Jasieniec piaskowy

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W siedemdziesiątym piątym epizodzie poznamy jasieńca piaskowego – Jasione montana z rodziny dzwonkowatych-Campanulaceae.

W tym filmie pokazuję rośliny spotkane w Jaworznie Jeleniu, Mysłowicach Dziećkowicach oraz Sosnowcu Jęzorze. Bohater naszego filmu nie ma nic przeciwko glebom ubogim, nasłonecznionym. Pojawia się w murawach na piaskach oraz w suchych borach sosnowych. Jest rośliną wieloletnią. Zimę przetrzymują paczki ulokowane na poziomie gruntu. Znaczy się, jest hemikryptofitem.

Poza tym jest gatunkiem wskaźnikowym dla gleb bezwapiennych, chociaż, kiedy jest uprawiany, nie ma nic przeciwko niewielkiej domieszce dolomitu. Znaczy się, możecie go mieć w ogrodzie.

Ze swojego ukraińskiego kompendium dowiedziałem się, że jest tamże rośliną użyteczną. Sprawdza się jako roślina paszowa, ale tylko w sianie. Inne badania wykazały, że ten gatunek ma działanie hemostatyczne, znaczy się, jest ziołem z kategorii do rany, przyłóż.

Ponadto w medycynie ludowej wykorzystywano go w formie odwaru przy migrenie, omdleniach, bezsenności, zadyszce. Do tego dochodzi działanie moczopędne i przeciwbólowe.

I na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Ślęzawa trójdzielna

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W siedemdziesiątym czwartym epizodzie poznamy ślęzawę trójdzielną z rodziny ślazowatych – Malvaceae. Inna polska nazwa to ślęzawa trójwrębna. Po łacinie Malope trifida.

Bohaterkę tego filmu uwieczniłem w Miejskim Ogrodzie Botanicznym w Zabrzu. Przez wiele lat uprawiałem ją u siebie w Chrzanowie. Nasiona są dostępne w handlu.

Nasza bohaterka uwielbia stanowiska słoneczne lub częściowo ocienione. Gleba powinna być żyzna, przepuszczalna. Najpiękniej prezentuje się, gdy tworzy na rabacie barwną plamę.

Roślina jest rodzima dla flory zachodnich wybrzeży Morza Śródziemnego. Na pewno na dziko spotkamy ją w Portugalii, Hiszpanii i w Maroko. Od 1808 roku jest uprawiana w Hiszpanii.

Nasza bohaterka ma niewiele szkodników. Wspomina się o ślimakach nagich. Jest jeszcze wzmianka o rdzy – Puccinia malvacearum, ale osobiście nie stwierdziłem jej na niej także tam, gdzie w związku ze wzajemnym sąsiedztwem inne gatunki tej rodziny były silnie porażone.

Wiele roślin z rodziny ślazowatych to niezłe ziółka przydatne w kuchni miłośników zielonej dziczyzny. Dlatego obecnie trwają badania nad wykorzystaniem bohaterki tego filmu w medycynie. Jest już przydatna w kuchni. Dlatego na zakończenie pojawi się tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Trojeść antylska

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W siedemdziesiątym trzecim epizodzie poznamy trojeść antylską – Asclepias curassavica z rodziny toinowatych – Apocynaceae.

Ta ładna bylina jest także upowszechniana pod polską nazwą trojeść kurakaońska. Jej szczególną ozdobą są pomarańczowo-czerwone kwiaty. Z tego powodu w swojej ojczyźnie zwie się ją zwyczajowo blood flower.

Osobiście znamy się tylko z Miejskiego Ogrodu Botanicznego w Zabrzu. Zasadniczo jest w warunkach naszego klimatu rośliną jednoroczną. Uprawiałem ją u siebie w Chrzanowie, ale nie przezimowała, chociaż kto wie, jakby to wyglądało w cieplejszych rejonach Polski.

W swojej tropikalnej amerykańskiej ojczyźnie kwitnie nieprzerwanie. U nas tylko od czerwca do pierwszych przymrozków. Sprawdza się jednak jako roślina doniczkowa i wówczas całoroczna ozdoba niewykluczona. Nasiona są dostępne w Polsce. Tylko wtedy stanie się waszym zielonym, ale bez przesady sąsiadem.

