Dawniej dzwony rezurekcyjne rozlegały się już w Wielką Sobotę o północy. Począwszy od czasów stanisławowskich uroczystości Zmartwychwstania przeniesiono na niedzielny świt. Wraz z dźwiękiem dzwonów słychać było wystrzały armatnie, moździerze, strzelby i pistolety.
Mszę rezurekcyjną poprzedza procesja. Niesiona jest w niej hostia w monstrancji, krzyż procesyjny z czerwona stułą oraz figura Jezusa Zmartwychwstałego. Monstrancji nie zdobi się welonem. Księża i wierni okrążają kościół raz lub trzy razy. Procesja wedle zwyczaju nie może zacząć się później niż o świcie. Po powrocie do kościoła figura Chrystusa Zmartwychwstałego i krzyż ustawiane są obok ołtarza, a monstrancja na ołtarzu.
Dawnymi czasy po mszy rezurekcyjnej obok kościołów palono smołę w beczkach, obdarowywano się pisankami i składano sobie pierwsze życzenia. Po mszy świętej zasiadano do śniadania, na którym podawano pokarmy poświęcone w Wielką Sobotę. Święconym obdzielano najpierw czeladź. Okruchami ze stołu karmiono kury, część chrzanu przeznaczano dla pcheł, kawałki kiełbasy zostawiano gdzieś wężom.
Włodarze Warszawy, stolicy Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, posyłali kołacze siedmiu znakomitościom: kanclerzowi, marszałkowi, podskarbiemu koronnemu, biskupom poznańskiemu i inflanckiemu, referendarzowi koronnemu i pisarzowi koronnemu.
eb