PM nr 10 przystępuje do ogólnopolskiej akcji ekologicznej

Przedszkole Miejskie nr 10 w Jaworznie przystępuje do akcji ekologicznej prowadzonej w całej Polsce. Dzieci będą zbierać elektroniczne śmieci.

„Wszystkie dzieci zbierają elektrośmieci”  to akcja Green Office Ecologic prowadzona w całym kraju, do której przystąpiło Przedszkole Miejskie nr 10 w Jaworznie.

Jest to projekt ekologiczny oraz edukacyjny, którego zadaniem jest uświadomienie dzieci już od najmłodszych lat, jak szkodliwe może być składowanie zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego, a tym bardziej wyrzucanie go w miejscach do tego nieprzystosowanych jak lasy czy jeziora.

Dlatego w przedszkolu odbędzie zbiórka elektrośmieci, która potrwa 14 i 15 lutego 2023 roku. 

Zbierane będą stare sprzęty elektroniczne takie jak:
Komputery, drukarki, telefony, monitory, sprzęt AGD i RTV, czy baterie.
Istotne jednak jest, że aby przynoszony sprzęt był w całości.

W zamian za przekazany stary sprzęt przez przedszkole otrzyma bon, który zostanie wykorzystany na nagrody rzeczowe w postaci materiałów biurowych. Aby jednak nagrodę otrzymać, przedszkole będzie musiało zebrać 500 kg zużytego sprzęty w ciągu tych dwóch dni.

Dlatego dyrekcja oraz wszyscy pracownicy zachęcają wszystkich mieszkańców, aby zamiast elektroniczne śmieci wyrzucać na śmietnik lub zostawiać je w miejscach do tego nieprzystosowanych, to lepiej przynieść do przedszkola i nie tylko wspomóc je w zdobyciu nagrody, ale także przyczynić się do poprawy jakość środowiska, które nas otacza.

Przedszkole mieście się przy ulicy Juliana Tuwima 6 na Osiedlu Tadeusza Kościuszki w Jaworznie. 

[vc_facebook]

Berberys Julianny

Rok 2023 jest kolejną okazją do świętowania. Otóż dziesięć lat temu, znaczy się w 2013 roku, otrzymałem jako członek Polskiego Towarzystwa Botanicznego branżowy medal im. Bolesława Hryniewieckiego za popularyzację botaniki. To znakomity powód, aby zgodnie z zapowiedzią na zakończenie cyklu „Sto filmów na stulecie Polskiego Towarzystwa Botanicznego” kontynuować filmową misję edukacyjną. Szlachectwo zobowiązuje. Na zakończenie wspomnę, że sto lat temu ukazał się pierwszy numer branżowego czasopisma – Acta Societatis Botanicorum Poloniae. A poza tym wchodzimy w sto pierwszy rok działalności.

W czwartym epizodzie poznamy berberys Julianny – Berberis julianae z rodziny berberysowatych – Berberidaceae. Na tle kwitnącego okazu uprawianego w Chrzanowie w ogrodzie przy Domu Urbańczyka wspomnę, że jest to krzew obcego pochodzenia. Jest on rodzimy dla flory środkowych Chin. Tutaj uprawiam go od grudnia 1984 roku. Sadzonkę otrzymałem z Ogrodu Botanicznego w Poznaniu. Na tle tego okazu wspomnę, że jest to gatunek ozdobny głównie ze względu na zimozielone liście. Żółte kwiaty pojawiające się przez jakiś czas wiosną to swoista wartość dodana.

W naszych warunkach krzew zawiązuje owoce, które z jakichś powodów utrzymują się przez całą zimę. Jest podaż, nie ma popytu wśród lokalnego ptactwa. W takim stanie obserwowałem go w okolicy rynku w Mysłowicach Kosztowach. Owoce są wydłużone i sino owoszczone. Jak są owoce, to są jeszcze nasiona, które po opadnięciu na glebę dają siewki. To zjawisko zaobserwowałem w Chrzanowie, ale zanim zdążyłem zabrać kilka z nich, zostały starannie wyplewione i wyrzucone. Na szczęście gatunek ten pojawia się w ofercie wielu szkółek, zatem wejście w jego posiadanie nie jest trudne.

Na zakończenie na tle krzewu z Chrzanowa proponuję taką mantrę. Pogląd ten wyraził Władysław Szafer we wstępie do drugiego wydania przewodnika „Drzewa i krzewy”, który ukazał się w 1957 roku nakładem Państwowych Zakładów Wydawnictw Szkolnych. Znajomość krajowych drzew i krzewów powinna być tak powszechna, jak elementarnych wiadomości z historii, literatury polskiej czy życia gospodarczego. Poznaliście drugi krzew a jak tam z pozostałymi dziedzinami wiedzy, po kolejnych od tamtego czasu reformach edukacji.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Kalina koralowa

Rok 2023 jest kolejną okazją do świętowania. Otóż dziesięć lat temu, znaczy się w 2013 roku, otrzymałem jako członek Polskiego Towarzystwa Botanicznego branżowy medal im. Bolesława Hryniewieckiego za popularyzację botaniki. To znakomity powód, aby zgodnie z zapowiedzią na zakończenie cyklu „Sto filmów na stulecie Polskiego Towarzystwa Botanicznego” kontynuować filmową misję edukacyjną. Szlachectwo zobowiązuje. Na zakończenie wspomnę, że sto lat temu ukazał się pierwszy numer branżowego czasopisma – Acta Societatis Botanicorum Poloniae. A poza tym wchodzimy w sto pierwszy rok działalności.

W trzecim epizodzie poznamy kalinę koralową – Viburnum opulus. Na tle owocujących roślin z Wilkoszyna co nieco o jej przynależności systematycznej. Do niedawna nasza bohaterka reprezentowała rodzinę przewiertniowatych – Caprifoliaceae. Jakiś czas temu wcielono ją do rodziny piżmaczkowatych – Adoxaceae. Niektórzy botanicy idą jeszcze dalej i dla tego rodzaju tworzą oddzielną rodzinę kalinowatych – Viburnaceae. Przy okazji wspomnę, że jej owoce znajdują się na krzewach prawie przez całą zimę i można je pozyskiwać do celów spożywczych.

Pora na okazy kwitnące, które sfilmowałem na Gąsiorowej Górze w Imielinie oraz w rejonie ulicy Śląskiej w Chrzanowie. Zwracamy uwagę na szerokie klapowane blaszki liściowe oraz kwiatostany tworzące płaskie baldachogrono. Na jego brzegu znajdują się kwiaty płonne a w środku niewyróżniające się kwiaty płodne, czyli takie, z których rozwiną się czerwone owoce.

Bohaterka tego filmu jest bardzo dobrym ziółkiem. Zagrała nawet główną rolę, jako lek na wszystko, w jednym z odcinków serialu Jan Serce. W skali Polski to gatunek bardzo pospolity. Preferuje miejsca wilgotne, ale zdarzało mi się ją spotykać w zaroślach na stokach suchych wzgórz.

Bez trudu można znaleźć informacje, na co ten gatunek pomaga. Teraz tylko najważniejsze właściwości. Korę stosowano wewnętrznie przy bronchicie, zapaleniu oskrzeli, alergiach oraz jako lek przeciwkrwotoczny przy krwawieniu z nosa, oraz dróg rodnych. Zewnętrznie pomagała między innymi przy gruźlicy skóry.

Kwiaty, jagody oraz liście stosowano przy wysypkach, anginie, oraz do przemywania ran. Mimo wszystko najważniejsze są jagody. Owoce z miodem to lek przeciwkaszlowy. Poza tym pomaga przy nadciśnieniu, chorobach serca, wątroby, żółtaczce. Sok z owoców pomaga przy chorobie wrzodowej żołądka. Wzmaga on również apetyt.Z zastosowań poza medycznych warto zwrócić uwagę na drewno, z którego wykonywano kołki szewskie i inne drobne wyroby. Nadaje się ono również do wyrobu węgla drzewnego.

Na zakończenie na tle pełnokwiatowej odmiany tego gatunku spotkanej w Chrzanowie proponuję taką mantrę. Pogląd ten wyraził Władysław Szafer we wstępie do drugiego wydania przewodnika „Drzewa i krzewy”, który ukazał się w 1957 roku nakładem Państwowych Zakładów Wydawnictw Szkolnych. Znajomość krajowych drzew i krzewów powinna być tak powszechna, jak elementarnych wiadomości z historii, literatury polskiej czy życia gospodarczego. Poznaliście pierwszy krzew a jak tam z pozostałymi dziedzinami wiedzy, po kolejnych od tamtego czasu reformach edukacji.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Klon jesionolistny

Rok 2023 jest kolejną okazją do świętowania. Otóż dziesięć lat temu, znaczy się w 2013 roku, otrzymałem jako członek Polskiego Towarzystwa Botanicznego branżowy medal im. Bolesława Hryniewieckiego za popularyzację botaniki. To znakomity powód, aby zgodnie z zapowiedzią na zakończenie cyklu „Sto filmów na stulecie Polskiego Towarzystwa Botanicznego” kontynuować filmową misję edukacyjną. Szlachectwo zobowiązuje. Na zakończenie wspomnę, że sto lat temu ukazał się pierwszy numer branżowego czasopisma – Acta Societatis Botanicorum Poloniae. A poza tym wchodzimy w sto pierwszy rok działalności.

W drugim epizodzie poznamy klon jesionolistny – Acer negundo z rodziny mydleńcowatych – Sapindaceae. We florze Polski ta rodzina bywa nazywana klonowate – Aceraceae. Bohater tego filmu pochodzi z Ameryki Północnej i jest dla naszego kraju groźnym zielonym najeźdźcą.

Drzewo należy do roślin rozdzielnopłciowych, a zarazem dwupiennych. Teraz na tle okazów męskich wykształcających kwiaty z pylnikami wspomnę, że z natury ten gatunek występuje w Ameryce Północnej i Środkowej. Na południu dochodzi do Gwatemali i meksykańskiego stanu Chiapas. Do Europy introdukowano go od XVIII wieku. Po prostu był ładny i inny od gatunków rodzimych. Teraz wciąż jest upowszechniany w licznych odmianach ozdobnych, chociaż coraz częściej uważa się, że zasługuje na staranne tępienie.

Przyjrzyjmy się teraz osobnikom żeńskim. Z tych kwiatów po zapyleniu rozwiną się charakterystyczne dla gatunku skrzydlaki. Bohater tego filmu najlepiej rośnie w lasach liściastych. Wybiera żyzne, wilgotne gleby. Należy do gatunków odpornych na suszę, zanieczyszczenie powietrza oraz mrozy.

Teraz przyjrzymy się liściom w różnych stadiach rozwoju. W odróżnieniu od wszystkich innych przedstawicieli tego rodzaju tutaj są one nieparzystopierzaste. Najczęściej mają od trzech do pięciu listków. Rzadziej mają siedem do dziewięciu listków. Z powodu tej odmienności bywa niekiedy zaliczany do rodzaju Negundo. Ten gatunek dostarcza drewna opałowego raczej przeciętnej jakości. Można także pozyskiwać z niego syrop klonowy.

Na zakończenie na tle zarośli żeńskich osobników tego gatunku rozrastających się w okolicy stacji kolejowej w Szczakowej zwróćmy uwagę na jego żywotność i zdolność do odradzania się. Co prawda nie daje odrostów korzeniowych, ale wypuszczanie pędów z pniaków leży w jego obyczaju.

Na zakończenie owocujący żeński osobnik z ulicy Łowieckiej w Chrzanowie. Widać jego charakterystyczne sine pędy, widać liczne skrzydlaki. Proszę sobie wyobrazić, że każdy z nich to para nasion i para potencjalnych siewek. Na szczęście nie jest on aż tak ekspansywny. Na jego tle proponuję rozważyć taką mantrę. Pogląd ten wyraził Władysław Szafer we wstępie do drugiego wydania przewodnika „Drzewa i krzewy”, który ukazał się w 1957 roku nakładem Państwowych Zakładów Wydawnictw Szkolnych.

Znajomość krajowych drzew i krzewów powinna być tak powszechna, jak elementarnych wiadomości z historii, literatury polskiej czy życia gospodarczego. Poznaliście drugie drzewo a jak tam z pozostałymi dziedzinami wiedzy, po kolejnych od tamtego czasu reformach edukacji?.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Inspektorzy WIOŚ ustalili źródło zanieczyszczenia Byczynki

Wiadomo już, co zanieczyściło Byczynkę i gdzie było źródło zanieczyszczenia.

W związku z przekazaną do WIOŚ informacją o punktowym zanieczyszczeniu cieku Byczynka niewielką ilością substancji ropopochodnej, inspektorzy przeprowadzili rozpoznanie w miejscu zdarzenia oraz jego okolicy, aby ustalić czy zanieczyszczenie nie przenosi się na dalsze obszary.

W miejscu zdarzenia ciek Byczynka posiada dwie odnogi: jedna zasila wodami stawy, a druga to upust nadmiernej wody. Funkcjonariusze Państwowej Straży Pożarnej w Jaworznie założyli trzy rękawy na upuście nadmiernej wody z cieku Byczynki. Inspektorzy przeprowadzili rozpoznanie przy ulicy Dąb, ciek w tym miejscu przebiega pod drogą publiczną oraz w okolicy stawów Belnik, gdzie nie stwierdzili występowania filmu ropopochodnego, ani zapachu świadczącego o zanieczyszczeniu. Także na stawach nie zaobserwowano zanieczyszczenia oraz śniętych ryb.

Oględziny wykazały, że źródłem zanieczyszczenia była studzienka kanalizacyjna wyposażona w zastawę, z której wypływała substancja ropopochodna oraz wydobywał się charakterystyczny dla niej zapach. W tej sytuacji inspektorzy udali się w górę Byczynki, aby sprawdzić czy w innych miejscach nie jest on również zanieczyszczony. W górnych partiach nie stwierdzono występowania zanieczyszczenia substancjami ropopochodnymi. Na prośbę inspektorów Straż Pożarna ustawiła rękawy sorpcyjne bezpośrednio przy wylocie studzienki kanalizacyjnej.

Ze względu na charakter zanieczyszczenia oraz obecność stacji benzynowej w bezpośredniej bliskości cieku Byczynka, rozpoznanie przeprowadzono także na jej terenie oraz przyległym parkingu. Nie stwierdzono oznak występowania zanieczyszczenia, obsługa stacji oświadczyła że nie miała informacji o rozlaniu paliwa na terenie parkingu, a na samej stacji nie doszło do awarii skutkującej przedostaniem się paliwa do środowiska.

Z miejsca zanieczyszczenia oraz z wylotu studzienki kanalizacyjnej zostały pobrane próby wody do badań laboratoryjnych. Próbki są obecnie analizowane przez Centralne Laboratorium Badawcze GIOŚ.

