Kuba jechał tego dnia z mamą autobusem. Wysiadali na przystanku przy Galenie, gdzie nadal trwa remont. Krótki moment nieuwagi i felerna deska wystarczyły, żeby chłopak na kilka tygodni utknął w domu ze skręconym stawem skokowym. Jak pożaliła się nam mama Kuby, na pomoc nie mogła liczyć.
– Wysiadłem z autobusu, pod moją nogą zarwała się deska. Wpadłem i utknęła mi tam noga. Coś tam wystawało i prawie wbiło mi się w nogę – relacjonuje Kuba.
W trakcie remontu przystanek przeniesiono i zagrożenie zniknęło, czego nie można niestety powiedzieć o bólu w skręconej nodze. Kilka tygodni przymusowej odsiadki w domu to niezbyt przyjemne doświadczenie dla Kuby.
Równie przykre jest obserwowanie starań mamy, która od samego dnia wypadku usiłuje doprosić się pomocy i zapukała już do wielu drzwi. Póki co, bezskutecznie.
– W środę kontaktowałam się z panem z Urzędu Miasta, (…) miał się kontaktować ze mną inspektor budowy, nie skontaktował się do tej pory. W czwartek sama poszłam do kierownika przy Galenie i pytałam czy dostał informacje na temat zdarzenia (…) – opowiada Katarzyna Stalska, mama Kuby.
Wypadki chodzą po ludziach i nie sposób przewidzieć, kiedy i nam przydarzy się coś niedobrego. Niemniej, kiedy przyczyną jest prowadzony w mieście remont, można by spodziewać się odszkodowania, albo przynajmniej zainteresowania sprawą. Niestety, na to ostatnie, póki co mama Kuby nie mogła liczyć.
[vc_facebook]