piątek, 19 kwietnia, 2024

Oczywista Nieoczywistość- O kilka guzików za mało…

Strona głównaFelietonOczywista Nieoczywistość- O kilka guzików za mało…

Oczywista Nieoczywistość- O kilka guzików za mało…

- Advertisement -

Słowo sutanna pochodzi z języka włoskiego, dosłownie oznacza spódnicę. Zwana jest także rewerendą, a stanowi najpopularniejszy chyba i najbardziej znany strój osób duchownych. Co do detali jednak jest doskonałym odzwierciedleniem rozbieżności, zachodzących pomiędzy tradycyjnym pojmowaniem chrześcijaństwa, a faktami historycznymi.

Jeszcze do niedawna ściśle przestrzegano norm i wymogów, dotyczących przytoczonego stroju chrześcijańskich duchownych. Jednym z jego żelaznych punktów były trzydzieści trzy guziki, nawiązujące do wieku Jezusa Chrystusa w momencie śmierci. Ta symbolika posiadała rzecz jasna swoje umocowanie w tradycji, nijak miała się jednak do rzeczywistości. Wszystko bowiem wskazuje na to, że Jezus z Nazaretu żył znacznie dłużej. Liczba trzydzieści trzy wzięła się z faktu, że w przeszłości powszechnie przyjmowano, że śmierć Chrystusa nastąpiła w 33 roku naszej ery. Dziś data ta budzi pewne, choć nie do końca uzasadnione wątpliwości. Co istotne jednak, wyczekiwany przez Żydów Mesjasz urodził się najprawdopodobniej w 4 roku przed nasza erą, a może nawet wcześniej (8-6 rok p.n.e.). Wskazywać to może na fakt, że Jezus stracony został być może nawet około czterdziestego roku życia. Natomiast co ciekawe, twórcą tego, co określamy mianem naszej ery był Dionizjusz Mniejszy, który ów funkcjonujący do dziś system wprowadził …w roku 525(?!).

Biblia jest niestety bardzo oszczędna w tego typu szczegóły, a szczególnie daty, znaczna natomiast ilość faktów, przyjmowanych i akceptowanych powszechnie opiera się jedynie na tzw. Tradycji, a dzieło Dionizjusza jest tego świetnym przykładem. Zresztą warto przy tym wspomnieć, że np. data narodzin syna Marii z Nazaretu (także ta dzienna) ustalona została dopiero w 376 roku naszej ery przez papieża Damazego. Wcześniej Boże Narodzenie obchodzono 6 stycznia, tak jak do dziś czynią to wyznawcy obrządku prawosławnego. Podobnie rzecz się ma ze śmiercią Nazarejczyka; dość powszechnie przyjmuje się, że nastąpiła ona albo 3 kwietnia 33 roku, albo 7 kwietnia 30 roku. Wobec tych rozbieżności przyjmuje się powszechnie (i równie kompromisowo), że zgon Chrystusa nastąpił w piątek, a Wielkanoc powinna być obchodzona w niedzielę, po pierwszej wiosennej pełni księżyca. Tłumaczy to rzecz jasna ruchomość tego święta. Zgon ten był jednocześnie przykładem jednej z najbrutalniejszych form egzekucji, jakie wówczas praktykowano. Polegała ona na przybijaniu skazańca do krzyża gwoźdźmi, co doprowadzało ofiarę do wykrwawienia, częstych zatorów i zakrzepów, a w konsekwencji do uduszenia, bardzo często w wyniku obrzęku płuc. Co dość absurdalne, przybicie człowieka do krzyża (gwoździe zazwyczaj wbijano w nadgarstki oraz podbicie stopy) było poniekąd przejawem humanitaryzmu. Czasami bowiem skazańców po prostu wieszano na krzyżu i przywiązywano, co powodowało, że umierali oni kilka dni; z głodu, pragnienia, czy wycieńczenia albo na skutek zagryzienia lub zadziobania przez dzikie zwierzęta. Taki los spotkał być może dwóch łotrów, straconych razem z Chrystusem, który wyzionął ducha po kilku godzinach.