[vc_facebook]

Zabezpieczali zanieczyszczoną Byczynkę. Wody Polskie badają niebezpieczną substancję

 

Stawy na Łęgu wysychają. Jaworzno traci urokliwe miejsce

Jaworzno traci urokliwy zakątek! Stawy na Łęgu wysychają, wody jest już bardzo mało.

To atrakcyjne dla mieszkańców i wędkarzy miejsce znika z mapy zielonych perełek naszego miasta. Jaworzno, zielone miasto znane z rekreacyjnych miejsc do wypoczynku czarowało swoimi urokami. Dziś wygląda na to, że traci jedno z najpiękniejszych.

Urokliwy zakątek jakim są stawy na Łegu przy Elektrowni Jaworzno III wysychają. Aktualnie poziom wody jest bardzo niski a w zasadzie w wielu zbiornikach już jej nie ma.

Woda w Łęgu zawsze będzie znikać, potrzebny jest sztuczny dopływ

– Po pierwsze mamy wciąż suszę strukturalną co obserwowaliśmy na zapadlisku w Wilkoszynie, źródle Siarczanej oraz Byczynce. Po drugie na to wszystko mógł się nałożyć efekt suchej Sztoły oraz Białej. Wysuszenie tych dwu cieków spowodowało spadek poziomu wody w Białej Przemszy co zarazem powoduje obniżenie poziomu wody w Przemszy jako takiej, która płynie na trawersie zalewów. To mogło spowodować spływ wody w kierunku rzeki jako takiej zgodnie z zasadą naczyń połączonych. – komentuje Piotr Grzegorzek, przyrodnik jaw.pl.

– Należy również uwzględnić drenujący wpływ czynnego górnictwa węglowego, co swego czasu obserwowaliśmy na przykładzie Koziego Brodu. W związku z tym dobrze byłoby zadać beneficjentowi koncesji pytanie o powiązane z nią pozwolenie wodnoprawne i wynikające z tego skutki dla środowiska.

Wody gruntowe

Skierowaliśmy pytania do TAURON Wytwarzanie i do Spółki Restrukturyzacji kopalń. Czekamy na odpowiedzi, które rozwiewają wątpliwości co do przyczyn i możliwych rozwiązań.

Sprawa powraca co kilka lat

Nie pierwszy raz wędkarze podnoszą alarm w związku z zanikaniem wody na Łęgu. Ostatni raz w 2015 roku, Elektrownia Jaworzno przestała pompować wodę do tych zbiorników co skutkowało ich wysychaniem. Wtedy po interpelacjach radnego Pawła Bańkowskiego do Tauron Wytwarzanie udało się wypracować rozwiązanie, które przedłożyło życie stawów.

Brak wody doprowadzi do katastrofy ekologicznej w zalewie Łęg?

 

 

Jodła pospolita

Rok 2023 jest kolejną okazją do świętowania. Otóż dziesięć lat temu, znaczy się w 2013 roku, otrzymałem jako członek Polskiego Towarzystwa Botanicznego branżowy medal im. Bolesława Hryniewieckiego za popularyzację botaniki. To znakomity powód, aby zgodnie z zapowiedzią na zakończenie cyklu „Sto filmów na stulecie Polskiego Towarzystwa Botanicznego” kontynuować filmową misję edukacyjną. Szlachectwo zobowiązuje. Na zakończenie wspomnę, że sto lat temu ukazał się pierwszy numer branżowego czasopisma – Acta Societatis Botanicorum Poloniae. A poza tym wchodzimy w sto pierwszy rok działalności.

W pierwszym epizodzie poznamy jodłę pospolitą – Abies alba z rodziny sosnowatych – Pinaceae. Większość stanowisk tego gatunku znajduje się w południowej części Polski. Rozproszone stanowiska znajdują się w lewej górnej ćwiartce naszego kraju.

Na początku obejrzyjmy okazałe drzewo z parku miejskiego w Chrzanowie. Obserwuję je od kwietnia 1982 roku.

W 2019 roku drzewo zakwitło. Obserwujemy jego kwiaty męskie, ponieważ znalazły się na odpowiednim poziomie.

Drzewo ma się dobrze. Tak wyglądało w 2020 roku. Tutaj przy okazji warto zwrócić uwagę na istotny szczegół taksonomiczny, jakim są białe paski na spodzie płaskich szpilek.

Na naszym terenie, w obszarze naturalnego występowania jodły wymierały, ponieważ nie tolerowały wysokich stężeń związków siarki w powietrzu. Teraz nie jest już tak źle, ponieważ drzewa odradzają się, co widać na przekładzie z lasu w Mysłowicach Ćmoku.

Im dalej na południe tym drzewa jodłowe są większe. Pierwszą grupę takich gigantów napotkałem w Białym Lasku niedaleko Polanki Wielkiej. Tutaj stanowią znaczącą domieszkę w lesie liściastym.

Z analogiczną sytuacją mamy do czynienia w Wyżrale, w lesie, na którego skraju znajduje się pomnik lotników amerykańskich. O dobrej kondycji świadczą liczne siewki tego gatunku w runie lasu.

To samo można zobaczyć wszędzie na obszarze naturalnego występowania jodły. Nasza bohaterka przede wszystkim dostarcza drewna. Jej pączki, gałązki, liście oraz żywica są cenione w lecznictwie. Szyszki dostarczają olejku stosowanego w perfumerii.

Na zakończenie na tle okazałych drzew z lasu w rejonie góry Draboż proponuję taką mantrę. Pogląd ten wyraził Władysław Szafer we wstępie do drugiego wydania przewodnika „Drzewa i krzewy”, który ukazał się w 1957 roku nakładem Państwowych Zakładów Wydawnictw Szkolnych. Znajomość krajowych drzew i krzewów powinna być tak powszechna, jak elementarnych wiadomości z historii, literatury polskiej czy życia gospodarczego. Poznaliście pierwsze drzewo a jak tam z pozostałymi dziedzinami wiedzy, po kolejnych od tamtego czasu reformach edukacji?.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Bądź EKO z Carrefour Jaworzno Wojska Polskiego

Dzisiaj o 12.00 w sklepie Carrefour na Osiedlu Stałym w Jaworznie otwarto Eko Punkt, do którego możesz wrzucić plastikowe butelki i puszki. Za każdą butelkę oraz puszkę Klient dostaje bon o wartości 0.15 zł do zrealizowania w sklepie w dniu kiedy bon został wydany.

Teraz pomagając naszej planecie, zyskujesz bon na zakupy. Bycie eko się opłaca.

Eko Punkt to miejsce przeznaczone do zbiórki opakowań zwrotnych, takich jak puszki i butelki plastikowe, które następnie są przetwarzane lub recyklingowane. Celem takich punktów jest zwiększenie ilości odzyskiwanych surowców oraz ograniczenie ilości odpadów trafiających na składowiska. W wielu krajach, w tym w Polsce, obowiązuje system zwrotu opakowań. Dlatego też Eko Punkty są powszechne w miastach i miasteczkach.

Eko Punkty oferują wiele korzyści dla środowiska naturalnego oraz dla społeczeństwa. Zbiórka opakowań w eko punktach pozwala na recykling surowców, co zmniejsza potrzebę wykorzystywania zasobów naturalnych. To również oszczędność energii potrzebnej do produkcji nowych produktów. Dzięki takim rozwiązaniom zmniejsza się ilość odpadów trafiających na składowiska. To także skuteczny sposób na promowanie świadomości ekologicznej wśród społeczeństwa. System zwrotu opakowań jest także efektywny ekonomicznie, ponieważ zmniejsza koszty związane z utylizacją odpadów oraz pozwala na odzyskanie surowców, które można ponownie wykorzystać.

Dodatkowo oddając butelki i puszki w sklepie Carrefour, otrzymujesz bon na zakupy.

[vc_facebook]

Choinka od leśnika na święta. Film edukacyjny o gospodarce leśnej

0

Choinka to najważniejszy symbol świąt Bożego Narodzenia. Wiele osób zastanawia się, jakie wybrać drzewko, żywe czy sztuczne? Choinka jest symbolem odrodzenia i nadziei. A ta naturalna, żywa choinka jest pachnąca i przywołuje prawdziwy klimat świąt, a przede wszystkim jest przyjazna środowisku.

To, że jest surowcem odnawialnym, znacząco dominuje nad plastikowym drzewkiem, bowiem produkcja sztucznej choinki powoduje zanieczyszczenie środowiska, a jej rozkład trwa kilkaset lat. Dlatego też, dbając o swoje otoczenie i środowisko, warto wybrać naturalne drzewko z lasu.

Drzewka pozyskuje się z planowanych przez leśników przerzedzeń wykonywanych jako cięcia pielęgnacyjne oraz ze specjalnych powierzchni, czyli plantacji choinkowych, od początku zakładanych z przeznaczeniem na sprzedaż drzewek.
Najczęściej są to miejsca w lesie, na których nie mogą rosnąć wysokie drzewa, np. pod liniami energetycznymi lub w przyszłości planowane jest inne wykorzystanie tej powierzchni, np. będzie tam założona szkółka leśna.
Gatunkami dostępnymi w leśnych plantacjach są sosna, jodła i świerk.

Każdy kupujący choinkę od leśnika otrzymuje dowód sprzedaży, tzw. asygnatę, która jest gwarancją legalnego pochodzenia drzewka, pozyskanego w sposób niezagrażający trwałości polskich lasów. Warto też pamiętać, że naturalną choinkę można po świętach poddać recyklingowi, rozdrabniając drzewko, dzięki czemu wytwarza się naturalny nawóz, który jest idealny dla roślin preferujących kwaśne odczyny gleby.

W okresie świątecznym zdarza się wiele aktów kradzieży drzewek. Kradzież drewna, czy to do celów ozdobnych, czy innych jest nielegalna i karana oraz zagraża trwałości lasu. Zgodnie z Kodeksem wykroczeń nielegalny wyrąb drzew w lesie grozi mandatem do 500 zł, a jeśli sprawa trafi do sądu, to nawet grzywną do 5 tys. zł. W skrajnych przypadkach może skończyć się aresztem lub ograniczeniem wolności.

Żywa, całkowicie ekologiczna choinka jest doskonałą alternatywą dla wyrobów plastikowych. Statystyczny Polak produkuje rocznie kilkadziesiąt kilogramów tworzyw sztucznych. Leśnicy zachęcają więc do kupna naturalnej choinki z legalnej plantacji, zamiast kupowania sztucznych plastikowych drzewek. Po świętach drzewko można wykorzystać jako składnik kompostu, ściółkę pod rośliny, drewno opałowe lub oddać do specjalnego punktu zbioru choinek albo – jeśli kupiliśmy drzewko w doniczce – posadzić wiosną w ogródku.

Akcja sprzedaży choinek ma przede wszystkim chronić las i zapobiegać nielegalnemu wycinaniu drzew. Jest to kolejna metoda Lasów Państwowych na utrzymanie trwałości lasu. Zakup choinki legalnie, od leśnika jest decyzją przyjazną środowisku. Dodatkowo, naturalna choinka jest pachnąca, niepowtarzalna i przywołuje prawdziwy klimat świąt.

Materiał powstał przy współpracy z Lasami Państwowymi.

Zmiany w Programie Czyste Powietrze

0

Wyższe progi dochodowe, niemal dwukrotnie wyższe dofinansowanie, urealnienie kosztów jednostkowych – to główne zmiany, w Programie Czyste Powietrze, które mają zachęcić Polaków do głębokiej termomodernizacji wraz z wymianą źródła ciepła. Kolejna odsłona Programu, wprowadzana przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej wraz z Ministerstwem Klimatu i Środowiska ma spowodować, że Beneficjenci programu nie tylko uzyskają bezpieczeństwo cieplne dla swoich domowników, ale docelowo za ciepło będą płacić mniej. Zmiany ruszą 3 stycznia 2023 r.

Program Priorytetowy „Czyste Powietrze” jest największym projektem proekologicznym w Polsce i stale go usprawniamy. Zastosowaliśmy w nim pionierskie rozwiązania, chociażby poprzez włączenie sektora bankowego do masowego, powszechnego programu. Teraz przechodzimy krok dalej i podwyższamy zarówno progi dochodowe jak i wysokość dotacji – mówi Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska.

Przy podwyższonym dofinansowaniu próg dochodowy wzrośnie z 1564 do 1894 zł na osobę w gospodarstwie wieloosobowym i z 2189 do 2651 zł w gospodarstwie jednoosobowym. Z kolei przy najwyższym wymiarze wsparcia progi wzrosną z 900 do 1090 zł w przypadku gospodarstw wieloosobowych oraz z 1260 do 1526 zł w przypadku gospodarstw wieloosobowych.

W związku z agresją Rosji na Ukrainę sytuacja na rynku wiąże się ze znacznym wzrostem cen, w tym nośników energii. Z tego względu Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej podkreśla bardzo ważną rolę termomodernizacji w zmianach w programie Czyste Powietrze. Wychodzimy do Beneficjentów z propozycją nie tylko dofinansowania do wymiany przestarzałego wysokoemisyjnego źródła ciepła, ale także zachęcamy do skorzystania z bardzo atrakcyjnego pakietu dofinansowania do kompleksowej termomodernizacji budynku – wyjaśnia pełnomocnik prezesa rady ministrów do spraw Programu Czyste Powietrze i efektywności energetycznej budynków Paweł Mirowski, jednocześnie zastępca prezesa NFOŚiGW.

Najwyższe poziomy dofinansowania, uwzględniające kompleksową termomodernizację wraz z mikroinstalacją fotowoltaiczną w poszczególnych trzech częściach programu kształtują się do poziomu 66 tys. zł, 99 tys. zł i 135 tys. zł bezzwrotnej dotacji. Wielkość dotacji uzależniona od dochodu jaki osiąga wnioskodawca Programu. Najwyższe dofinansowanie będzie można uzyskać w przypadku przeprowadzenia tzw. głębokiej, czyli kompleksowej termomodernizacji.

Aby otrzymać dofinansowanie na kompleksową termomodernizację, wymagany jest audyt energetyczny oraz wykonanie wszystkich elementów wskazanych w jednym z wariantów w przygotowanym audycie, który zagwarantuje zmniejszenie zużycia energii użytkowej (EU) na cele ogrzewania budynku: do wartości nie większej niż 80 kWh/(m2*rok), lub o minimum 40 proc.

Nowa oferta programu gwarantuje dodatkowe dofinansowanie audytu energetycznego budynku do kwoty 1 200 zł, które jest kosztem kwalifikowanym, ale nie jest wliczane do limitu maksymalnej kwoty dotacji określonej dla poszczególnych rodzajów przedsięwzięć w ramach każdej części programu Czyste Powietrze.

