W ubiegłym roku rzecznik rządu oświadczył, że zgodnie z „osobistą” decyzją pani premier nie będzie żadnych podwyżek cen wody. Tymczasem projekt nowej ustawy Prawo wodne spowoduje znaczący wzrost kosztów dla przedsiębiorstw wodno-kanalizacyjnych, co przełoży się w konsekwencji na wzrost cen wody dla gospodarstw domowych i odbiorców instytucjonalnych.
Podczas ostatniego posiedzenia trafił do Sejmu nowy projekt Prawo wodne. W swoim wystąpieniu zwracałem uwagę właśnie na fakt wzrastających kosztów, ponadto na skutek wdrożenia ustawy zostaną zlikwidowane zwolnienia z opłat za wodę wykorzystywane m.in. przez małe elektrownie wodne, przedsiębiorstwa energetyki cieplnej, stawy hodowlane czy przedsiębiorstwa produkujące wodę np. w uzdrowiskach.
Ale to nie wszystko! Ustawa nie tylko po cichu wprowadza bombę z opóźnionym zapłonem – opłaty, które wejdą w życie od 2019 r. (według projektu) spowodują drastyczny wzrost kosztów przedsiębiorstw, a w konsekwencji podwyżkę cen wody od 15 do 20%. Dodatkowo w sposób nieuzasadniony, sprzeczny z konstytucją piętnowani są między innymi mieszkańcy naszego województwa, gdyż ustawodawca chce obciążyć ich opłatami o kolejne 20% wyższymi od reszty, wprowadzając tak zwany współczynnik korygujący.
Wprowadzając te podwyżki rząd PiS jednocześnie… podwyżek ZABRANIA (art. 554 mówi, że opłaty za usługi wodne nie są podstawą do zmiany taryf) – to prowadzi do absurdalnej sytuacji, kiedy część przedsiębiorstw albo upadnie, albo samorządy będą musiały do nich dopłacać (rezygnując z innych zadań własnych). De facto rabuje się w ten sposób kasy samorządowe!