Wobec faktu, że Pismo Święte nie zawsze udziela nam oczekiwanych odpowiedzi na nurtujące pytania, posiłkować się można nie tylko wspomnianą już tradycja ale także innymi pismami, określanymi mianem apokryf. Był to szereg ewangelii, łącznie podobno około stu, które z różnych względów uznano niegdyś za heretyckie, a część z tych, które przetrwały do naszych czasów, traktowana jest co najwyżej jako pisma pomocnicze. Ale to z apokryfów dowiadujemy się np., że Józef, mąż Marii z Nazaretu posiadał wcześniej małżonkę, a zaślubiając Marię był już wdowcem i ojcem. To tłumaczyłoby zresztą, dlaczego niektóre osoby w Biblii nazywane są przez Jezusa braćmi. Apokryfy te opowiadają nam więcej o dzieciństwie Mesjasza, o nieco innej roli Judasza, czy relacjach Chrystusa z Marią Magdaleną. Z dość oczywistych względów niektóre z apokryfów nie mogą znaleźć akceptacji kościołów chrześcijańskich, pamiętajmy jednak o tym, że Biblia nie jest książką, która w gotowej formie stadła z nieba. Była ona pisana bowiem pod różnymi szerokościami geograficznymi, przez różnych ludzi, w różnych językach i w różnych, niejednokrotnie bardzo odległych od siebie okresach. Natomiast kanon Pisma Świętego tworzony i porządkowany był przez całe stulecia, w różnych, co też istotne okolicznościach. Kanon ten jest rzecz jasna solidny, zawierając w sobie kluczowe i dobrze napisane księgi, które traktować należy rzecz jasna z pewnym dystansem (niezbędnym w pracy naukowej) ale i dużą dozą zaufania. Nawet bowiem fragmenty, w których doszukać można się pewnych nieścisłości i niedopowiedzeń, mówią nam zdecydowanie więcej, niż można by przypuszczać.

Czego więc dowiadujemy się z tejże? A choćby tego na przykład, że Jezus był członkiem ubogiej raczej rodziny, ale jednocześnie płynęła w jego żyłach królewska krew, ponieważ wywodzić się miał z rodu Dawida. Dowiadujemy się tego, że św. Piotr miał własną rodzinę, bo przecież Nazarejczyk uzdrowił jego teściową. Czytamy o tym, że Jezus wypędzał złe duchy, choć naukowcy tłumaczą to nietypowe zjawisko nieco inaczej. Twierdzą bowiem, że rzekomo opętani, w rzeczywistości byli chorzy psychicznie, natomiast Chrystus, człowiek o silnej osobowości leczył ich siłą …własnej sugestii. Możemy przypuszczać także, wyczytując to nieraz miedzy wierszami, jak napięta była sytuacja w Jerozolimie za czasów Poncjusza Piłata, który w niektórych kościołach jest wręcz uznany za dobrego czy nawet świętego, a w rzeczywistości miał być tyranem i okrutnikiem. Co jeszcze bardziej dziwne i niejednoznaczne, sami ewangeliści zachowali raczej neutralny stosunek do Piłata i panowania rzymskiego, w przeciwieństwie do starszyzny i przywódców żydowskich. Co dziwne, bardzo niewiele uwagi poświęca się najbliższej rodzinie Chrystusa, a przecież w dzisiejszym kościele jego matka wydaje się być jedną z kluczowych postaci. Wiemy, że Jezus lub jego otoczenie mogło być również wpływowe; tylko takie bowiem mogło otrzymać od Piłata pozwolenie na zdjęcie Jezusa z krzyża i pochowanie go w tak okazałym, jak na tamte czasy grobie, znajdującym się w równie okazałym ogrodzie. To wreszcie tylko zamożni mogli pozwolić sobie na drogie oleje, którymi namaścić miano jego martwe ciało w niedzielny poranek. Co zaś ciekawe, to przywilej takiego właśnie namaszczenia zarezerwowany był wyłącznie dla królów, a za takiego zapewne Jezusa uważano, skoro określono go mianem Chrystus, a więc pomazaniec. Byli więc w jego otoczeniu także i ludzie wpływowi, a nawet relatywnie zamożni, czego niewątpliwym przykładem był Nikodem oraz Józef z Arymatei, najprawdopodobniej właściciel ogrodu i groty, w której złożono ciało Chrystusa. Widać też jasno, że Jezus przeciwny był rozbojom i rewolucjom, nakazując bezwzględne posłuszeństwo wobec prawa, a nawet władzy rzymskiej. Jednocześnie był w jakiś sposób powiązany z żydowskim ruchem oporu, o czym świadczą wybrane fragmenty ewangelii, np. wzmianka o tym, że towarzysze Jezusa mieli przy sobie miecze.