Kolejna odsłona programu daje również możliwość złożenia dwóch wniosków o dofinansowanie. Chodzi o Beneficjentów, którzy wcześniej otrzymali dofinansowanie na wymianę kotła. Teraz na podstawie audytu energetycznego, będą mogli wykonać częściową jak i kompleksową termomodernizację budynku, pozwalającą na osiągnięcie określonych w Programie wskaźników zużycia energii po zakończeniu realizacji przedsięwzięcia – dodaje Tomasz Bednarek, prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach.

W dostosowaniu do ujednolicenia zasad i dostosowaniu do przyszłych źródeł finansowania, jakimi są środki z KPO i FEnIKS wyłączono z kosztów kwalifikowanych podatek od towarów i usług (VAT) przy jednoczesnym podniesieniu intensywności dofinansowania przedsięwzięcia w celu zrekompensowania powyższej zmiany. W ramach oferty bankowej zmieni się termin kwalifikowalności kosztów realizowanego przedsięwzięcia oraz nastąpi zwiększenie kwoty kredytu objętej gwarancją bankową. Umożliwiono udzielanie kredytów bankowych oraz dotacji na ich spłatę na przedsięwzięcia rozpoczęte do 6 miesięcy przed dniem złożenia wniosku o dofinansowanie w banku. Program zostaje też uproszczony w zakresie procesu obsługi i rozliczeń.

Od początku funkcjonowania programu „Czyste Powietrze” złożono ponad 530 tys. wniosków na prawie 10 mld zł dofinansowania. W województwie śląskim złożonych zostało 87 tys. wniosków na blisko 1,3 mld zł dotacji. Głównym celem programu jest wymiana tzw. kopciuchów na bardziej ekologiczne źródła ciepła, w celu ograniczenia zjawiska niskiej emisji, której efektem jest smog. Oprócz dotacji do zakupu nowego pieca, wsparcie można otrzymać też na termomodernizację domów jednorodzinnych. Budżet programu to ponad 100 mld zł.

Jak ryba w lesie. Film edukacyjny o gospodarce leśnej

0

Las to siedlisko życia wielu gatunków zwierząt. Jelenie, sarny, dziki, łosie, żubry, wilki, lisy, zające, wiewiórki, dzięcioły, mrówki. Ale w polskich lasach występuje jeszcze jedno zwierzę, które kompletnie nie kojarzy się z leśną fauną, a mianowicie ryba. Otóż w miejscach, gdzie są ku temu możliwości, Lasy Państwowe prowadzą gospodarstwa rybackie. Jak co roku w okresie przedświątecznym odbywają się w nich odłowy karpia i innych ryb. Karpie pochodzą z własnego, specjalnie wyselekcjonowanego materiału rozrodczego, który po trzyletnim chowie trafia na wigilijny stół.

Gospodarka rybacka na terenie RDLP w Katowicach prowadzona jest na 85 obiektach stawowych o powierzchni lustra wody około 1 100 ha. Stawy te są głównie położone na terenach leśnych w 7 nadleśnictwach RDLP w Katowicach.
Gospodarstwa Rybackie LP prowadzą produkcję w pełnym, trzyletnim cyklu hodowlanym, głównie karpia z 2,5% domieszką suma, szczupaka, amura, tołpygi i lina. Produkcja ta wynosi rocznie około 700 ton ryby handlowej i w całości przeznaczona jest na rynek krajowy.

W ciągu trzech lat karpie są nawet sześciokrotnie odławiane i ponownie wpuszczane do kolejnych stawów. W stawach tych dba się o ich zdrowie i odpowiednio dokarmia. Karpie karmione są tylko naturalnym zbożem, które ma za zadanie dostarczyć im odpowiedniej ilości białka. Pozostałe składniki i mikroelementy ryby znajdują sobie same w środowisku naturalnym. Dlatego karp jest jedną z ostatnich ryb pochodzących z naturalnego środowiska wodnego, która pozbawiona jest szkodliwej chemii. Ponad 95% produkcji karpia sprzedawane jest w ciągu krótkiego okresu dwóch tygodni poprzedzających święta Bożego Narodzenia.

Dzięki gospodarstwom rybackim otrzymujemy rybę dobrej jakości, karmioną naturalnym pożywieniem. Stawy hodowlane mają również dobry wpływ na środowisko i różnorodność biologiczną w lesie. Odgrywają bardzo ważną rolę zbiorników retencyjnych. Wiosną magazynują wodę, pochłaniając jej nadmiar. Natomiast jesienią chronią przed powodzią, gdy są opróżniane. Są też wodopojem dla leśnych zwierząt, wzbogacają ekosystem i bioróżnorodność, przyciągają ptaki wodno błotne, jak żurawie i czaple. Prowadzenie gospodarstw rybackich przez Lasy Państwowe jest kolejną metodą dbania o bioróżnorodność polskich lasów.

Materiał powstał przy współpracy z Lasami Państwowymi.

Wysoka podwyżka dotacji w Czystym Powietrzu. Ponad dwa razy wyższe dotacje z programu

0

Od początku przyszłego roku będzie można uzyskać ponad dwa razy wyższe dotacje z programu Czyste Powietrze, dzięki czemu w gospodarstwach domowych będą mogły być realizowane inwestycje w ocieplenie domów i wymianę kotłów na węgiel i drewno. Zmiany pozytywnie ocenia Polski Alarm Smogowy (PAS), który od kilku lat zabiegał o większe wsparcie dla efektywności energetycznej w Czystym Powietrzu. PAS zaznacza jednak, iż wciąż poważnym wyzwaniem pozostanie faktyczne wykluczenie z programu najuboższych obywateli i apeluje do rządu o pilne zmiany.

Ogłoszone zmiany w programie Czyste Powietrze znacząco zwiększają dotacje do inwestycji w ocieplenie domu i wymianę źródła ciepła. Na przykład, w dotychczasowej wersji programu podstawowa dotacja do instalacji pompy ciepła i ocieplenia domu nie mogła przekroczyć 25 tysięcy złotych, teraz limit wzrasta do 60 tysięcy złotych. Dla osób o najniższych dochodach kwota ta wzrośnie z 60 aż do 120 tysięcy złotych. – Z dużym zadowoleniem przyjmujemy te zmiany, gdyż inwestycje w poprawę efektywności energetycznej domu to czystsze powietrze i niższe rachunki za ogrzewanie – mówi Andrzej Guła, lider Polskiego Alarmu Smogowego – takie działanie pozwoli uniezależnić Polskę od importowanych paliw kopalnych tj. węgla i gazu ziemnego.
Warunkiem skorzystania z wyższej dotacji będzie przeprowadzenie audytu energetycznego budynku, który będzie refundowany w 100% w kwocie 1200 zł. – Zima to dobry okres na przygotowanie inwestycji termomodernizacyjnej, przeprowadzenie audytu energetycznego czy badania strat energii kamerą termowizyjną – mówi Piotr Siergiej, rzecznik PAS i zachęca do skorzystania z tego programu.
Jednocześnie PAS wskazuje, iż poważnym wyzwaniem pozostanie wciąż faktyczne wykluczenie osób o najniższych dochodach. Program Czyste Powietrze opiera się na zasadzie refundacji poniesionych wydatków. – Ludzi najuboższych nie stać na to, żeby wydać kilkadziesiąt tysięcy złotych (a nawet ponad sto tysięcy), a następnie czekać na zwrot dotacji. Ci ludzie nie pójdą do banku po pożyczkę, bo nie mają zdolności kredytowej – mówi Guła. Dlatego PAS apeluje do rządu o jak najszybsze usprawnienie programu dla najuboższych gospodarstw domowych.
Jak dodaje PAS, obecnie właściciele domów, którzy mają zmodernizowane budynki, zainstalowane pompy ciepła i panele fotowoltaiczne płacą rocznie za energię kilkaset. Z kolei setki tysięcy uboższych gospodarstw domowych, mieszkających w źle ocieplonych domach, zastanawia się skąd wziąć kilkanaście tysięcy złotych na zakup czterech czy pięciu ton węgla – Dotychczasowe programy dotacyjne bardzo mocno wsparły bardziej majętnych. To się musi zmienić, a pomoc powinna być skierowana do uboższych i mniej przedsiębiorczych osób – dodaje Guła.
Wprawdzie w lipcu NFOŚiGW wprowadził mechanizm, który miał umożliwić prefinansowanie najuboższym gospodarstwom domowym, oferując 50-procentową przedpłatę na konto firmy wykonawczej. Efekty tej zmiany są jednak mizerne. Do tej pory skorzystało z tego sposobu rozliczeń mniej niż cztery tysiące beneficjentów w całym kraju. Jak wskazuje PAS, powodem słabego zainteresowania jest zbyt biurokratyczny i czasochłonny proces obsługi przez wojewódzkie fundusze ochrony środowiska, co powoduje, że firmy niechętnie podejmują się obsługi najuboższych beneficjentów.
[vc_facebook]

Co się kryje w glebie? Film edukacyjny o gospodarce leśnej

0

Jesień to nie tylko czas pięknych widoków i spadających liści, ale także intensywnych prac w lesie. To okres zbierania nasion i początek niektórych prac odnowieniowych. W nadleśnictwach rozpoczynają się akcje jesiennego sadzenia drzew. Wspominaliśmy o takich pracach w poprzednich odcinkach. Ale obecna pora roku to również dobry czas na przygotowanie gleby pod przyszłoroczne, kwietniowo-majowe prace.

Środowisko leśne jest narażone na oddziaływanie wielu szkodliwych czynników. W Lasach Państwowych występują 3 rodzaje zagrożeń; ze strony człowieka, ze strony czynników nieożywionych, np. silne wiatry oraz ze strony wszelkiego rodzaju organizmów żywych, np. owadów roślinożernych. W okresie jesiennym Leśnicy prowadzą prace określające zagrożenie ze strony owadzich szkodników. Do obowiązków leśników w tym okresie należą różne zadania z zakresu ochrony lasu, a przede wszystkim prognoza szkodników pierwotnych sosny.

W lesie jest miejsce dla każdego organizmu, jednak ilość niektórych, leśnicy muszą kontrolować. Owady szkodliwe możemy podzielić na dwie podstawowe grupy: szkodniki pierwotne, które jako pierwsze atakują zdrowe, nieuszkodzone drzewostany i doprowadzają je do znacznego osłabienia oraz szkodniki wtórne – atakujące wcześniej osłabione drzewa.
Jesienne poszukiwania szkodników pierwotnych sosny służą do oceny zagrożenia na następny rok. Leśnicy wykonują je corocznie na stałych partiach kontrolnych w drzewostanach sosnowych.

Szczególnie niebezpieczne dla trwałości drzewostanów są szkodniki mające tendencję do okresowego masowego występowania, tzw. gradacji. Powodują wtedy szkody obejmujące setki, a nawet tysiące hektarów lasu.
Aby zapobiec gradacji owadów, Leśnicy wprowadzają do lasu gatunki biocenotyczne, ale również dbają o zagęszczenie populacji ptactwa owadożernego, poprzez rozwieszanie budek lęgowych, czy pozostawianie drzew dziuplastych.

Takie badania są możliwe do przeprowadzenia głównie jesienią, ponieważ wtedy larwy tych owadów przygotowują się do zimowania, ukrywając się w zależności od rodzaju, w ziemi lub korze drzewa. Jest to dosyć mozolna praca, ale naprawdę potrzebna. To jeden z wielu sposobów ochrony lasu. Daje możliwość oszacowania ewentualnej gradacji tych owadów w przyszłym roku. Praca leśnika to ciągłe myślenie o tym, co dopiero będzie i wszystkie prace, nawet liczenie larw owadów, mają za zadanie zapewnić lasom dobrą i długą przyszłość.

Materiał powstał przy współpracy z Lasami Państwowymi.

Stokrotka pospolita

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W setnym epizodzie poznamy stokrotkę pospolitą – Bellis perennis z rodziny astrowatych – Asteraceae.

Nasza bohaterka jest gatunkiem bardzo pospolitym, przez co jest godna swojej polskiej nazwy. Niemalże cała Polska jest pokryta jej stanowiskami. Większe białe plamy znajdują się w prawej, górnej ćwiartce naszego kraju. Poza tym kwitnie przez cały rok, w związku z tym jest godna swojej łacińskiej nazwy. Jest jednym z wielu gatunków, których nazwa nie uległa zmianie od czasu nadania jej przez Karola Linneusza.

Gatunek jak mniemam, jest dobrze znany. Tym niemniej warto odnotować, że spomiędzy rozetek liści wychodzą pozbawione listków łodyżki. Na szczycie każdej z nich znajduje się okazały koszyczek. Tamże u podstawy zauważymy zielonkawe listki okrywy. Potem mamy liczne białe lub różowe płatki. Każdy z nich jest pojedynczym kwiatem języczkowym. Żółty środek składa się z licznych kwiatów rurkowych. Razem ponad pięćset kwiatów.

Nasza bohaterka jest bardzo użyteczna. Zacznijmy od tego, że można się nią pożywić. Liście można jeść w sałatkach, ale są one dość twarde, więc należy wybierać świeże, młode – tak piszą w Anglii. Podobnego zdania są na Ukrainie, dodając zarazem, że taka sałatka reguluje przemianę materii.

Ponadto to niezłe ziółko. Posiłkuję się swoim ukraińskim kompendium, ale warto zauważyć, że już w XVI wieku Szymon Syreński w swoim Zielniku także podawał analogiczne zastosowania. W medycynie ludowej kwitnące ziele stosowano przy gruźlicy, zaparciach, chorobach organów moczopłciowych. Naparem leczono astmę oskrzelową, zapalenie płuc, regulowano cykl miesięczny. Leczono nią także choroby wątroby, podagrę, reumatyzm.

Zewnętrznie zarówno napar, jak i rozdrobnione liście stosowano jako środek przeciwzapalny i gojący rany przy wrzodach, czyrakach, chorobach zapalnych skóry, ranach ciętych. W końcu warto odnotować, że esencją ze świeżej rośliny stosuje się w homeopatii.

I na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Tym sposobem osiągnęliśmy zamierzony cel, czyli sto filmów na stulecie Polskiego Towarzystwa Botanicznego. I co dalej? No cóż, od 1 stycznia 2023 roku towarzystwo wchodzi w sto pierwszy rok swojej działalności, w ramach której po krótkiej przerwie będę kontynuował tę działalność edukacyjną.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Dzwonek pokrzywolistny

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W dziewięćdziesiątym dziewiątym epizodzie poznamy dzwonka pokrzywolistnegoCampanula trachelium z rodziny dzwonkowatych – Campanulaceae.

