Ruszamy 2 marca spod stadionu olimpijskiego w Rio de Janeiro, by po 145 dniach jazdy na rowerze i pokonaniu ponad 9.000 km dotrzeć 24 lipca do Tokio, w dniu inauguracji igrzysk olimpijskich.
Dla mnie, to będzie już czwarta wyprawa rowerowa na igrzyska olimpijskie – święto światowego sportu. Wcześniej jechałem z greckiej Olimpii do Pekinu (2008), z Pekinu do Londynu (2012) oraz z Londynu do Rio de Janeiro (2016). Tym razem nie zaplanowałem przejechania całej trasy, a tylko część południowo-amerykańską. Potem wyprawa przenosi się na Hawaje i dalej do Japonii.
Przed tygodniem wspomniałem o moich poprzednich wyprawach olimpijskich: z Olimpii do Pekinu (w 2008 roku), z Pekinu do Londynu (2012) i z Londynu do Rio de Janeiro (2016). Dziś trochę więcej o tegorocznej wyprawie z Rio do Tokio.
ZASADY ORGANIZACYJNE
Organizatorami wyprawy są: Stowarzyszenie Podróżników CROTOS oraz Litewska Fundacja Great Millennium Peace Ride, a personalnie kierownictwo sprawują Maryla Zielińska i Sigitas Kučas (komandor). Od samego początku (2004) wyprawy są objęte patronatem honorowym Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Uczestnikami są ludzie z różnych krajów, dlatego aby to podkreślić na naszych bagażnikach powiewają różne flagi. Wyprawa jest przeznaczona dla rowerzystów, którzy mają doświadczenie w podróżowaniu na długich i trudnych trasach, w surowych warunkach kempingowych. Trzeba być przygotowanym na wysokie temperatury, dużą wilgotność powietrza, chłodne wiatry oraz na nieprzewidziane przeszkody na drodze.
Dzienny dystans zwykle wynosi 80-90 km, ale w zależności od uwarunkowań trasy może przekroczyć 100 km. Raz w tygodniu zaplanowane są dni odpoczynku od jazdy, a czasem – gdy są ciekawe miejsca do zwiedzenia – nawet kilka dni. Kserokopie mapy z zaznaczoną dzienną trasą oraz jej opisem są rozdawane każdego ranka na map meetingach, podczas których odbywa się omówienie trasy. Z jednego miejsca noclegowego do drugiego można podróżować indywidualnie lub w grupkach. Jeśli jednak program przewiduje wspólne przedsięwzięcie, jedziemy jedną grupą w wyprawowych koszulkach i z innymi emblematami rajdu. Samochód obsługujący wyprawę będzie nam towarzyszył na całej trasie, ale trzeba być przygotowanym na przewóz całego swojego bagażu na rowerze, gdy zdarzą się awarie auta i lub wystąpią inne okoliczności. W krajach Ameryki Południowej, przez które pojedziemy (Brazylia, Paragwaj, Boliwia, Argentyna i Chile), wizy nie są wymagane. Trzeba mieć tylko ważny paszport, międzynarodową (żółtą) książeczkę szczepień z odpowiednimi wpisami oraz środki finansowe wystarczające na pobyt w danym kraju. Na terenach, przez które będziemy jechać nie ma obowiązkowych szczepień, ale zaleca się zaszczepić przeciwko żółtej gorączce/febrze, na wirusowe zapalenie wątroby typu B i A, błonicę, tężec, polio i dur brzuszny.
SPANIE I JEDZENIE
Będziemy spali w różnych miejscach i warunkach, dlatego każdy powinien posiadać sprzęt biwakowy (namiot, śpiwór, mata, latarka itp.). Noclegi będą na kempingach, w pensjonatach, domach gościnnych, stacjach benzynowych, prywatnych farmach, ale też będziemy rozbijać się na dziko. Trzeba być przygotowanym na spanie w dżungli czy na plażach, gdzie przyda się hamak i moskitiera. Z oczywistych względów startując rano, nie zawsze będziemy wiedzieli, gdzie będziemy spać. Kierowca wyprawowego samochodu będzie znajdował noclegi na bieżąco i pomagał na nie trafić, zostawiając znaki.
Każdy uczestnik powinien mieć ze sobą butlę i palnik gazowy oraz menażki do przygotowywania dla siebie posiłków na kempingach oraz odpowiedni zapas napojów i jedzenia w ciągu dnia. Jeśli będą niezamieszkałe odcinki bez sklepów i lokali gastronomicznych, wtedy można będzie zapasy jedzenia i picia zdeponować w samochodzie bagażowym. Jeśli na miejscu noclegowym nie będzie bieżącej wody pitnej, kierowca zapewnia dowóz.
TRASA
Zaczynamy od odwiedzin stadionu olimpijskiego w Rio, potem ścieżkami rowerowymi wzdłuż legendarnej plaży Copacabana skierujemy się na południe. Trzy tygodnie będziemy jechać wzdłuż meandrycznego Costa Verde („zielonego wybrzeża”), często nazywanego najbardziej spektakularną trasą brzegową na świecie: z jednej strony góry pokryte lasami tropikalnymi, z drugiej turkusowy ocean i białe piaszczyste plaże.
Odwiedzimy urokliwe kolonialne miasta i oddalone od cywilizacji wioski rybackie, jak również bogate atlantyckie kurorty. Zrobimy wypad na Ilha Grande, romantyczna wyspę z wciąż pierwotną przyrodą. Po odwiedzeniu stolicy stanu Paraná – Kurytyby – znanej jako jedno z największych skupisk osadników z Niemiec, Polski i innych krajów Europy, skierujemy się w głąb lądu, w górzyste i rolnicze rejony stanu Santa Catarina. Kolejnym naszym celem będą ogromne wodospady Iguazu – cud natury na pograniczu Brazylii i Argentyny. Z Iguazu wjeżdżamy do Paragwaju, w cztery dni przez pofałdowane obszary regionu Paranena dotrzemy do stolicy tego kraju. W Asunción załadowujemy się na łódź towarową i płyniemy w górę rzeki Paragwaj, w stronę słabo zaludnionych równin Chaco. Będziemy mieli okazje spotkać kolonie menonitów i społeczności rdzennej ludności indiańskiej. Z Chaco wjeżdżamy na chwilę do Boliwii, do malowniczego miasta Villamontes u podnóża Andów. Stamtąd pojedziemy na południe do Salta, najbardziej na północ wysuniętej prowincji Argentyny, otoczonej górami, dolinami, winnicami, i jej kolonialnej stolicy – Salta la Linda („piękna Salta”), ważnego ośrodka hiszpańskiej i andyjskiej kultury. I tu zakończy się moja przygoda. Dalej wyprawa leci na Hawaje, w potem do Japonii, gdzie w mieście igrzysk Tokio nastąpi zakończenie. Za tydzień pierwsza relacja z trasy.
Ryszard Karkosz