W swojej amerykańskiej ojczyźnie jest ważnym elementem cyklu rozwojowego słynnego motyla monarchy. Jej upowszechnienie poza obszarem naturalnego występowania spowodowało spore zamieszanie w cyklu rozwojowym tego owada i jego obyczajach migracyjnych. Póki co to nie jest polski problem.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Muchomor plamisty

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych sąsiadów. Proponując pewną odmianę, zwrócę uwagę na grzyby. W siedemdziesiątym drugim epizodzie poznamy muchomora plamistego – Amanita pantherina.

Jest on stosunkowo łatwy do rozpoznania po jasnobrązowym kapeluszu upstrzonym białymi kropkami. Te czasami mogą zostać zmyte po długotrwałych deszczach. Skrajne przypadki pokazuję na przykładzie podsuszonych owocników z ulicy Promiennej w Jaworznie oraz okolicy Centrum Handlowego w Sosnowcu Jęzorze.

Więcej informacji przekazuję na tle owocników widzianych w takim sobie borze przy północnym brzegu zalewu Dziećkowickiego zwanego też patriotycznie Jeziorem Imielińskim. Było ich tam sporo w różnych stadiach rozwoju. Najbardziej w oczy rzucają się rozmaite odcienie brązowej barwy kapelusza. Ten jest na brzegu prążkowany. Pod spodem znajdują się gęste białe blaszki. Potem mamy biały trzon z pierścieniem przypominającym sukienkę. W końcu mamy bulwiastą nasadę, nad którą znajdują się resztki osłony przypominające wywiniętą skarpetę.

Nasz bohater ma specyficzny mdły zapach, ale łagodny smak, który może zmylić zachłannych grzybiarzy. Kolejną zmyłką są ślady żerowania ślimaków oraz to, co elegancko zwiemy bogatym życiem wewnętrznym. Warto wiedzieć, że nie tylko w tym przypadku zwierzęta wrażliwe na toksyny grzybowe dawno wymarły lub w jakiś sposób nauczyły się, które z darów natury należy omijać.

Grzyb wywołuje zatrucia o bardzo gwałtownym przebiegu. Jeśli pomoc nie nadejdzie na czas, zgon jest pewien. W jednym z czeskich atlasów do oznaczania grzybów, który nabyłem w końcu ubiegłego wieku, podawano, że w przypadku spożycia tego gatunku statystycznie rzecz biorąc do trzech godzin po posiłku, pojawiają się wymioty oraz biegunka. W godzinę po wymiotach rozpoczyna się stężenie pośmiertne. Znaczy się, czasu na ratunek jest mało. Tym niemniej pomoc medyczną należy wezwać.

W międzyczasie przeżywamy szał panterynowy. To pobudzenie kojarzone z upojeniem alkoholowym to halucynacje na przemiennie radosne i szalone. Potem idą drgawki, zaburzenia wzroku, senność i utrata przytomności kończąca się śmiercią. Gra skończona.

Jak się rzekło, nasz bohater jest grzybem silnie trującym. Tym niemniej szanujmy wszystkie grzyby, ponieważ nigdy nie wiadomo do czego jeszcze mogą nam się przydać. Już wieszcz Adam Mickiewicz pisał, że grzyby nieprzydatne ludziom nie są bez pożytku. Wszak one zwierza pasą i gajów są okrasą. I jeszcze jedno zaskoczenie. Otóż najrzadziej spotykanym kształtem grzyba na świecie jest kapelusik fikuśny tudzież nóżka zgrabnie toczona. To jeden z tych wyjątków.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Świerzbnica polna

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W siedemdziesiątym pierwszym epizodzie poznamy świerzbnicę polną – Knautia arvensis.

U zarania mojej przygody z botaniką zaliczano ją do rodziny szczeciowatych. Teraz czasami pojawia się w rodzinie przewiertniowatych. Cóż nie tylko w tym aspekcie systematyka zmienną jest, szczególnie po tym, jak po tradycyjnych sposobach klasyfikacji przejechali się „kladowcy”.