Na początku okazy z pól uprawnych przy obwodnicy na trawersie jaworznickiej Chrząstówki. Generalnie jest to bardzo stabilny gatunek, skoro od czasu nadania mu nazwy przez Karola Linneusza nikt nie miał śmiałości jej zmienić.

Tutaj po liściach wyraźnie widać, że jest on godny swojej polskiej nazwy. Jego liście w zarysie przypominają pokrzywę zwyczajną, ale są bardziej grubo ząbkowane. Kiedy zakwitnie, wątpliwości znikają. Jego korony kwiatowe są owłosione tak z zewnątrz, jak i w środku. Teraz widzimy go pośród pól uprawnych, ale z natury jest wskaźnikiem starych lasów, szczególnie dębowo-bukowych.

Teraz przechodzimy do okazów widzianych w lasach Obszaru Krajobrazu Chronionego Dobra – Wilkoszyn. Na początku wspomnę, że roślina jest często spotykana na terenie naszego kraju, ale najczęściej na południu. Najliczniej pojawia się w Sudetach i Karpatach. Ku północy sporadycznie na mapach zasięgu pojawiają się białe plamy.

Nasz bohater jest gatunkiem użytecznym, o czym dowiedziałem się ze swojego ukraińskiego kompendium. Po pierwsze z zielonych liści można zrobić zupę w typie kapuśniaku. Zapewne bez dodatku zielonej kapusty się nie obejdzie, ale nasz bohater będzie znaczącą domieszką.

Do 1983 roku skład chemiczny naszego bohatera nie był poznany. Tym niemniej w medycynie ludowej jego ziele stosowano do płukania gardła w stanach zapalnych. Świeże liście stosowano do okładów zmniejszających ból. Tak piszą w moim ukraińskim kompendium. Tym niemniej w jednym z miejsc w Internecie trafiłem na informację, że nie jest on rośliną leczniczą, ale nie jest także trującą. Z drugiej strony dr Henryk Różański uważa jego i inne dzwonki za rośliny lecznicze i tej wersji będę się trzymał.

Warto jeszcze odnotować, że nasz bohater jest bardzo dekoracyjny. Do tego jest rośliną miododajną dającą mnóstwo nektaru oraz pyłku.

I na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Żywokost bulwiasty

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W dziewięćdziesiątym ósmym epizodzie poznamy żywokost bulwiasty – Symphytum tuberosum z rodziny ogórecznikowatych – Boraginaceae.

Bohatera tego filmu monitoruję w parku miejskim przy ulicy Mickiewicza w Chrzanowie. Posadzono go tutaj przed 2010 rokiem.
Bohater tego filmu to gatunek rzadki w skali Polski. Najwięcej stanowisk posiada w Karpatach i nieco na północ od nich podchodząc pod źródła Pilicy. Jest też niewielka wyspa na Lubelszczyźnie. Sporo stanowisk znajduje się wzdłuż Odry oraz Nysy Kłodzkiej. Prawdopodobnie wyżej Zielonej Góry nie podchodzi.

Ta bylina z natury wyrasta w lasach liściastych, przede wszystkim w buczynach. Bywa także widywana w żyznych lasach jodłowych oraz olszynach górskich. Uwielbia stare lasy. U mnie w Chrzanowie trzyma się w obrębie przypisanego mu skrawka parku. Przeplata się tam z konwalią majową. Spełnia się w roli byliny ozdobnej.

Prawdopodobnie bohater tego filmu nie ma zastosowania medycznego w odróżnieniu od fioletowo kwitnącego żywokostu lekarskiego, którego pokazuję dla porównania.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Rezeda żółta

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W dziewięćdziesiątym siódmym epizodzie poznamy rezedę żółtą – Reseda lutea z rodziny rezedowatych – Resedaceae.

Bohaterka tego filmu ma charakterystyczny wygląd. Uchodzi za gatunek pospolity o dużej liczbie stanowisk. Wszelako dość rzadka jest w środkowej oraz północno-wschodniej części Polski. Uwielbia siedliska ruderalne. Bywa rośliną jednoroczną lub dwuletnią byliną.

Nasza bohaterka dorasta do 60 centymetrów wysokości. Na jej najczęściej podnoszących się łodygach znajduje się kilka rodzajów liści. Na dole są one pojedyncze, potem trójdzielne a w górze pierzastodzielne.

Kwiaty posiadają bardzo drobne płatki korony. Jest ich sześć. Każdy z nich jest podzielony na trzy łatki. Całość uzupełniają liczne pręciki. Chociaż trudno to dostrzec na pierwszy rzut oka są one grzbieciste, znaczy się, mają dwu boczną symetrię. Są one skupione w grono, które w miarę rozwoju rozluźnia się. Owocem rezedy jest torebka.

Dawno temu miała przede wszystkim zastosowanie jako roślina barwierska dostarczająca żółtego barwnika do wełny. Jako roślina miododajna dostarcza nektaru i pyłku. Miód rezedowy jest jednym z lepszych względem smaku i aromatu. Jest prawie taki sam jak lipowy.

Na naszym bardzo bliskim wschodzie w tamtejszej medycynie ludowej była ziołem. Jej liście stosowano jako lek o działaniu moczopędnym i robakopędnym. Świeże korzenie z miodem stosowano przy chorobach serca. Jakich – brak danych.

Są jeszcze nasiona, z których można tłoczyć olej znajdujący zastosowanie do produkcji farb i lakierów, w perfumerii oraz medycynie. Ponadto rezedę chętnie zjadają owce.

I na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Pustułka pęcherzykowata

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych sąsiadów. Proponując pewną odmianę, zwrócę uwagę na grzyby, chociaż w tym wypadku niektórzy widzowie mogą mieć pewne wątpliwości.

W dziewięćdziesiątym szóstym epizodzie poznamy pustułkę pęcherzykowatą – Hypogymnia physodes z rodziny tarczownicowatych – Parmeliaceae. Na tle charakterystycznych okazów porastających pień brzozy nad Pacwowymi Stawami w Chełmie Śląskim wspomnę, że kiedyś ona i podobne jej organizmy zaliczano do porostów. Teraz są to grzyby zlichenizowane. Stanowią efekt udanego współżycia niektórych grzybów oraz glonów. Powszechnie uważa się, że jest to przykład symbiozy. Tutaj jest ona niejako podwójna, ponieważ drzewo, na którym osiedlają się te organizmy, także ma z tego sporą korzyść.

Teraz przenosimy się do lasu położonego na północ od cmentarza w Wilkoszynie. Na tym tle proszę posłuchać kilku uwag. Tutaj ten gatunek nader licznie występuje na pniach i gałęziach modrzewia. Nie gardzi również posuszem, czyli martwym drewnem. Ten gatunek pojawia się w czwartej strefie, czyli tam, gdzie wegetacja porostów jest średnio osłabiona. Skala porostowa jest ustalana wyłącznie w oparciu o gatunki nadrzewne. Na uwagę zasługuje fakt, że większość owocników tego gatunku w tym miejscu wyrasta do wysokości metra od poziomu gruntu.Wyrastając na pniu drzewa, są one swoistym kosmetykiem typu trzy w jednym. Po pierwsze maseczka nawilżająca, ponieważ lepiej chłoną wodę z atmosfery. Po drugie płytki peeling, ponieważ zjadają martwą korę. Po trzecie tonik, jako że szereg substancji zawartych w plesze utrudnia ataki wielu patogenów, nierzadko grzybowych. Z drugiej strony obserwowałem zjawisko obumierania niektórych drzew, na których ten gatunek pojawia się masowo. Cóż każde lekarstwo po przedawkowaniu może zaszkodzić.

Nasza bohaterka składa się z grzyba będącego workowcem oraz glonu spokrewnionego z omawianym dawno, dawno temu w szkołach podstawowych pierwotkiem. Wzajemne relacje obu komponentów przypominają białe małżeństwo, gdzie partnerzy, współpracując z sobą na różnych polach, nie uprawiają pożycia intymnego.

Ten gatunek jest jednym z najlepiej zbadanych przedstawicieli tej grupy organizmów i trudno w krótkim filmie przedstawić wszystkie jego zalety. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie bez trudu.

Dlatego szanujmy wszystkie grzyby, ponieważ nigdy nie wiadomo do czego jeszcze mogą nam się przydać. I jeszcze jedno zaskoczenie. Otóż najrzadziej spotykanym kształtem grzyba na świecie jest kapelusik fikuśny tudzież nóżka zgrabnie toczona.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Erechtites jastrzębcowaty

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W dziewięćdziesiątym piątym epizodzie poznamy erechtitesa jastrzębcowategoErechtites hieraciifolius z rodziny astrowatych.

Bohatera tego filmu uwieczniłem w lasach w Chrzanowie nieco na południe od miejsca przecięcia się obwodnicy, teraz ulica Żołnierzy Wyklętych z Kanałem Matylda. Po raz pierwszy w tej samej okolicy widzieliśmy się w 2016 roku. To było moje pierwsze spotkanie z tym gatunkiem.

Dawno, dawno temu, kiedy Władysław Szafer i przyjaciele pisali klucz do oznaczania roślin Polski, wymieniano go jako gatunek zawleczony z Ameryki Północnej. Jedyne stanowiska były na Śląsku i w powiecie chrzanowskim. Analizując obecne mapy jego rozmieszczenia, można zauważyć, że w dalszym ciągu Śląsk stanowi epicentrum jego ekspansji.

Pierwotnie zajmował siedliska ruderalne. Teraz wkracza na siedliska półnaturalne, uwielbia drogi oraz zręby. Podobnie czyni w swojej amerykańskiej ojczyźnie. Wkracza także na siedliska szuwarowe, obrzeża przekształconych torfowisk. Zauważyłem to w rejonie Okuninki na południe od Włodawy.

Obecnie jednym z czynników sprzyjających jego rozprzestrzenianiu jest „harwesterowanie” lasów, czyli ich mechaniczna eksterminacja. Nasiona trafiają na nowe miejsca, przyczepiwszy się do kół tych pojazdów. Dzięki temu w 2020 roku trafił do Puszczy Białowieskiej.

Generalnie jak dla nas jest to roślina bez pożytku. Podaje się jednak, że młode liście tego gatunku można spożywać jako warzywo. W Kolumbii jest to roślina lecznicza, ale niczego więcej na jej temat nie znalazłem. Może Państwu się uda. Nasz bohater bywa widywany również w miastach. Tutaj mamy migawkę w ulicy Sądowej w Chrzanowie.

I na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Mydlnica lekarska

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W dziewięćdziesiątym czwartym epizodzie poznamy mydlnicę lekarską – Saponaria officinalis z rodziny goździkowatych – Caryophyllaceae.

Nasza bohaterka należy do gatunków bardzo pospolitych. Zajmuje bardzo często siedliska ruderalne. Nieliczne są skrawki kraju, gdzie jej nie stwierdzono. Poza formą dziką istnieje odmiana pełnokwiatowa uprawiana w ogrodach, ale i ona dziczeje. Generalnie znajduje się w trakcie powiększania swojego zasięgu oraz zwiększania liczebności osobników na stanowiskach.

Najważniejszym surowcem leczniczym z tego gatunku są kłącza z korzeniami. Na początku zastosowanie poza medyczne. Można ją wykorzystywać jako źródło substancji piorącej. Zalecano tak postępować dawno temu w odległym PRL-u, kiedy chodziło o delikatne wyroby dziewiarskie. Odwarem z korzeni można wywabiać plamy na odzieży. Ma zastosowanie w kosmetyce. Z ukraińskiego kompendium dowiedziałem się, że wykorzystuje się ją również przy produkcji chałwy, kremów, napojów orzeźwiających, piwa.

Trudno w kilku zdaniach opisać wszystkie pozytywne aspekty stosowania tego gatunku w lecznictwie. Jest niemalże lekiem na wszystko. Jednakże zaleca się ostrożność, bo lekarstwo może być za mocne. Po prostu zgodnie z klasycznym sloganem reklamowym przed użyciem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każdy lek niewłaściwie stosowany prędzej zaszkodzi, niż pomoże. Im większa dawka, tym gorzej.

I na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Kokornak powojnikowy

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W dziewięćdziesiątym drugim epizodzie poznamy kokornak powojnikowy- Aristolochia clematidis z rodziny kokornakowatych — Aristolochiaceae.

Bohatera tego filmu znam jedynie z Miejskiego Ogrodu Botanicznego w Zabrzu. Tamże w pewnym stopniu wymknął się spod kontroli i wyrasta poza klombami lub stanowi domieszkę wśród innych, będących tamże głównym nasadzeniem.

To bylina z południa Europy i Azji Mniejszej. W Polsce dziczeje. Póki co ma małą liczbę stanowisk, ale w ostatnich dziesięcioleciach obserwuje się ich wzrost. Wzrasta także liczba osobników na stanowiskach. Zimuje pod postacią pączków na poziomie gruntu. Znaczy się, jest hemikryptofitem. Kwitnie w maju i czerwcu.

Ma także spore znaczenie lecznicze. Przede wszystkim rozszerza naczynia krwionośne, obniżając tym samym ciśnienie krwi. Medycyna ludowa stosowała go wewnętrznie przy obrzękach, malarii. Do tego dochodzi działanie przeciwkaszlowe, tonizujące, uspokajające. Wspomina się również o leczeniu gruźlicy płuc, podagry, szkorbutu. Przy zastosowaniu wewnętrznym przeciwwskazaniem jest ciąża. Zewnętrznie pomagał przy alergii i wielu chorobach skórnych. Można powiedzieć o nim do rany, przyłóż.

I na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Dymnica lekarska

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W dziewięćdziesiątym pierwszym epizodzie poznamy dymnicę lekarską – Fumaria officinalis z rodziny dymnicowatych – Fumariaceae.

Bohaterkę tego filmu uwieczniłem w Chrzanowie. Jest to jednak roślina w miarę pospolita i wszędzie wygląda tak samo. Obecnie takson jest podzielony na dwa podgatunki. Ten tutaj jest typowy. Kiedyśmy się poznali po raz pierwszy, była ona zaliczana do rodziny makowatych – Papaverace. Po jakimś czasie gatunki o kwiatach grzbiecistych takich jak tutaj skupiono w odrębnej rodzinie.

Roślina kwitnie od maja do września. Jednakże wprawnie oko botanika rozpozna ją nawet teraz. Tak wyglądała w listopadzie na poboczu ulicy Księdza Ignacego Skorupki. Przy okazji można zauważyć, że jej liście są hydrofobowe. Znaczy się, woda ich się nie ima i tworzy na ich powierzchni malownicze skupiska kropli. A poza tym zdarza jej się, kwitnąć nawet w grudniu.

