Myją się w miskach, w wodzie, którą muszą sobie najpierw podgrzać na gazie. Zamiast toalety mają natomiast ciemny wychodek na dworze. To nie trudy życia na dalekiej od cywilizacji wsi, ale codzienność rodzin mieszkających w dzielnicy Pieczyska.
– Największym problemem, który nas nurtuje, jest brak tych sanitariatów w mieszkaniach. Mamy XXI wiek, Pieczyska przeszły ogólną rewitalizację, cieszymy się my jako dzielnica (…) a mieszkamy jak… nie będę brzydko tego nazywać… W średniowieczu, na prawdę. – mówi Pani Aneta, lokatorka
– Nabieram do garnka wodę, kładę na gaz, grzeję. Jak się dobrze czuję to sobie garnuszkiem przelewam, a jak syn jest, to on po mnie wodę z miski wyleje do zlewu – tłumaczy Pani Zofia, lokatorka
W tych budynkach wielorodzinnych przy ul. Sobieskiego mieszkają głównie osoby starsze. Funkcjonowanie w takich warunkach to dla nich ogromny problem. Jak twierdzą lokatorzy, niejednokrotnie zwracali się o pomoc do zarządcy.
– Zarządcą naszych czterech domków jest MZNK. W 2009 roku pisałam pierwsze pismo do dyrektora MZNK, mamy 2019 rok a w tej sprawie nic nie zrobiono, mimo że obiecywali, że jak najbardziej. Tłumaczyli to tym, że kanalizacja jest niedrożna i nie ma takiej opcji, żeby te łazienki przyłączyć. – dodaje Pani Aneta.
– Mówi „a co pani myśli, że tylko pani tak ma?”. To ja mówię: to za co ja wam płacę? Za co? Schorowana kobieta, odejmij sobie pani za lekarstwa, emerytura niska… – żali się Pani Zofia
Mieszkańcy doczekali się co prawda pewnego remontu, pojawiły się nowe ganki, chodniki i plastikowe okna. Ale względy estetyczne to dla nich rzecz drugorzędna. Chcieli by za to po prostu móc się myć i korzystać z toalety jak cywilizowani ludzie.
– Zamiast tych chodników trzeba było łazienkę nam dobudować. Rano wchodzę do ubikacji – buch! Muchy na twarz, to jest coś okropnego! – dodaje Pani Zofia
Że się da, udowodnił jeden z sąsiadów, który lata temu sam zorganizował sobie dodatkowe pomieszczenie. Ma teraz przestronną łazienkę, której reszta może mu co najwyżej pozazdrościć.
– Ja jestem budowlańcem, dużo dam sobie rade sam zrobić, ale bez przesady, ileż można? przyznaje Pan Marian.
Mieszkańcy narzekają też na ekologiczną oczyszczalnię, która nie dość, że z niewiadomych im przyczyn nie działa, a w dodatku powoduje trudny do zniesienia zapach.
– Stworzono nam ekologiczną oczyszczalnię, za którą płacimy szalone pieniądze. W tej chwili to nie działa. Jest ciepło, nie ma takiej opcji, żebyśmy pranie wysuszyli na polu, bo jest istny smród! – kontynuuje Pani Aneta
– Jak tu się wyjdzie wieczorem, i chciałabym posiedzieć, to się nie da, bo jak wiatr zawieje, to mnie dusi! – dodaje Pani Zofia
Rodem ze wsi są więc tam nie tylko sanitarne standardy, ale i zapachy. Czy ta prosta potrzeba, jaką jest posiadanie skromnej łazienki, ma szansę być spełniona? Z nadzieją na twierdzącą odpowiedź zapytaliśmy o to MZNK.
[vc_facebook]