Roślina jest pospolita na obszarze całej Polski. Przede wszystkim spotkamy ją na łąkach świeżych, murawach kserotermicznych oraz w prześwietlonych partiach lasów. Pojawia się w miastach na niekoszonych trawnikach. Zapewne trafia się w mieszankach do tworzenia łąk kwietnych. Od pewnego czasu znacznie większa liczebność stanowisk oraz osobników na stanowiskach. To bylina, której pączki zimują na poziomie gruntu. Znaczy się, jest hemikryptofitem. Jest bardzo zmienna, co widać na załączonych obrazkach.

Teraz przyglądając się jej kwiatom tworzącym półkuliste koszyczki, wysłuchajmy kilku najważniejszych informacji w tle. Po pierwsze w odróżnieniu od gatunków z rodziny astrowatych tutaj są one zbudowane z czterech płatków korony. Jest także zachowany kieliszek zbudowany z czterech ząbków. Ponadto jest na nim 8 szczeciniastych ości. Nasza bohaterka jest znakomitą rośliną miododajną.

Ponadto jest niezłym, ale słabo zbadanym ziółkiem. Zarówno ziele, jak i korzeń zawierają saponiny, alkaloidy, kwas kawowy oraz garbniki. Głównie była stosowana w medycynie ludowej. Ze swojego ukraińskiego kompendium dowiedziałem się, że na naszym „bliskim wschodzie” stosowano ją do leczenia szeregu chorób skórnych. Wśród nich pojawiają się wysypki, świerzb, alergie. Inne choroby leczone tym gatunkiem to gruźlica płuc, kaszel, angina, zapalenie pęcherza moczowego. Proszkiem z ziela usiłowano tępić pchły.

Obecnie to gatunek niszowy. Jest jednak polecany przez wiele razy przywoływanego w tym cyklu dr Henryka Różańskiego. Zatem na zakończenie pojawi się tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Poziomkówka indyjska

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W siedemdziesiątym epizodzie poznamy poziomkówkę indyjską – Potentilla indica z rodziny różowatych-Rosaceae.

Do niedawna nasza bohaterka nosiła łacińską nazwę Dueschnea indica. Ostatnie szczegółowe badania wykazały, że dość blisko jej do rodzaju poziomka – Fragaria a wraz z nim trafiła do rodzaju pięciornik, co skutkuje jej aktualną łacińską nazwą.

Kiedy roślina nie kwitnie łatwo ją pomylić z poziomką jako taką. Listki trójlistkowych liści są bardziej wydłużone z obu stron pokryte włoskami. Zdradzają ją żółte kwiaty o działkach kielicha dłuższych od płatków korony.

Nasza bohaterka jest rodzima dla flory Azji. Jest nią jej południowa i południowo-wschodnia część. To obszar na wschód od górskich terenów Afganistanu po Japonię. Nie tylko do Europy trafiła jako dobrze zadarniająca bylina ozdobna. Jest w tym tak dobra, że stała się gatunkiem inwazyjnym.

Najchętniej zajmuje trawniki w ogrodach i parkach. Niczym piąta kolumna może pojawić się w uprawach poziomek. Bywa widywana na przydrożach. Jeszcze jest dość rzadka w siedliskach półnaturalnych i zaburzonych naturalnych lasach łęgowych.

W tym filmie pokazuję, jak to robi w Katowicach w Dolinie Ślepiotki w rejonie ulicy Jankego. Będąc w Warszawie, widziałem ją w rezerwacie Lasek Bielański. To bylina rozrastająca się za pomocą rozłogów. Zasadniczo warunki siedliskowe jej nie przeszkadzają. Co najwyżej słabiej kwitnie i słabiej owocuje, ale trwa w swojej zielonej masie tłamszącej inne gatunki.

Większe płaty tego gatunku obserwuję w Miejskim Ogrodzie Botanicznym w Zabrzu. Tutaj występuje w rozproszeniu w kilku miejscach, ale daleko jej do zdominowania tej placówki. Warto w tym miejscu wspomnieć o owocach. Są one jaskrawe, czerwone. Uchodzą one za suche, niesmaczne. Generalnie szału nie ma, ale jeść można, ponieważ nie są one trujące. Sprawdzone osobiście.