Wracamy do okazów kwitnących. Teraz coś o niej jako niezłym ziółku. Wszak nazwy polska i łacińska zobowiązują. Posiłkuję się swoim ukraińskim kompendium. Otóż badania wykazały, że preparaty z jej ziela rozszerzają naczynia krwionośne i tym samym obniżają ciśnienie krwi. W małych dawkach mają dodatnie działanie inotropowe na serce, modulując częstość jego skurczów. Poza tym leki z dymnicy wzmagają działalność przewodu pokarmowego oraz wątroby.

Jako zioło jest od dawna lekiem medycyny ludowej. W tym przypadku stosowano ją wewnętrznie między innymi przy migrenie, podwyższaniu apetytu, przy szkorbucie. Zewnętrznie pomagała między innymi przy alergii, egzemie, liszajach, świerzbie. Należy także do grupy ziół, o których powiadam – do rany przyłóż. Lista zastosowań jest znacznie większa.

Dlatego na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Piestrzyca kędzierzawa

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych sąsiadów. Proponując pewną odmianę, zwrócę uwagę na grzyby. W dziewięćdziesiątym epizodzie poznamy piestrzycę kędzierzawą – Helvella crispa z rodziny piestrzycowatych – Helvellaceae.

Bohaterkę tego filmu spotkaliśmy na poboczu leśnego przedłużenia ulicy Kolonia Stella w Chrzanowie. Przedtem ostatnio widziałem się z nią w październiku 2017 roku w Siedlcu k. Krzeszowic. W skali Polski to grzyb średnio pospolity. Pojawia się od sierpnia do listopada nierzadko w grupach tak jak to, miało miejsce w tym przypadku. Tutaj, chociaż byliśmy w lesie to zarazem, mieliśmy do czynienia z poboczem drogi. Próba odnalezienia innych owocników dalej od jej skraju zakończyła się niepowodzeniem. Zazwyczaj grzyb wybiera gleby wapienne i obojętne.

Jest to gatunek jadalny po ugotowaniu, podobnie jak piestrzenica kasztanowata. Znaczy się najlepiej unikać, ponieważ badania wykazały, ma działanie rakotwórcze. Grzyba lepiej zostawić w terenie, uznając, że należy do tej grupy, które zwierza pasą i gajów są okrasą. Poza tym to grzyb mykoryzowy. Nie znalazłem informacji, które rośliny są dla niej partnerami.

Przy muchomorze czerwonym zapowiedziałem, że to w tym cyklu ostatni gatunek z grupy, które posiadają kapelusik fikuśny tudzież nóżkę zgrabnie toczoną. Tutaj nieregularny główkowaty zbudowany z kilku pofałdowanych płatów kapelusik jest fikuśny. Wszelako wyraźnie żłobkowany lub jamkowaty pusty trzon trudno uznać za nóżkę zgrabnie toczoną. Całość jest jednak na swój sposób urokliwa, przyciągająca uwagę.

Dlatego szanujmy wszystkie grzyby, ponieważ nigdy nie wiadomo do czego jeszcze mogą nam się przydać. Ponadto podtrzymuję to zaskakujące stwierdzenie. Otóż najrzadziej spotykanym kształtem grzyba na świecie jest kapelusik fikuśny tudzież nóżka zgrabnie toczona.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Bez hebd

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W osiemdziesiątym dziewiątym epizodzie poznamy bez hebd – Sambucus ebulus z rodziny piżmaczkowatych – Adoxaceae.

Na tle łanu tych roślin sfilmowanych w lesie Rudno od strony Grojca kilka uwag natury taksonomicznej. Kiedyśmy się poznali u zarania mojej fascynacji botaniką gatunki z rodzaju Sambucus, nazywano po polsku dziki bez zapewne dla odróżnienia gatunków z rodzaju Syringa – lilak potocznie zwanymi bzem. Stąd druga nazwa naszego bohatera dziki bez hebd. Dawno temu ten rodzaj był częścią rodziny przewiertniowatych – Caprifoliaceae. Pojawia się także rodzina bzowatych – Sambucaceae.

Teraz zwróćmy uwagę na nieparzystopierzaste liście. Ich listki są znacznie dłuższe niż szersze. Ich brzeg jest gęsto ząbkowany. W odróżnieniu od dwóch krajowych przedstawicieli tego rodzaju jest on byliną, chociaż może mieć pokrój krzewu. Osiąga do dwóch metrów wysokości. W zasięgu naszych mediów widywaliśmy się rzadko. Generalnie w Polsce znaczna liczba jego stanowisk występuje na wschód od Odry, na zachód od Odry oraz na północ od równoleżników źródeł Warty i Pilicy to gatunek rzadki.

Kolejną wyraźną cechą są kwiaty tworzące baldachogrono na podobieństwo bzu czarnego – Sambucus nigra. Zasadnicza różnica tkwi w pręcikach, które są czerwone. Z kwiatów rozwijają się czarne owoce będące jagodami. Na tym tle wspomnę, że gatunek ma pewne znaczenie gospodarcze. Tym niemniej już Władysław Szafer traktuje go jako roślinę leczniczą oraz trującą. Patrz reguła Paracelsusa.

Teraz wymienię jego najważniejsze właściwości, opierając się na swoim ukraińskim kompendium. Tedy świeże ziele stosuje się w homeopatii. W medycynie wielu krajów wszystkie organy tego gatunku stosowano przy rwie kulszowej, nerwobólach, reumatyzmie, podagrze oraz rozstroju żołądka i jelit.

Ponadto napar z kwiatów i odwar z korzeni stosowano przy zapaleniu górnych dróg oddechowych, obrzękach, malarii, chorobach nerek. Korzeń stosowano jeszcze przy cukrzycy. Dzięki kwiatom jest to roślina miododajna.

Podaje się jeszcze, że owoce są źródłem barwnika do skór oraz tkanin bawełnianych. W Rumunii barwiono nim wina. Ponadto jest to ludowy środek przeciwko myszom, szczurom oraz owadom. Osobiście nie próbowałem. Dr Henryk Różański podaje kilka sugestii. Dlatego na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Dzięgiel leśny

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W osiemdziesiątym ósmym epizodzie poznamy dzięgiel leśny – Angelica sylvestris z rodziny selerowatych-Apiaceae.

Bohatera tego filmu uwieczniłem w lesie w Libiążu. Las jest położony przy ulicy Leśnej. Nazwa naszego bohatera została nadana przez Karola Linneusza i do tej pory nie uległa zmianie. Gatunek ma bardzo charakterystyczny wygląd i właściwie nie sposób pomylić go z jakimkolwiek przedstawicielem tej rodziny, nawet jeśli nie kwitnie.

Jest pospolity niemalże na całym obszarze naszego kraju. Uwielbia miejsca wilgotne na glebach zwartych, Nie ma oporów przed zasiedlaniem miejsc częściowo ocienionych w lasach łęgowych, zaroślach. Może także pojawić się w ogrodach.

Nasz bohater był szeroko stosowany w dawnych czasach w medycynie ludowej. W pierwszej kolejności najważniejszym surowcem leczniczym był korzeń używany jako środek wiatropędny, uspokajający oraz regulujący pracę żołądka.

W moim ukraińskim kompendium wspomina się jeszcze o wykorzystywaniu młodych pędów do jedzenia tak na surowo, jak i po kandyzowaniu w cukrze. Nasiona stosowano przy szkorbucie oraz jako lek wykrztuśny i moczopędny. Liście można również stosować zewnętrznie przy podagrze oraz reumatyzmie. Poza tym nasz bohater jest rośliną miododajną.

I na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Gęstoporek cynobrowy

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych sąsiadów. Proponując pewną odmianę, zwrócę uwagę na grzyby. W osiemdziesiątym siódmym epizodzie poznamy gęstoporka cynobrowego – Pycnoporus cinnabarinus.

Wielu wciąż zalicza tę charakterystyczną hubę do rodziny żagwiowatych – Polyporaceae. W świetle najnowszych badań wylądowała w rodzinie pniarkowatych – Fomitopsidaceae. Na tle okazów widzianych w lesie przy ulicy Długa w Mysłowicach Kosztowach wspomnę, że nasz bohater ma długą historię nazewniczą. U zarania naukowej mykologii trafił do rodzaju borowik – Boletus. Po drodze między innymi był hubą, żagwią i wrośniakiem. W sumie naliczono 15 synonimów.Na tle okazu z okolicy Dąbrowy Narodowej – Łubowca wspomnę, że nasz bohater nie występuje jedynie w Afryce oraz na Antarktydzie. Jest także na wielu izolowanych wyspach.

Na tle okazów z byłej piaskowni w Sosnowcu Jęzorze wspomnę, że nasz bohater jest bardzo łatwy do rozpoznania. Tutaj utrzymuje się od wielu lat. Generalnie jest to smakosz martwego drewna liściastego. Z moich obserwacji wynika, że preferuje drewno brzozy, dęby, wierzby, buka. Widziałem go nawet w parku miejskim w Chrzanowie na martwej jarzębinie.

W drugiej połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku trafił na listę stu europejskich gatunków specjalnej troski, których rozmieszczenie badano. Wówczas potwierdzono jego rzadkość. Ten stan utrzymuje się do dziś. Jako gatunek rzadki znajduje się na Czerwonej liście roślin i grzybów Polski. Ma status potencjalnie zagrożonego z racji ograniczonego zasięgu geograficznego i małych obszarów siedliskowych. To samo twierdzą o nim mykolodzy w wielu krajach.

Po raz pierwszy w realu spotkałem go w 1981 roku w Wędrzynie w ówczesnym województwie gorzowskim. Od 2010 roku widujemy się coraz częściej. Być może sprzyja mu globalne ocieplenie.

Na tle okazów z brzeziny w Wilkoszynie wspomnę, że nasz bohater zasadniczo tak jak wiele gatunków grzybów jako jeden z trybików bierze udział w krążeniu materii w przyrodzie. Bywa jadany w Hongkongu i Nepalu. Jest grzybem leczniczym dla australijskich aborygenów.

Dlatego szanujmy wszystkie grzyby, ponieważ nigdy nie wiadomo do czego jeszcze mogą nam się przydać. I jeszcze jedno zaskoczenie. Otóż najrzadziej spotykanym kształtem grzyba na świecie jest kapelusik fikuśny tudzież nóżka zgrabnie toczona.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Świecznica rozgałęziona

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. Proponując pewną odmianę, zwrócę uwagę na grzyby. W osiemdziesiątym szóstym epizodzie poznamy świecznicę rozgałęzioną – Artomyces pyxidatus.

Na tle okazów spotkanych w 2021 roku Jaworznie na terenie lasu Niedzieliska II opowiem co nieco o jej taksonomii. Druga powszechna naukowa nazwa gatunku to Clavicorona pyxidata. Druga polska nazwa to świecznik rozgałęziony. Poza tym były takie naukowe nazwy: Clavaria coronata, Clavaria pyxidata, Clavicorona coronata, Merisma pyxidatum. Obecnie nasza bohaterka jest włączana do rodziny Auriscalpiaceae – szyszkogłówkowate.

Na tle okazów wdzianych w 2022 roku w lesie na południe od Brzęczkowic wspomnę, że jest to gatunek rzadki. Na Czerwonej liście roślin i grzybów Polski ma status gatunku narażonego na wymarcie. Osobiście spotkaliśmy się tylko sześć razy. Poza wymienionymi lokalizacjami widzieliśmy się przedtem cztery razy. Było to w 2009 roku na granicy Cezarówki Dolnej i Balina, w 2014 roku nad Boliną Południową w Mysłowicach, w 2017 roku w Karniowicach k. Trzebini, w 2019 roku w Woli Radziszowskiej k. Skawiny. Każdorazowo były to lasy w jakiś sposób zdegradowane gospodarką leśną.

Nasza bohaterka ma bardzo charakterystyczny wygląd. Uwielbia drewno liściaste, przede wszystkim topolowe. Jest niejadalna. Póki, co jako saprobiont jest jednym z małych trybików w cyklu krążenia pierwiastków w przyrodzie.

Dlatego szanujmy wszystkie grzyby, ponieważ nigdy nie wiadomo do czego jeszcze mogą nam się przydać. I jeszcze jedno zaskoczenie. Otóż najrzadziej spotykanym kształtem grzyba na świecie jest kapelusik fikuśny tudzież nóżka zgrabnie toczona.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Rzeżucha włochata

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W osiemdziesiątym piątym epizodzie poznamy rzeżuchę włochatą – Cardamine hirsuta z rodziny kapustowatych-Brassicaceae.

Na tle okazów z parku chrzanowskiego wspomnę, że nasza bohaterka od zawsze była gatunkiem rzadkim spotykanym tu i ówdzie na niżu i w górach. Pierwotnie uwielbiała wilgotne zarośla, łąki i brzegi rzek. Osobiście po raz pierwszy spotkałem ją w Chrzanowie 15 kwietnia 2008 roku. Gdzieś tak w tym okresie roślina ruszyła w Polskę i stała się tak jakby wewnętrznym kenofitem.Na tle okazów z ulicy Przybosia w Chrzanowie proszę zauważyć, że najważniejszą cechą taksonomiczną są cztery pręciki w kwiecie. Pozostałe gatunki tego rodzaju mają ich zawsze po sześć. Tutaj też trzeba wspomnieć, że jest to jedna z pierwszych wartościowych roślin jadalnych. Tak jest na pewno traktowana na Wyspach Brytyjskich i w Irlandii. Tamże kwitnie od marca do września, ale jest zielona przez cały rok skoro jej liście, można spożywać od października do maja.Na tle okazów z Byczyny widzimy, że roślina potrafi kwitnąć także jesienią. Tutaj widziałem ją 18 października. Nasza bohaterka obecnie wyrasta nader często na gołej glebie rabat kwiatowych oraz polach uprawnych. Wielu zastanawia się, jak to zwalczać. Wydaje mi się, że zamiast chemizacji konsumpcja zieleniny jest najlepszym sposobem.I na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Akant długolistny

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W osiemdziesiątym czwartym epizodzie poznamy akant długolistny – Acanthus hungaricus z rodziny akantowatych-Acanthaceae.

Bohatera tego filmu uwieczniłem w ogrodzie przy ulicy Słowackiego w Chrzanowie. Obserwuję go tam od lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Od właściciela wiem, że trafił tam kilkanaście lat wcześniej.

Na początku szczypta systematyki. Otóż nasz bohater bywa także nazywany akantem miękkim i w związku z tym mylonym z prawdziwym botanicznym gatunkiem o takiej samej polskiej nazwie, ale łacińskiej Acanthus mollis. Ja także przez wiele lat w tej materii tkwiłem w błędzie.

