języczkowych oraz forma o kwiatach fioletowych.

Bohaterka tego filmu jest gatunkiem bardzo pospolitym nie tylko w naszym kraju. Trudno powiedzieć, czy jest rodzimy dla naszej flory, czy też trafił do nas bardzo dawno temu i uznał, że jest mu tutaj dobrze. Wybiera przydroża, murawy, miejsca ruderalne, a nawet uprawy rolne. Uwielbia towarzystwo takich gatunków jak popłoch, marchew dzika, goryczel jastrzębcowaty czy bylica pospolita.

To, co wydaje się być kwiatem, jest w istocie kwiatostanem zwanym koszyczkiem. Niebieskie lub fioletowe płatki z pięcioma ząbkami na szczycie są w istocie kwiatami języczkowymi. Są one delikatnie owłosione. Środek koszyczka zajmują mniej liczne kwiaty rurkowe. Idąc od dołu mamy rurkę z pięciu płatków korony, potem idą ciemne pyłkowiny pręcików. Nad nimi wystaje rozdwojone znamię słupka.

Nawet kiedy nie kwitnie, jest łatwa do rozpoznania. W takim stanie zobaczyłem je w Jaworznie Byczynie. Właśnie zawiązują się koszyczki. Była na przydrożu, była w szczelinie kamiennego muru spełniając się w roli chwastu.

Na tle okazów widzianych przy ulicy Bukowskiej w Szczakowej wspomnę, że jest to prastara roślina lecznicza. Dała ona także początek kilku odmianom, które uprawia się albo dla korzeni, albo dla liści. Te pierwsze są między innymi zalecane w diecie osób chorych na cukrzycę. Prażone korzenie są dodatkiem do naturalnej kawy. Są także jej zamiennikiem w kawach zbożowych. Wiele napojów z jej udziałem posiada przyjemny aromat połączony z działaniem przeciwbakteryjnym i ściągającym. Generalnie znakomicie wpływają na przewód pokarmowy.

Na tle okazów z Sosnowca Jęzora dodam, że medycyna wielu krajów stosuje ją w tym samym celu. Poza tym leczono nią szkorbut, nieżyty żołądka, wątroby oraz zapalenia pęcherza moczowego. Poza tym w wielu przypadkach analogicznie stosowano ziele. Trudno wymieniać wszystkie jej zalety. To po prostu prawdziwy ładny kwiatek i niezłe ziółko. Ponadto to bardzo wydajna roślina miododajna.

I na zakończenie mantra, która kończyła filmy ubiegłorocznego cyklu. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

 

Uczniowie Odkrywają Świat Biznesu: Wizyta w FUD-MEN w Ramach Projektu „Szkoła z Klimatem”

W ramach inspirującego projektu edukacyjnego „Szkoła z Klimatem”, kilkunastu uczniów ze szkoły podstawowej miało wyjątkową okazję odwiedzić lokalną firmę FUD-MEN. Ta wizyta studyjna stanowiła nie tylko ciekawą przygodę edukacyjną, ale również ważny krok w kierunku zrozumienia rzeczywistości biznesowej.

Odkrywanie Świata Biznesu

Podczas pobytu w FUD-MEN, młodzi uczestnicy projektu mogli z bliska przyjrzeć się, jak funkcjonuje przedsiębiorstwo. Dzieci odwiedziły różne działy i mogły obserwować pracowników wykonujących swoje zadania.

Edukacja i Inspiracja

Jednym z celów projektu „Szkoła z Klimatem” jest inspirowanie młodych ludzi do myślenia przedsiębiorczego oraz rozwijanie ich zainteresowań biznesowych. Wizyta w FUD-MEN doskonale wpisuje się w ten cel, pokazując uczniom, że prowadzenie własnej działalności gospodarczej jest realną i atrakcyjną ścieżką kariery.