I na zakończenie apel dla miłośników gatunków obcego pochodzenia. Cokolwiek sadzisz w ogrodzie, czyń roztropnie i patrz końca, abyś nie stracił nad tym kontroli. Często startują one, znajdując się w roli wyrzutków z ogrodów. Gatunków inwazyjnych mamy już sporo. Na szczęście w nieszczęściu niektóre z nich to niezłe ziółka.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Bukwica lekarska

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W sześćdziesiątym dziewiątym epizodzie poznamy niezłe ziółko, znaczy się bukwicę lekarską – Betonica officinalis z rodziny jasnotowatych-Lamiaceae.

Zanim przejdziemy do meritum czas na zarys taksonomii. To na tle okazów znad Przemszy w Jeleniu. Nasza bohaterka czasami występuje pod nazwą Stachys officinalis, ale wiele wskazuje na to, że pierwsza podana nazwa jest bardziej prawidłowa. Inne polskie nazwy gatunku to bukwica zwyczajna lub czyściec lekarski.

Na tle okazów ze stanowiska w Jeleniu Łęgu opowiem co nieco o miejscu występowania. Gatunek uchodzi za średnio pospolity. Często pojawia się na łąkach zmienno-wilgotnych. Dla kontrastu pojawia się również w murawach kserotermicznych. Bywa spotykany w widnych lasach oraz zaroślach. Nadaje się do uprawy w ogrodach. Warto ją wprowadzić, bo przywabia rozmaitych zapylaczy. Nasza bohaterka z natury jest byliną, której pączki zimują na poziomie gruntu. Takie rośliny to hemikryptofity.

Na tle roślin widzianych w Ciężkowicach oraz Miejskim Ogrodzie Botanicznym w Zabrzu przytoczę niektóre z jej rozlicznych właściwości leczniczych. W świetle pewnego starożytnego powiedzenia – sprzedaj tunikę, kup betonikę – jest to niemalże panaceum. A może chodziło tylko o to, że między innymi odstraszała złe duchy.

Jako surowiec leczniczy należy pozyskiwać ziele w początkowym okresie kwitnienia. Obecnie jako lek znajduje przede wszystkim zastosowanie jako lek przeciwbiegunkowy oraz ściągający. Generalnie wspomaga w ogólności układ pokarmowy. Druga grupa działań dotyczy nieżytów układu oddechowego oraz jamy ustnej i gardła. Zewnętrznie działa dezynfekująco. Czasami, jeśli jeszcze posiadamy wannę, dobrze jest zrobić sobie kąpiel z jej dodatkiem. To znakomity sposób na odkażenie skóry oraz jej regenerację.

I na zakończenie tradycyjna mantra, jakże uzasadniona w świetle tego, co powiedziałem uprzednio. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Sitowie leśne

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W sześćdziesiątym ósmym epizodzie poznamy sitowie leśne Scirpus sylvaticus z rodziny ciborowatych — Cyperaceae. Oczywiście sitowia nie należy mylić z sitem – Juncus.

Bohater tego filmu jest w Polsce gatunkiem bardzo pospolitym. Zasiedla przede wszystkim tereny wilgotne. Doliny rzek ocienianych olszą czarną to jest to co ono, lubi najbardziej. Tworzy również spore łany w miejscach nasłonecznionych, ale stale zasilanych przez wodę, nawet jeśli nie widać jej na pierwszy rzut oka.

Wyróżniają go szerokie, jasnozielone blaszki liściowe oraz trójkątny przekrój łodygi. Jego drobne kwiaty są skupione w kwiatostan zwany baldachogroniastą rozrzutką.

Nasz bohater doskonale sprawdza się w naturalistycznych ogrodach z oczkiem wodnym. Można go także użyć do obsadzania końcowych odcinków przydomowych oczyszczalni ścieków. Będzie się tam czuł jak u siebie w naturalnym olsie czy łęgu.

A teraz wpadnijmy na chwilę do Mysłowic, aby zobaczyć, jak nasz bohater wygląda wczesną wiosną. Wówczas białe końcówki pędów można spożywać na surowo natychmiast po wyrwaniu. Mają smak zbliżony do orzechów. Sprawdzone osobiście. Tutaj tylko muszę wspomnieć, że zmarły w tajemniczych okolicznościach Adolf Kudliński także polecał takie wykorzystywanie tego gatunku. On jednak uważał, że jest to tatarak. Prawdziwy tatarak pokażę w innym filmie.