Bohater tego filmu z natury występuje na Półwyspie Bałkańskim. U nas jest rośliną ozdobną. Uchodzi za niedostatecznie mrozoodporną, czemu w przypadku tej miejscówki przeczą moje obserwacje. Z drugiej strony to śródmiejskie zacisze.

Jest to gatunek bardzo efektowny ze względu na kłosowate kwiatostany. Jego kępy są gęste. Jest doskonałym dodatkiem do ogrodów skalnych. Może być waszym sąsiadem, pomijając najzimniejsze rejony naszego kraju. Sadzonki są dostępne w Polsce.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Żylak trzęsakowaty

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. Proponując pewną odmianę, zwrócę uwagę na grzyby.

W osiemdziesiątym trzecim epizodzie poznamy żylaka trzęsakowatego – Phlebia tremellosa. Inna polska nazwa tego gatunku to strocznik trzęsakowaty. Inna łacińska nazwa tego gatunku to Merulius tremellosus. Oczywiście możliwości jest więcej, ale te są najczęściej wykorzystywane. Grzyb jest obecnie zaliczany do rodziny strocznikowatych – Meruliaceae.

Bohatera tego filmu udokumentowałem w dwóch miejscach. Grzyby o owocnikach jasnych sfilmowałem w lesie Bachowiec na południe od Ryczowa. Grzyby o owocnikach różowych sfilmowałem przed wejściem do Doliny Skrzypu Olbrzymiego w Radziszowie koło Skawiny. Uchodzi za gatunek pospolity, ale moim zdaniem nie za bardzo. Osobiście widziałem się z nim kilkanaście razy.

Tworzy owocniki od rozpostartych po kapeluszowate. Górą bywają owłosione. Spodem znajduje się labiryntowata warstwa rodzajna. Ich konsystencja jest żelatynowata. Miąższ jest barwy łososiowej, znaczy się od dzikiego po bardzo hodowlanego.

Nasz bohater jest grzybem niejadalnym. Przede wszystkim rozkłada martwe drewno drzew liściastych, przywracając zmagazynowane w nich dwutlenek węgla, wodę i sole mineralne do obiegu pierwiastków. Tylko tyle i aż tyle.

Dlatego szanujmy wszystkie grzyby, ponieważ nigdy nie wiadomo do czego jeszcze mogą nam się przydać. I jeszcze jedno zaskoczenie. Otóż najrzadziej spotykanym kształtem grzyba na świecie jest kapelusik fikuśny tudzież nóżka zgrabnie toczona.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Tomka wonna

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W osiemdziesiątym drugim epizodzie poznamy tomkę wonną – Anthoxanthum odoratum z rodziny wiechlinowatych – Poaceae.

To dość pospolita trawa. W tym filmie pokazuję ją z lasu w Mysłowicach Ćmoku oraz terenu otwartego w Chrzanowie przy ulicy Łowieckiej.

Ta pospolita trawa o bardzo charakterystycznym wyglądzie zajmuje niemalże całe terytorium Polski. Jest kilka białych kropek. Niepokojąca biała plama obejmuje Żuławy Wiślane.

Na szczycie źdźbła znajduje się kwiatostan pod postacią ściśnionej wiechy. Najbardziej wybitną cechą gatunku jest silny zapach kumaryny. W kontrowersyjnym skrócie myślowym to żubrówka znaczy się turówka gorszego sortu.

Gatunek nadaje specyficzny zapach świeżemu sianu. Jest przede wszystkim trawą pastewna o wysokim znaczeniu. Chętniej jest jadana przez karmione nią zwierzęta, kiedy jest składnikiem siana.

W okresie kwitnienia to niezłe ziółko medycyny ludowej. Na wschód od Polski leczono nią gruźlicę płuc, przeziębienia. Była też lekiem przeciwkaszlowym. Na zachód od Polski leczono nią migreny, duszności, bezsenność. Ponadto aromatyzowano nią tytoń. Znajduje jeszcze zastosowanie w perfumerii i produkcji mydła.

I na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Muchomor czerwony

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych sąsiadów. Proponując pewną odmianę, zwrócę uwagę na grzyby. W osiemdziesiątym pierwszym epizodzie poznamy muchomora czerwonego-Amanita muscaria z rodziny muchomorowatych – Amanitaceae.

Nasz bohater jest bardzo ikonicznym pospolitym dobrze znanym gatunkiem. Na początku przyjrzymy się owocnikowi, który spotkałem w drodze na Draboż, górę w Stanisławie Górnym.

Teraz przenosimy się do lasów Obszaru Krajobrazu Chronionego Dobra-Wilkoszyn. Część owocników jest nadjedzona przez ślimaki, ponieważ jest on jednym z tych gatunków, które nie dając pożytku ludziom, zwierza pasą i gajów są okrasą.

Tutaj także trzeba wspomnieć, że jest on niegodny stereotypowej nazwy. Teraz będę się posiłkował informacjami zaczerpniętymi z książki Aleksieja Smirnowa Mir Rastienij wydanej w 1982 roku. Oto opis pewnego doświadczenia. Sporządzono syrop ze znaczącą ilością pokruszonych owocników tego gatunku. Muchy zlatywały się, konsumowały syrop. Wkrótce stawały się nerwowe, z ledwością poruszały się na swoich sześciu nóżkach, latały bez koordynacji. Szybko jednak im przechodziło i po prostu odlatywały. Znaczy się, muchomor much nie morzy.

Teraz przeniesiemy się do lasów przy północno-wschodnim skraju Jeziora Imielińskiego. Tutaj widać, że nasz bohater bardzo często pojawia się przede wszystkim pod brzozami brodawkowatymi i sosnami zwyczajnymi, z którymi tworzy mykoryzę.

Teraz trzeba zauważyć, że nasz bohater cieszy się sporym zainteresowaniem w pewnych kręgach, chociaż jest standardowym grzybem trującym. Nawet Mickiewicz dziwił się, opisując pamiętne grzybobranie, dlaczego Wojski zbierał jedynie muchomory. Podczas omawiania tego epizodu przy lekturze Pana Tadeusza zapadało niezręczne milczenie.

Obecnie Internet pełen jest opisu zalet naszego bohatera jako grzyba halucynogennego. Są też opisy rozmaitych odlotów. Raczej nie wspomina się o tych, którym udało się dolecieć do właściwych dla danej kultury raju bram. We wspomnianej rosyjskiej książce znalazłem taki opis zatrucia. Początkowo osoba jest pobudzona do tego stopnia, że chce się jej skakać przez przeszkody, biec niczym zając, gnać gdziekolwiek. Wszystkie przedmioty wokół powiększają się stukrotnie. Otaczający nas ludzie także stają się olbrzymami, drzewa wzrastają po samo niebo. Potem zapada się w ciężki sen. Część substancji zawartych w grzybie poraża serce oraz układ nerwowy. Na zakończenie trzeba wspomnieć, że w każdej części zasięgu tego gatunku proporcje odlotowych związków różnią się i doświadczenia ludów Syberii z syberyjskimi owocnikami nie muszą się sprawdzać w Polsce z polskimi owocnikami.

Dlatego szanujmy wszystkie grzyby, ponieważ nigdy nie wiadomo do czego jeszcze mogą się nam przydać. I jeszcze jedno zaskoczenie. Otóż najrzadziej spotykanym kształtem grzyba na świecie jest kapelusik fikuśny tudzież nóżka zgrabnie toczona. W tym cyklu to będzie ostatni gatunek tej budowy.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Starzec jakubek

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W osiemdziesiątym epizodzie poznamy starca jakubka – Senecio jacobaea z rodziny astrowatych-Asteraceae.

Na tle okazów widzianych w jaworznickiej Geosferze wspomnę, że nasz bohater pojawia się między innymi pod nazwą Jacobaea vulgaris. Po prostu są botanicy, którzy uwielbiają mnożyć byty ponad potrzebę.

Na tle zielonych rozetek obserwowanych w Jaworznie oraz w Chrzanowie opowiem coś o jego rozmieszczeniu w naszym kraju. Prawdę powiedziawszy, jest niemalże wszędzie. Nieliczne białe plamy na mapach rozmieszczenia mogą dowodzić braku zainteresowania daną okolicą botaników uwielbiających długie spacery nierzadko w kaloszach. Nasz bohater pojawia się na suchych łąkach, miedzach, murawach, przydrożach, brzegach lasów, polanach. Preferuje stanowiska słoneczne i pół cieniste. Zajmuje suche gleby różnego typu.

Na tle rozkwitających osobników z Libiąża oraz Sosnowca wspomnę, że nazwa gatunku nawiązuje do kwitnienia na dzień świętego Jakuba Apostoła, który przypada 25 lipca. Jednakże to już historia. Obecnie roślina rozpoczyna kwitnąć od czerwca i teraz robi to praktycznie do końca sezonu wegetacyjnego. W pełni kwitnienia uchodzi za przeciętną roślinę miododajną.

Na tle kwitnących roślin widzianych w Jaworznie wspomnę o wadach i zaletach tego gatunku. Po pierwsze jest to roślina trująca szczególnie dla koni i to pod każdą postacią. Toksyna kumuluje się w wątrobie i ją niszczy.

Dawniej wierzono, że jest to niezłe ziółko pomocne przy nadciśnieniu oraz o dziwo chorobach wątroby. Miało pomagać przy silnych kolkach, chorobach skóry, wypryskach, trudno gojących się ranach. Teraz wiadomo, że jest ona nie tylko silnie trująca, ale i rakotwórcza. Nawet wzmiankowany czasami dr Henryk Różański odradza jego stosowanie, skoro istnieją bezpieczniejsze zioła o zbliżonych właściwościach.

Tym niemniej esencja ze świeżego ziela znajduje zastosowanie w homeopatii. Poza tym można z niej otrzymywać ciemnozielony barwnik.

I na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać. Tutaj, aby wiedzieć, czego unikać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Bieluń dziędzierzawa

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W siedemdziesiątym dziewiątym epizodzie poznamy bielunia dziędzierzawę – Datura stramonium z rodziny psiankowatych-Solanaceae.

Na tle okazu ze Szczakowej, przy ulicy Ariańskiej opowiem co nieco o rozmieszczeniu i pochodzeniu gatunku. Na wstępie trzeba zauważyć, że już w 1980 roku w książce doc. dr Mariana Nowińskiego pt. Dzieje upraw i roślin leczniczych można przeczytać, że właściwa ojczyzna gatunku jest nieznana. Dzisiaj jest to gatunek kosmopolityczny. Powszechnie przyjmuje się, że po Europie gdzieś tak od XV wieku został on rozwleczony przez naród zwany dzisiaj Romami.

Obecnie w Polsce to roślina ruderalna, rozpowszechniona tu i ówdzie na niżu i w niższych położeniach górskich. Najczęściej pojawia się w siedliskach mocno zaburzonych. Przez jakiś czas widziałem go w rejonie farmy fotowoltaicznej przy ulicy Krakowskiej w Jaworznie. Teraz go tam nie ma.

Aktualnie największe skupisko tego gatunku zauważyłem w Byczynie przy zachodnim krańcu budowanej obwodnicy. Na tym tle trzeba powiedzieć co nieco o jego specyficznych właściwościach.

Po pierwsze to roślina trująca. W związku z tym nie powinna być samodzielnie stosowana do celów medycznych. Generalnie jest ona wykorzystywana w przemyśle farmaceutycznym, ale także w ograniczonym zakresie. Wspomniany na wstępie Nowiński zauważa, że obszar plantacji tego gatunku zmniejsza się. Musi, są znane inne bezpieczne źródła substancji aktywnych występujących w tym gatunku.

Na przełomie wieków młodzież żądna mocnych wrażeń odurzała się nasionami tej rośliny, a potem, jeśli miała szczęście, trafiała do szpitalnych oddziałów toksykologii. Wszak wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. To dawka czyni truciznę a tutaj nader łatwo ją przekroczyć. W tym też okresie, zanim nastały sklepy „kawowe” z produktami kolekcjonerskimi nieprzeznaczonymi do spożycia pojawiały się opinie, że bieluń jest tak bardzo niebezpieczny, iż szanujący się ćpun tego nie tyka. I to by było na tyle.

I na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać, aczkolwiek w przypadku tego gatunku zalecam zachowanie należytej ostrożności, a nawet „tępożności”.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Pasternak zwyczajny

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W siedemdziesiątym ósmym epizodzie poznamy pasternak zwyczajny – Pastinaca sativa z rodziny selerowatych – Apiaceae.

Bohater tego filmu występuje w trzech podgatunkach. Z nich najważniejszy jako warzywo jest podgatunek Pastinaca sativa subsp. sativa. Dzikus, który pojawia się w tym filmie to Pastinaca sativa subsp. sylvestris.

Roślina jest rodzima dla flory Europy i części Azji obejmującej Turcję, Kaukaz i Syberię Zachodnią. I tak, jak to się stało z wieloma bohaterami tego cyklu, został rozwleczony po świecie jako gatunek inwazyjny. Jeśli chodzi o florę Polski, zdania są podzielone. Od gatunku rodzimego o statusie archeofitu po gatunek inwazyjny, czyli kenofit.

Roślina jest użytkowana jako warzywo od starożytności. Trudno w krótkim filmie podawać pełen katalog możliwości z tej kategorii. Przepisy znajdziecie bez trudu.

To także niezłe ziółko. I tutaj ograniczę się tylko do kilku przykładów. Przede wszystkim sprawdza się w roli leku poprawiającego apetyt oraz moczopędnego. Ponadto stosuje się go do leczenia bielactwa, łysienia plackowatego. Bywa stosowany w stenokardii i wielu innych chorobach serca, ale tutaj byłbym sceptyczny wobec samoleczenia.

Ponadto to znakomity gatunek miododajny, dlatego pojawia się jako składnik kwietnych łąk.

I na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Pieprzycznik przydrożny

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W siedemdziesiątym siódmym epizodzie poznamy pieprzycznika przydrożnego – Cardaria draba z rodziny kapustowatych – Brassicaceae.

Inne polskie nazwy naszego bohatera to pieprzycznik wiosnówkowy lub pieprzyca strzałkowata. Druga łacińska nazwa to Lepidium draba.

Ta roślina jest naprawdę godna swojej polskiej nazwy, ponieważ najczęściej w zasięgu naszych mediów spotykamy się na przydrożach. W tym wypadku ograniczyłem się do miejsc w Chrzanowie. W Polsce występuje na wielu rozproszonych stanowiskach. Najmniej jest go w północno-wschodniej części.

Pokazuję ten gatunek od chwili kiedy wiosną wyszedł z ziemi poprzez fazę pączków, pełnię kwitnienia. Wówczas może być użyteczny. Generalnie jest u nas gatunkiem obcego pochodzenia. Ma status kenofitu, którego ojczyzną jest Europa południowo-wschodnia i Azja południowo-zachodnia. Towarzyszy nam od 1837 roku.