Oprócz inspiracji, projekt kładzie duży nacisk na uświadomienie uczniom odpowiedzialności, jaka wiąże się z prowadzeniem biznesu. Spotkania z przedsiębiorcami i pracownikami FUD-MEN pozwoliły uczestnikom zrozumieć, że zarządzanie firmą wymaga nie tylko umiejętności biznesowych, ale także odpowiedzialności społecznej i etycznej.

Wizyta w lokalnej firmie FUD-MEN była cennym doświadczeniem dla uczniów biorących udział w projekcie „Szkoła z Klimatem”. Przez bezpośredni kontakt z biznesem, młodzież nabyła wiedzę, która może zainspirować ich do własnych przedsięwzięć gospodarczych w przyszłości, a także uświadomiła im, jak ważna jest odpowiedzialność w prowadzeniu działalności biznesowej. To doświadczenie bez wątpienia pozostanie z nimi na długo, kształtując ich podejście do świata biznesu i przedsiębiorczości.

 

Santolina cyprysikowata

Rok 2023 jest kolejną okazją do świętowania. Otóż dziesięć lat temu, znaczy się w 2013 roku, otrzymałem jako członek Polskiego Towarzystwa Botanicznego branżowy medal im. Bolesława Hryniewieckiego za popularyzację botaniki. To znakomity powód, aby zgodnie z zapowiedzią na zakończenie cyklu „Sto filmów na stulecie Polskiego Towarzystwa Botanicznego” kontynuować filmową misję edukacyjną. Szlachectwo zobowiązuje. Na zakończenie wspomnę, że sto lat temu ukazał się pierwszy numer branżowego czasopisma – Acta Societatis Botanicorum Poloniae. A poza tym wchodzimy w sto pierwszy rok działalności.

W czterdziestym siódmym epizodzie poznamy santolinę cyprysikowatą – Santolina chamaeaecyparissus z rodziny astrowatych – Asteraceae. Jest ona rodzima dla flory rejonu śródziemnomorskiego gdzieś tak od Hiszpanii po Chorwację. U nas pojawia się coraz częściej w ogrodach. Generalnie jest to półkrzew, jednakże ze względu na obszar naturalnego występowania można ją traktować jako gatunek egzotyczny, czwarty w tym cyklu. Na początku okaz z mojego chrzanowskiego ogrodu.

Teraz przechodzimy do Jaworzna, gdzie większe ilości tego gatunku posadzono w donicach przy ulicy Mickiewicza. To stan z czerwca i lipca 2023. Do tej pory widywałem te rośliny jako sine, srebrzyste plamy. Tutaj poczuły się jak w swojej śródziemnomorskiej ojczyźnie, kwitnąc obficie. Na tym tle podziwiając koszyczki od początku kwitnienia poprzez pełen rozwój do stanu zejściowego, wysłuchajmy kilku ciekawostek.

Nasza bohaterka w zieleni publicznej jest traktowana jako roślina jednoroczna, jednakże ja uprawiam ją u siebie od kilku lat, nie stosując jakichkolwiek zabezpieczeń.

Przyjmuje się, że kwiatostany powinno się usuwać, ponieważ najważniejsze są jej szare, sinozielone pędy z gęstymi drobnymi liśćmi. Osobiście jestem zdania, że kwiatostany w pełni kwitnienia są ozdobą, co widać w tym filmie. Pierwsze, kwitnące okazy tego gatunku oglądałem w 2019 roku w Doncaster w Anglii. Następne dopiero 11 czerwca 2022 roku na cmentarzu w Tyńcu. Teraz był to trzeci raz.

Moja santolina rośnie w cieniu drzewa i wcale jej to nie przeszkadza. Ba nawet zakwitła. Gleba nie musi być urodzajna ani przesadnie wilgotna.

W tym momencie warto wspomnieć, że nasza bohaterka jest bardzo aromatyczna. W swojej ojczyźnie znajduje zastosowanie jako przyprawa. Osobiście nie miałem śmiałości spróbować. Tamże jest niezłym ziółkiem. Spośród wielu zastosowań wspomnę, że należy do grupy gatunków z kategorii do rany przyłóż.

Piotr Grzegorzek