I na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Łojek bezkształtny

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych sąsiadów. Proponując pewną odmianę, zwrócę uwagę na grzyby.

W sześćdziesiątym siódmym epizodzie opowiem o łojku bezkształtnym – Sebacina incrustans. Grzyb reprezentuje rodzinę łojówkowatych – Sebacinaceae. Zanim przejdziemy dalej, powiem, że bohatera tego filmu spotkałem w jednym z wąwozów w północno-zachodniej części lasu Rudno na południe od Grojca w gminie Alwernia.

Dla nauki po raz pierwszy zdiagnozowano go w 1796 roku. Wówczas Persoon nazwał go Corticium incrustans. Od 1871 roku nosi obecną nazwę. Zrobili to bracia Tulasne. Niejaką osobliwością jest to, że od tamtego czasu nikt jej nie zmienił.

Bohater tego filmu ma kształt bardzo nieokreślony. Polska nazwa zobowiązuje. Zazwyczaj wyrasta na glebie bogatej w materię organiczną. Pokrywa także gałązki, liście, szczątki organiczne oraz pobliskie żywe rośliny, którym nie szkodzi. Owocniki pojawiają się od lipca do listopada. Całość jest początkowo elastyczna o woskowym połysku i barwie kremowej do żółtawej. Im starsze, tym bardziej stają się kruche. Opis budowy mikroskopowej, bardzo pomocnej w oznaczaniu grzybów sobie odpuszczę.

Nasz bohater jest notowany w Ameryce Północnej, Europie oraz w Japonii. Inne źródła dodają jeszcze wyspy Oceanii oraz Australię. W naszym kraju spotyka się go nieczęsto. Być może jest częsty, ale dla badań rzeczywistego bogactwa całej krajowej mykory, czyli ogółu gatunków grzybów bardzo trafnie pasuje ten cytat z Pisma Świętego – żniwo jest wielkie, jeno robotników mało. Znaczy się, odczuwamy zdecydowany niedobór mykologów, którym chciałoby się ganiać po terenie i schylać się niemalże pod każdy krzaczek.

Z tego powodu trudno określić jego wartość gospodarczą i na przykład medyczną. Dlatego szanujmy wszystkie grzyby, ponieważ nigdy nie wiadomo do czego jeszcze mogą nam się przydać. I jeszcze jedno zaskoczenie. Otóż najrzadziej spotykanym kształtem grzyba na świecie jest kapelusik fikuśny tudzież nóżka zgrabnie toczona.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Ostropest plamisty

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W sześćdziesiątym szóstym epizodzie poznamy ostropest plamisty – Silybum marianum z rodziny astrowatych – Asteraceae.

Bohatera tego filmu uwieczniłem w ogrodzie botanicznym w Powsinie oraz Miejskim Ogrodzie Botanicznym w Zabrzu.

Roślina ma bardzo charakterystyczny wygląd. Nawet kiedy nie kwitnie trudno pomylić ją z czymkolwiek ze względu na plamiste liście. Wybitne są także listki okrywy koszyczków zakończone potężnym kolcem.

We florze Polski to gatunek obcego pochodzenia, przejściowo dziczejący tu i ówdzie. Jest rodzimy dla obszaru śródziemnomorskiego. Może być uprawiany jako roślina ozdobna. Dla celów medycznych zakłada się plantacje. Z tego też powodu rozwleczono go tu i ówdzie po świecie. Na szczęście w Polsce jeszcze nie jest gatunkiem inwazyjnym.

To niezłe, by nie powiedzieć niesamowite ziółko. W medycynie używa się jego pozbawionych puchu kielichowego owoców. Najlepiej sprawdza się przy wspomaganiu wątroby. Ta jak wiadomo przede wszystkim, spełnia rolę oczyszczalni ścieków. Kiedy ona sprawna to organizm w wielu aspektach również.

Jako rzekłem na początku bohatera tego filmu trudno pomylić z jakimkolwiek gatunkiem. Jednakże komuś się udało, dlatego teraz przyjrzyjmy się ostrożniowi lancetowatemu. Jego wizerunek widnieje na opakowaniu wiodącego w naszym kraju leku na bazie ostropestu.

I na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]