Roślina ma pewne zastosowanie w kuchni. Świeże liście młodych roślin można dodawać do sałatek. Podziemne rozłogi dodane do twarogu zaostrzają jego smak. O tym, że można jadać młode pędy i liście pisze również Łukasz Łuczaj. Osobiście nie sprawdzałem, zważywszy na miejsca wyrastania naszego bohatera.

W końcu rośliny zaczynają owocować. Wówczas warto zebrać trochę nasion. Mogą zastąpić pieprz.

I na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

vc_facebook]

Lniczka mała

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W siedemdziesiątym szóstym epizodzie poznamy lniczkę małą – Chaenorhinum minus z rodziny babkowatych.

Kiedyśmy się spotkali dość dawno temu nasza bohaterka, nosiła nazwę lnica mała – Linaria minor i należała do rodziny trędownikowatych – Scrophulariaceae.

Z tym gatunkiem w zasięgu naszych mediów spotykam się dość rzadko. Rośliny pokazywane w tym filmie spotkałem na poboczu remontowanej linii kolejowej w okolicy ulicy Krakowskiej w Chrzanowie.

Zasadniczo z natury występuje w Europie, Ameryce Północnej oraz w Azji. I jak to z wieloma gatunkami bywa, zawleczono ją nawet na antypody.

Generalnie jest jednorocznym drobiazgiem. Aby podziwiać jej delikatną urodę, należy bardzo zniżyć się do jej poziomu. Więcej uroczych fragmentów dostrzeżemy dopiero w makrofotografii. Szczególną uwagę należy zwrócić na grzbieciste, biało różowe lub biało fioletowe kwiaty opatrzone ostrogą.

Pierwotnie zajmowała kamieńce nadrzeczne, skały, piargi, żwirowiska. Kamieniste pobocza linii kolejowych oraz szczeliny murów to dla niej siedliska zastępcze. Wybierając ten gatunek, miałem nadzieję znaleźć coś, co jest nam raczej niepotrzebne. Jedno jest pewne. To roślina trująca.

I na zakończenie nieco zmodyfikowana tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. Lniczka mała jest naszym zielonym sąsiadem, chwilowo bezużytecznym, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby wiedzieć, jak się nazywa i gdzie pomieszkuje. A poza tym, kto wie, może jednak okaże się kiedyś do czegoś pomocna. A może badania w tym kierunku już trwają.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Jasieniec piaskowy

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W siedemdziesiątym piątym epizodzie poznamy jasieńca piaskowego – Jasione montana z rodziny dzwonkowatych-Campanulaceae.

W tym filmie pokazuję rośliny spotkane w Jaworznie Jeleniu, Mysłowicach Dziećkowicach oraz Sosnowcu Jęzorze. Bohater naszego filmu nie ma nic przeciwko glebom ubogim, nasłonecznionym. Pojawia się w murawach na piaskach oraz w suchych borach sosnowych. Jest rośliną wieloletnią. Zimę przetrzymują paczki ulokowane na poziomie gruntu. Znaczy się, jest hemikryptofitem.

Poza tym jest gatunkiem wskaźnikowym dla gleb bezwapiennych, chociaż, kiedy jest uprawiany, nie ma nic przeciwko niewielkiej domieszce dolomitu. Znaczy się, możecie go mieć w ogrodzie.

Ze swojego ukraińskiego kompendium dowiedziałem się, że jest tamże rośliną użyteczną. Sprawdza się jako roślina paszowa, ale tylko w sianie. Inne badania wykazały, że ten gatunek ma działanie hemostatyczne, znaczy się, jest ziołem z kategorii do rany, przyłóż.

Ponadto w medycynie ludowej wykorzystywano go w formie odwaru przy migrenie, omdleniach, bezsenności, zadyszce. Do tego dochodzi działanie moczopędne i przeciwbólowe.

I na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Ślęzawa trójdzielna

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W siedemdziesiątym czwartym epizodzie poznamy ślęzawę trójdzielną z rodziny ślazowatych – Malvaceae. Inna polska nazwa to ślęzawa trójwrębna. Po łacinie Malope trifida.

Bohaterkę tego filmu uwieczniłem w Miejskim Ogrodzie Botanicznym w Zabrzu. Przez wiele lat uprawiałem ją u siebie w Chrzanowie. Nasiona są dostępne w handlu.

Nasza bohaterka uwielbia stanowiska słoneczne lub częściowo ocienione. Gleba powinna być żyzna, przepuszczalna. Najpiękniej prezentuje się, gdy tworzy na rabacie barwną plamę.

Roślina jest rodzima dla flory zachodnich wybrzeży Morza Śródziemnego. Na pewno na dziko spotkamy ją w Portugalii, Hiszpanii i w Maroko. Od 1808 roku jest uprawiana w Hiszpanii.

Nasza bohaterka ma niewiele szkodników. Wspomina się o ślimakach nagich. Jest jeszcze wzmianka o rdzy – Puccinia malvacearum, ale osobiście nie stwierdziłem jej na niej także tam, gdzie w związku ze wzajemnym sąsiedztwem inne gatunki tej rodziny były silnie porażone.

Wiele roślin z rodziny ślazowatych to niezłe ziółka przydatne w kuchni miłośników zielonej dziczyzny. Dlatego obecnie trwają badania nad wykorzystaniem bohaterki tego filmu w medycynie. Jest już przydatna w kuchni. Dlatego na zakończenie pojawi się tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Trojeść antylska

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W siedemdziesiątym trzecim epizodzie poznamy trojeść antylską – Asclepias curassavica z rodziny toinowatych – Apocynaceae.

Ta ładna bylina jest także upowszechniana pod polską nazwą trojeść kurakaońska. Jej szczególną ozdobą są pomarańczowo-czerwone kwiaty. Z tego powodu w swojej ojczyźnie zwie się ją zwyczajowo blood flower.

Osobiście znamy się tylko z Miejskiego Ogrodu Botanicznego w Zabrzu. Zasadniczo jest w warunkach naszego klimatu rośliną jednoroczną. Uprawiałem ją u siebie w Chrzanowie, ale nie przezimowała, chociaż kto wie, jakby to wyglądało w cieplejszych rejonach Polski.

W swojej tropikalnej amerykańskiej ojczyźnie kwitnie nieprzerwanie. U nas tylko od czerwca do pierwszych przymrozków. Sprawdza się jednak jako roślina doniczkowa i wówczas całoroczna ozdoba niewykluczona. Nasiona są dostępne w Polsce. Tylko wtedy stanie się waszym zielonym, ale bez przesady sąsiadem.

W swojej amerykańskiej ojczyźnie jest ważnym elementem cyklu rozwojowego słynnego motyla monarchy. Jej upowszechnienie poza obszarem naturalnego występowania spowodowało spore zamieszanie w cyklu rozwojowym tego owada i jego obyczajach migracyjnych. Póki co to nie jest polski problem.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Muchomor plamisty

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych sąsiadów. Proponując pewną odmianę, zwrócę uwagę na grzyby. W siedemdziesiątym drugim epizodzie poznamy muchomora plamistego – Amanita pantherina.

Jest on stosunkowo łatwy do rozpoznania po jasnobrązowym kapeluszu upstrzonym białymi kropkami. Te czasami mogą zostać zmyte po długotrwałych deszczach. Skrajne przypadki pokazuję na przykładzie podsuszonych owocników z ulicy Promiennej w Jaworznie oraz okolicy Centrum Handlowego w Sosnowcu Jęzorze.

Więcej informacji przekazuję na tle owocników widzianych w takim sobie borze przy północnym brzegu zalewu Dziećkowickiego zwanego też patriotycznie Jeziorem Imielińskim. Było ich tam sporo w różnych stadiach rozwoju. Najbardziej w oczy rzucają się rozmaite odcienie brązowej barwy kapelusza. Ten jest na brzegu prążkowany. Pod spodem znajdują się gęste białe blaszki. Potem mamy biały trzon z pierścieniem przypominającym sukienkę. W końcu mamy bulwiastą nasadę, nad którą znajdują się resztki osłony przypominające wywiniętą skarpetę.

Nasz bohater ma specyficzny mdły zapach, ale łagodny smak, który może zmylić zachłannych grzybiarzy. Kolejną zmyłką są ślady żerowania ślimaków oraz to, co elegancko zwiemy bogatym życiem wewnętrznym. Warto wiedzieć, że nie tylko w tym przypadku zwierzęta wrażliwe na toksyny grzybowe dawno wymarły lub w jakiś sposób nauczyły się, które z darów natury należy omijać.

Grzyb wywołuje zatrucia o bardzo gwałtownym przebiegu. Jeśli pomoc nie nadejdzie na czas, zgon jest pewien. W jednym z czeskich atlasów do oznaczania grzybów, który nabyłem w końcu ubiegłego wieku, podawano, że w przypadku spożycia tego gatunku statystycznie rzecz biorąc do trzech godzin po posiłku, pojawiają się wymioty oraz biegunka. W godzinę po wymiotach rozpoczyna się stężenie pośmiertne. Znaczy się, czasu na ratunek jest mało. Tym niemniej pomoc medyczną należy wezwać.

W międzyczasie przeżywamy szał panterynowy. To pobudzenie kojarzone z upojeniem alkoholowym to halucynacje na przemiennie radosne i szalone. Potem idą drgawki, zaburzenia wzroku, senność i utrata przytomności kończąca się śmiercią. Gra skończona.

Jak się rzekło, nasz bohater jest grzybem silnie trującym. Tym niemniej szanujmy wszystkie grzyby, ponieważ nigdy nie wiadomo do czego jeszcze mogą nam się przydać. Już wieszcz Adam Mickiewicz pisał, że grzyby nieprzydatne ludziom nie są bez pożytku. Wszak one zwierza pasą i gajów są okrasą. I jeszcze jedno zaskoczenie. Otóż najrzadziej spotykanym kształtem grzyba na świecie jest kapelusik fikuśny tudzież nóżka zgrabnie toczona. To jeden z tych wyjątków.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Świerzbnica polna

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W siedemdziesiątym pierwszym epizodzie poznamy świerzbnicę polną – Knautia arvensis.

U zarania mojej przygody z botaniką zaliczano ją do rodziny szczeciowatych. Teraz czasami pojawia się w rodzinie przewiertniowatych. Cóż nie tylko w tym aspekcie systematyka zmienną jest, szczególnie po tym, jak po tradycyjnych sposobach klasyfikacji przejechali się „kladowcy”.

Roślina jest pospolita na obszarze całej Polski. Przede wszystkim spotkamy ją na łąkach świeżych, murawach kserotermicznych oraz w prześwietlonych partiach lasów. Pojawia się w miastach na niekoszonych trawnikach. Zapewne trafia się w mieszankach do tworzenia łąk kwietnych. Od pewnego czasu znacznie większa liczebność stanowisk oraz osobników na stanowiskach. To bylina, której pączki zimują na poziomie gruntu. Znaczy się, jest hemikryptofitem. Jest bardzo zmienna, co widać na załączonych obrazkach.

Teraz przyglądając się jej kwiatom tworzącym półkuliste koszyczki, wysłuchajmy kilku najważniejszych informacji w tle. Po pierwsze w odróżnieniu od gatunków z rodziny astrowatych tutaj są one zbudowane z czterech płatków korony. Jest także zachowany kieliszek zbudowany z czterech ząbków. Ponadto jest na nim 8 szczeciniastych ości. Nasza bohaterka jest znakomitą rośliną miododajną.

Ponadto jest niezłym, ale słabo zbadanym ziółkiem. Zarówno ziele, jak i korzeń zawierają saponiny, alkaloidy, kwas kawowy oraz garbniki. Głównie była stosowana w medycynie ludowej. Ze swojego ukraińskiego kompendium dowiedziałem się, że na naszym „bliskim wschodzie” stosowano ją do leczenia szeregu chorób skórnych. Wśród nich pojawiają się wysypki, świerzb, alergie. Inne choroby leczone tym gatunkiem to gruźlica płuc, kaszel, angina, zapalenie pęcherza moczowego. Proszkiem z ziela usiłowano tępić pchły.

Obecnie to gatunek niszowy. Jest jednak polecany przez wiele razy przywoływanego w tym cyklu dr Henryka Różańskiego. Zatem na zakończenie pojawi się tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Poziomkówka indyjska

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W siedemdziesiątym epizodzie poznamy poziomkówkę indyjską – Potentilla indica z rodziny różowatych-Rosaceae.

Do niedawna nasza bohaterka nosiła łacińską nazwę Dueschnea indica. Ostatnie szczegółowe badania wykazały, że dość blisko jej do rodzaju poziomka – Fragaria a wraz z nim trafiła do rodzaju pięciornik, co skutkuje jej aktualną łacińską nazwą.

Kiedy roślina nie kwitnie łatwo ją pomylić z poziomką jako taką. Listki trójlistkowych liści są bardziej wydłużone z obu stron pokryte włoskami. Zdradzają ją żółte kwiaty o działkach kielicha dłuższych od płatków korony.

Nasza bohaterka jest rodzima dla flory Azji. Jest nią jej południowa i południowo-wschodnia część. To obszar na wschód od górskich terenów Afganistanu po Japonię. Nie tylko do Europy trafiła jako dobrze zadarniająca bylina ozdobna. Jest w tym tak dobra, że stała się gatunkiem inwazyjnym.

Najchętniej zajmuje trawniki w ogrodach i parkach. Niczym piąta kolumna może pojawić się w uprawach poziomek. Bywa widywana na przydrożach. Jeszcze jest dość rzadka w siedliskach półnaturalnych i zaburzonych naturalnych lasach łęgowych.

W tym filmie pokazuję, jak to robi w Katowicach w Dolinie Ślepiotki w rejonie ulicy Jankego. Będąc w Warszawie, widziałem ją w rezerwacie Lasek Bielański. To bylina rozrastająca się za pomocą rozłogów. Zasadniczo warunki siedliskowe jej nie przeszkadzają. Co najwyżej słabiej kwitnie i słabiej owocuje, ale trwa w swojej zielonej masie tłamszącej inne gatunki.

Większe płaty tego gatunku obserwuję w Miejskim Ogrodzie Botanicznym w Zabrzu. Tutaj występuje w rozproszeniu w kilku miejscach, ale daleko jej do zdominowania tej placówki. Warto w tym miejscu wspomnieć o owocach. Są one jaskrawe, czerwone. Uchodzą one za suche, niesmaczne. Generalnie szału nie ma, ale jeść można, ponieważ nie są one trujące. Sprawdzone osobiście.