Najwięcej jednak być może przychodzi dowiedzieć się nam o ostatnich, tak bardzo kluczowych i ważnych godzinach życia Jezusa Chrystusa nie z Biblii, nie z apokryfów czy Tradycji, ale z relikwii, których autentyczność poddawano w wątpliwość niejednokrotnie, a które rozpalają do dziś wyobraźnię w sposób niesłychany. Są one niebagatelnym przykładem tego, do jakich tarć może dochodzić między wiarą oraz nauką, ale również tego, jak bardzo obie te dziedziny mogą się przenikać i uzupełniać. Wystarczy wspomnieć tu o Całunie Turyńskim, relikwii nie potwierdzonej przez Kościół, a jednocześnie tak mocno budzącej kontrowersje i emocje. Nie wnikając w szczegóły wystarczy zaznaczyć zaledwie kilka faktów; całunem okryto zwłoki martwego mężczyzny, noszącego na ciele ślady tortur: podbite oko, zmasakrowana twarz, złamany nos, ślady po ukrzyżowaniu oraz po włóczni pomiędzy piątym i szóstym żebrem, grupa krwi AB, najbardziej typowa właśnie dla Żydów (grupa ta cechuje zaledwie 4-5% populacji świata), rany będące śladami po pobiciu i wychłostaniu. Badania potwierdziły ponadto, że jest to krew człowieka w agonii, przerażonego i zszokowanego, przechodzącego wstrząs anafilaktyczny, natomiast jego sylwetka sugeruje, że odbicie na całunie powstało w chwili, kiedy mężczyzna ten miał zamiar wstać (zmartwychwstanie?). Naukowcy twierdza ponadto, że krew i woda, która wg. św. Jana miała wytrysnąć z boku Jezusa, była rzeczywiście krwią i …płynem opłucnej. Poza tym dość powszechnie przyjmuje się, że wizerunek ten nie został namalowany (stworzony) przez innego człowieka, a powstał on w sposób, którego do dziś niepodobna wyjaśnić. Podobnie rzecz się ma z chustą z Oviedo. To nią miała być okryta twarz Chrystusa tuż przed pochówkiem; grupa krwi ta sama, podobnie jak układ plam po krwi, bliźniaczo podobny do tego z całunu. A jednak i tu są nieścisłości, a podstawową z nich jest określenie czasu powstania tychże relikwii. Wszystko to pokazuje jednak, że nie tylko religia, ale i szeroko pojęta nauka maja twardy orzech do zgryzienia. Zaś wiara i w tym przypadku nie może zaistnieć bez nieodłącznych wątpliwości; które były, są i pozostaną pewnie na zawsze. Bo przecież nawet gdyby udało się stwierdzić, że chusta czy całun pochodzą z pierwszych dziesięcioleci naszej ery, to przecież nigdy w sposób jednoznaczny nie będzie można otwarcie powiedzieć, że ciało nimi okryte, to zwłoki nikogo innego jak właśnie Jezusa Chrystusa. I znów wątpliwości; nieodłączne, uporczywe, nieśmiertelne, jak pamięć o człowieku, którego ciało całun ten być może okrywał.

Wszak wobec powyższego należy zadać sobie jedno, jedyne pytanie; czy dla nas, dla ludzi wierzących to wszystko, o czym tu powiedziano, ma jakieś znaczenie? Dla historyka, badacza, niewątpliwie tak. Lecz na tym koniec. Bo cała reszta, jakby nie była nasączona bezmiarem drażniących i irytujących wątpliwości to przede wszystkim wiara, będąca niedoścignioną emanacją nauki, tej boskiej cząstki rzeczywistości, którą z takim zawzięciem i determinacją pragniemy odsłonić i ujrzeć na własne oczy.
Jarosław Sawiak

- Advertisment -

Borys Budka w reakcji na manipulacje Pawła Silberta z wizytą na JOG

Minister Aktywów Państwowych odpowiedział ostro na wpis internetowy Pawła Silberta na temat przyszłości projektu budowy fabryki samochodów elektrycznych w Jaworznie. Borys Budka ostro skomentował wpis...

XVIII Zlot Food Trucków na Rynku w Jaworznie już w ten weekend

Zapraszamy serdecznie wszystkich mieszkańców i gości na kolejny Zlot Food Trucków, który odbędzie się na jaworznickim Rynku! Nie przegapcie okazji, aby cieszyć się wspólnym...

Podpisano umowę na budowę obwodnicy Bukowna i przebudowę drogi do Jaworzna

Umowa dotycząca remontu drogi do Jaworzna oraz budowę obwodnicy Bukowna została podpisana w Starostwie Powiatowym w Olkuszu. Największa inwestycja w historii powiatu olkuskiego obejmuje między...