Grupa Teatralna Kamila Bzyka Bzukały zaprezentowała w niedzielę 23 czerwca w Teatrze Sztuk dramat Sławomira Mrożka „Wdowy”. Sztuka na 3 role męskie i 3 role kobiece. Jak to u Mrożka bywa niby czasem wesoło, ale w efekcie jakoś tak smutno. Akcja dzieje się w niewielkiej kawiarni. Spotykają się tam dwie wdowy, które właśnie pochowały mężów.
Jeden zmarł na niestrawność, drugi śmiertelnie się przeziębił, ponoć jednak obydwaj zginęli w pojedynkach. Wdowy czekają na swych kochanków. W kawiarni pojawia się też trzecia bardzo tajemnicza wdowa. Całość kończy się nie najlepiej. Wniosek ze sztuki taki, że igranie z miłością może być śmiertelnie niebezpieczne. Skoro reżyser Kamil Bzukała podjął się realizacji sztuki to widać go ona zainteresowała, z jakiegoż to powodu – jesteśmy ciekawi.
Bezsprzecznie, żeby realizować Mrożka trzeba dużej scenicznej odwagi. To nie są sztuki opowiastki, one są niezwyczajnie absurdalne, a wygrać to na scenie łatwo nie jest. Reżyser musi dobrze się nad wszystkim zastanowić, żeby atmosferę tej nierealności zachować.
Granie Mrożka to też wyzwanie dla samych aktorów. Zagrać dziwność postaci to dopiero zadanie niezwyczajne, łatwo nie jest, wszystko się liczy inaczej można nieco schrzanić.
Mawiał Mrożek, że nie trzeba chodzić do teatru jedynie dla sztuk tzw. poczciwych. Można się wybrać na sztuki wymagające wielkich analiz i przemyśleń, byle tylko – jakby może Mrożek podsumował – „nie zbałwanieć”.