I na zakończenie apel dla miłośników gatunków obcego pochodzenia. Cokolwiek sadzisz w ogrodzie, czyń roztropnie i patrz końca, abyś nie stracił nad tym kontroli. Często startują one, znajdując się w roli wyrzutków z ogrodów. Gatunków inwazyjnych mamy już sporo. Na szczęście w nieszczęściu niektóre z nich to niezłe ziółka.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Bukwica lekarska

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W sześćdziesiątym dziewiątym epizodzie poznamy niezłe ziółko, znaczy się bukwicę lekarską – Betonica officinalis z rodziny jasnotowatych-Lamiaceae.

Zanim przejdziemy do meritum czas na zarys taksonomii. To na tle okazów znad Przemszy w Jeleniu. Nasza bohaterka czasami występuje pod nazwą Stachys officinalis, ale wiele wskazuje na to, że pierwsza podana nazwa jest bardziej prawidłowa. Inne polskie nazwy gatunku to bukwica zwyczajna lub czyściec lekarski.

Na tle okazów ze stanowiska w Jeleniu Łęgu opowiem co nieco o miejscu występowania. Gatunek uchodzi za średnio pospolity. Często pojawia się na łąkach zmienno-wilgotnych. Dla kontrastu pojawia się również w murawach kserotermicznych. Bywa spotykany w widnych lasach oraz zaroślach. Nadaje się do uprawy w ogrodach. Warto ją wprowadzić, bo przywabia rozmaitych zapylaczy. Nasza bohaterka z natury jest byliną, której pączki zimują na poziomie gruntu. Takie rośliny to hemikryptofity.

Na tle roślin widzianych w Ciężkowicach oraz Miejskim Ogrodzie Botanicznym w Zabrzu przytoczę niektóre z jej rozlicznych właściwości leczniczych. W świetle pewnego starożytnego powiedzenia – sprzedaj tunikę, kup betonikę – jest to niemalże panaceum. A może chodziło tylko o to, że między innymi odstraszała złe duchy.

Jako surowiec leczniczy należy pozyskiwać ziele w początkowym okresie kwitnienia. Obecnie jako lek znajduje przede wszystkim zastosowanie jako lek przeciwbiegunkowy oraz ściągający. Generalnie wspomaga w ogólności układ pokarmowy. Druga grupa działań dotyczy nieżytów układu oddechowego oraz jamy ustnej i gardła. Zewnętrznie działa dezynfekująco. Czasami, jeśli jeszcze posiadamy wannę, dobrze jest zrobić sobie kąpiel z jej dodatkiem. To znakomity sposób na odkażenie skóry oraz jej regenerację.

I na zakończenie tradycyjna mantra, jakże uzasadniona w świetle tego, co powiedziałem uprzednio. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Sitowie leśne

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W sześćdziesiątym ósmym epizodzie poznamy sitowie leśne Scirpus sylvaticus z rodziny ciborowatych — Cyperaceae. Oczywiście sitowia nie należy mylić z sitem – Juncus.

Bohater tego filmu jest w Polsce gatunkiem bardzo pospolitym. Zasiedla przede wszystkim tereny wilgotne. Doliny rzek ocienianych olszą czarną to jest to co ono, lubi najbardziej. Tworzy również spore łany w miejscach nasłonecznionych, ale stale zasilanych przez wodę, nawet jeśli nie widać jej na pierwszy rzut oka.

Wyróżniają go szerokie, jasnozielone blaszki liściowe oraz trójkątny przekrój łodygi. Jego drobne kwiaty są skupione w kwiatostan zwany baldachogroniastą rozrzutką.

Nasz bohater doskonale sprawdza się w naturalistycznych ogrodach z oczkiem wodnym. Można go także użyć do obsadzania końcowych odcinków przydomowych oczyszczalni ścieków. Będzie się tam czuł jak u siebie w naturalnym olsie czy łęgu.

A teraz wpadnijmy na chwilę do Mysłowic, aby zobaczyć, jak nasz bohater wygląda wczesną wiosną. Wówczas białe końcówki pędów można spożywać na surowo natychmiast po wyrwaniu. Mają smak zbliżony do orzechów. Sprawdzone osobiście. Tutaj tylko muszę wspomnieć, że zmarły w tajemniczych okolicznościach Adolf Kudliński także polecał takie wykorzystywanie tego gatunku. On jednak uważał, że jest to tatarak. Prawdziwy tatarak pokażę w innym filmie.

I na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Łojek bezkształtny

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych sąsiadów. Proponując pewną odmianę, zwrócę uwagę na grzyby.

W sześćdziesiątym siódmym epizodzie opowiem o łojku bezkształtnym – Sebacina incrustans. Grzyb reprezentuje rodzinę łojówkowatych – Sebacinaceae. Zanim przejdziemy dalej, powiem, że bohatera tego filmu spotkałem w jednym z wąwozów w północno-zachodniej części lasu Rudno na południe od Grojca w gminie Alwernia.

Dla nauki po raz pierwszy zdiagnozowano go w 1796 roku. Wówczas Persoon nazwał go Corticium incrustans. Od 1871 roku nosi obecną nazwę. Zrobili to bracia Tulasne. Niejaką osobliwością jest to, że od tamtego czasu nikt jej nie zmienił.

Bohater tego filmu ma kształt bardzo nieokreślony. Polska nazwa zobowiązuje. Zazwyczaj wyrasta na glebie bogatej w materię organiczną. Pokrywa także gałązki, liście, szczątki organiczne oraz pobliskie żywe rośliny, którym nie szkodzi. Owocniki pojawiają się od lipca do listopada. Całość jest początkowo elastyczna o woskowym połysku i barwie kremowej do żółtawej. Im starsze, tym bardziej stają się kruche. Opis budowy mikroskopowej, bardzo pomocnej w oznaczaniu grzybów sobie odpuszczę.

Nasz bohater jest notowany w Ameryce Północnej, Europie oraz w Japonii. Inne źródła dodają jeszcze wyspy Oceanii oraz Australię. W naszym kraju spotyka się go nieczęsto. Być może jest częsty, ale dla badań rzeczywistego bogactwa całej krajowej mykory, czyli ogółu gatunków grzybów bardzo trafnie pasuje ten cytat z Pisma Świętego – żniwo jest wielkie, jeno robotników mało. Znaczy się, odczuwamy zdecydowany niedobór mykologów, którym chciałoby się ganiać po terenie i schylać się niemalże pod każdy krzaczek.

Z tego powodu trudno określić jego wartość gospodarczą i na przykład medyczną. Dlatego szanujmy wszystkie grzyby, ponieważ nigdy nie wiadomo do czego jeszcze mogą nam się przydać. I jeszcze jedno zaskoczenie. Otóż najrzadziej spotykanym kształtem grzyba na świecie jest kapelusik fikuśny tudzież nóżka zgrabnie toczona.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Ostropest plamisty

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W sześćdziesiątym szóstym epizodzie poznamy ostropest plamisty – Silybum marianum z rodziny astrowatych – Asteraceae.

Bohatera tego filmu uwieczniłem w ogrodzie botanicznym w Powsinie oraz Miejskim Ogrodzie Botanicznym w Zabrzu.

Roślina ma bardzo charakterystyczny wygląd. Nawet kiedy nie kwitnie trudno pomylić ją z czymkolwiek ze względu na plamiste liście. Wybitne są także listki okrywy koszyczków zakończone potężnym kolcem.

We florze Polski to gatunek obcego pochodzenia, przejściowo dziczejący tu i ówdzie. Jest rodzimy dla obszaru śródziemnomorskiego. Może być uprawiany jako roślina ozdobna. Dla celów medycznych zakłada się plantacje. Z tego też powodu rozwleczono go tu i ówdzie po świecie. Na szczęście w Polsce jeszcze nie jest gatunkiem inwazyjnym.

To niezłe, by nie powiedzieć niesamowite ziółko. W medycynie używa się jego pozbawionych puchu kielichowego owoców. Najlepiej sprawdza się przy wspomaganiu wątroby. Ta jak wiadomo przede wszystkim, spełnia rolę oczyszczalni ścieków. Kiedy ona sprawna to organizm w wielu aspektach również.

Jako rzekłem na początku bohatera tego filmu trudno pomylić z jakimkolwiek gatunkiem. Jednakże komuś się udało, dlatego teraz przyjrzyjmy się ostrożniowi lancetowatemu. Jego wizerunek widnieje na opakowaniu wiodącego w naszym kraju leku na bazie ostropestu.

I na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Palusznik krwawy

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W sześćdziesiątym piątym epizodzie poznamy palusznik krwawy – Digitaria sanguinalis z rodziny wiechlinowatych – Poaceae, czyli trawę.

Bohatera tego filmu uwieczniłem w Chrzanowie, ale w zasięgu naszych mediów jest często spotykany. Ostatnio widujemy się częściej niż jeszcze to, było w końcu ubiegłego i na początku tego wieku.

Roślina jest rodzima dla flory Europy Południowej. U nas ma status archeofitu, znaczy się, jest z nami od dawna. Wskutek globalizacji mamy szansę spotkać ją w wielu krajach, nawet na półkuli południowej.

Trudno o bardzo szczegółowy opis, skoro cechuje się bardzo charakterystycznym wyglądem, oczywiście w porze kwitnienia. Wówczas na szczytach pędów rozwija się struktura złożona z pięciu do dziesięciu palczasto rozmieszczonych kłosów. To jeden z dwu podobnie wyglądających gatunków traw w naszym kraju. Nasz bohater dla odróżnienia posiada owłosione pochwy liściowe.

Spośród szczegółów morfologii warto wspomnieć o jego ziarniakach, które bardzo szybko opadają a w porywach, osiągają dwa milimetry długości. I teraz trzeba sobie uzmysłowić, że te nasiona były zbierane przez ludzi jako pokarm. W średniowieczu nawet go uprawiano. To był surowiec na kaszę. Znakomita zdrowa żywność, biorąc pod uwagę wartość dodaną, jaką przy okazji zbiorów są długie marsze, częste skłony i przysiady.

I na zakończenie tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Lantana pospolita

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych zielonych sąsiadów. W sześćdziesiątym czwartym epizodzie poznamy lantanę pospolitą – Lantana camara z rodziny werbenowatych-Verbenaceae. Bohaterka tego filmu, póki co nie jest godna swojej polskiej nazwy.

Jest ona od pewnego czasu promowana w zieleni miejskiej jako sezonowa roślina ozdobna. Na początku pokazuję ją z terenu Uniwersytetu Warszawskiego. Widzieliśmy się podczas zjazdu Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Jest ona rodzima dla flory znacznie cieplejszych krajów w Ameryce Południowej i Środkowej.

Jako gatunek ozdobny została upowszechniona po świecie w krajach o adekwatnym klimacie. Tu i ówdzie stała się groźnym gatunkiem inwazyjnym, między innymi dlatego, że wszystkie części rośliny są trujące. Nam, póki co inwazja lantany nie grozi. Na szczęście taki mamy klimat. Wszelako globalne ocieplenie postępuje.Naszą bohaterkę, jeśli chcemy mieć na dłużej, musimy przechować w ciepłym miejscu. Tak zapewne robią w Ogrodzie Botanicznym w Krakowie, gdzie spotkałem takiego zdrewniałego osobnika. Z natury to wiecznie zielony półkrzew dorastający do 3 metrów wysokości. Przed schowaniem na zimę zaleca się ją przyciąć. Można ją formować na kształt drzewka bonsai.

W trzeciej części pokazuję ją z Miejskiego Ogrodu Botanicznego w Zabrzu. Jest tutaj również uprawiana. Ma się bardzo dobrze, skoro owocuje. Tutaj owoce były odwiedzane przez osę z gatunku klecanka rdzaworożna. Na obszarze swojego występowania jej owoce są przysmakiem ptaków, które potem pozostawiają tu i ówdzie pestki z porcją naturalnego nawozu. W naszym kraju tę samą strategię zastosowała czeremcha amerykańska.

Jest ona także rośliną leczniczą. Wszelako osobiście ze względu na toksyczność nie powinna być stosowana w warunkach domowych. Tym niemniej na zakończenie musi pojawić się tradycyjna mantra. Co do reszty szukajcie, a znajdziecie. W gruncie rzeczy najważniejsze jest wiedzieć, jak ta roślina wygląda, bo nigdy nie wiadomo kiedy taka wiedza może się przydać.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Okratek i sromotnik

Rok 2022 jest między innymi Rokiem Botaniki. Mija bowiem 100 lat od założenia Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Będąc jego członkiem, pozwolę sobie w tym roku przybliżyć więcej gatunków takich naszych sąsiadów. Proponując pewną odmianę, zwrócę uwagę na grzyby.

W sześćdziesiątym trzecim epizodzie zapoznamy się z dwoma osobliwymi gatunkami. To okratek australijski i sromotnik bezwstydny. Zacznijmy od pierwszego gatunku. Bohater naszego filmu pojawia się w naszym kraju tu i ówdzie. Ja po raz pierwszy spotkałem go na skraju rezerwatu Kozie Kąty w Radziszowie w gminie Skawina. Obserwując go, proszę wysłuchać kilku ważnych informacji.

Po pierwsze na pierwszy rzut oka przypomina ośmiorniczkę, która nie znalazła nabywcy i w związku z tym wylądowała w plenerze. Po drugie owocnik pachnie specyficznie. Oficjalnie ma zapach zbliżony do padliny. Według innych badaczy padlina względem niego to perfumy.

Okratek australijski to po łacinie Clathrus archeri. Do niedawna był on znany jako kwiatowiec australijski — Anthurus archeri. Z natury uwielbia glebę bogatą w rozłożone drewno. W Europie po raz pierwszy zaobserwowano go w 1914 roku.

Drugim gatunkiem jest sromotnik bezwstydny – Phallus impudicus. W pełni rozwoju łatwiej go wyczuć niż zobaczyć. Stąd też druga polska nazwa sromotnik smrodliwy. Kształt jest mocno sugestywny, co odzwierciedla nazwa łacińska. Bohatera tego filmu spotkałem w Mysłowicach na wzgórzu Wygonie Kępa.

Obydwa gatunki, zanim pokażą się w pełni, przypominają jajko niespodziankę tak jak owocniki sromotnika spotkane w lesie na przełęczy Biadaszowskiej. W tym stadium twarde wnętrze grzyba jest jadalne nawet na surowo. Smakiem przypomina rzodkiewkę. Sprawdzone osobiście.

Grzyb ma także zastosowanie medyczne, ale to już znajdziecie sobie bez trudu. Trudniej o znalezienie dostatecznej ilości owocników. Dlatego szanujmy wszystkie grzyby, ponieważ nigdy nie wiadomo do czego jeszcze mogą nam się przydać. I jeszcze jedno zaskoczenie. Otóż najrzadziej spotykanym kształtem grzyba na świecie jest kapelusik fikuśny tudzież nóżka zgrabnie toczona.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]