Czy gołębie stają się coraz większym problemem największych osiedli mieszkaniowych w Jaworznie?
Zarządcy nieruchomości odbierają coraz częstsze skargi na zabrudzone parapety czy na zabrudzone samochody.
Pojawia się też informacje wskazujące, że gołębie przenoszą niebezpieczne dla człowieka bakterie i pasożyty. Czy to prawda? Na to pytanie odpowiada dr Kazimierz Walasz – ornitolog i prezes Małopolskiego Towarzystwa Ornitologicznego. Jak się okazuje, nie taki gołąb straszny, jak go malują. Nawet wcale niestraszny.
To, co faktycznie jest uciążliwe dla miast i zarządców nieruchomości, to wciąż rosnąca ilość ptaków. Niestety, za to odpowiedzialni są sami mieszkańcy a szczególnie ci, którzy wciąż dokarmiają gołębie.
Kiedy w lutym 2018 roku mieszkańcy Osiedla Stałego przed swoim blokiem znaleźli martwe ptaki, pojawiły się podejrzenia, że gołębie mogły zostać otrute. Wtedy z redakcją portalu Jaw.pl skontaktował się Kamil Szczepka – biolog związany z Instytutem Ochrony Przyrody i edukator przyrodniczy. Jak wtedy informował – Te ptaki zabiły dwie osoby: ta, która wysypała ewentualną truciznę i ta, która wysypywała im jedzenie i dawała wodę. Ta osoba, która dokarmiała gołębie, być może pośrednio zabiła też sikory, wróble i inne ptaki, które przegrały konkurencję o pokarm czy schronienie z nadmiernie rozmnożonymi przez dokarmianie gołębiami. Karmiąc gołębie, szkodzisz innym ptakom. Szkodzimy też sąsiadom i innym ludziom, którym gołębie niszczą mienie.
W podsumowaniu listu znalazła się też dobra rada – Jeśli ktoś chce dokarmiać ptaki, to niech na okres zimy wystawi karmnik dla dzwońców, sikor, raniuszków i innych małych ptaków. I odgania od niego gołębie. I rzecz jasna niech nie dokarmia ptaków chlebem, bo ten jest dla nich szczególnie szkodliwy lub nawet trujący.
Wniosek? Dokarmiając gołębie w sposób nieodpowiedni, wyrządzamy im ogromną krzywdę. Co więcej – sami narażamy się na ewentualne uciążliwości związane z ich obecnością. A same w sobie chyba nie są tak złe, jak mogłoby się to z pozoru wydawać.
[vc_facebook]
zobacz też:
List Kamila Szczepki: