Żadnych „przesłodzonych landrynków” jak mawiał o artystach ciapach ważny krytyk nie było. Jako się rzekło koncert był energetyczny. Na deskach MDK w piątek 10 lutego zaprezentowali się słuchacze klasy wokalnej Jaworznickiej Szkoły Muzycznej przy Fabryce Talentów. O postępy artystów pytać nie wypada, na scenie przecież nieudaczników nie było.

Każdy artysta duszę ma poszukującą, taka jego uroda. Odkrywa więc dla siebie muzykę, która być może nie zawsze zachwyci gromadę słuchaczy. O te muzyczne odkrycia pytamy wokalistkę Barbarę Janygę, wykładowcę Szkoły.

Być może dla niektórych artystów to rzeczywisty początek kariery. Czy jednak rzecz idzie o karierę, czy wystarczy autentyczna radość z muzykowania bez prezentowania się przed szanowną publiką?

Ponoć nic tak wyśmienicie na artystę nie działa, jak przekonanie o własnym talencie, ale nie zadzieranie z tego powodu nosa. To nie myślenie, że może coś z tym uda się zrobić, to wiara, że się powiedzie. Czy artysta powinien być z siebie zadowolony?

Sukces osiągają ci, którzy do nikogo się nie upodabniają, nikogo nie przypominają, mają swój styl i urok. Czy jest to regułą i gwarancją sukcesu?

Popularność bywa niestała i kapryśna a publika zmienna, czasem zachwycona a innym zaś razem gwiżdże na potęgę. O co chodzi w „szołbiznesie”.

Koncert Fabryki Talentów należy uznać za udany, publika artystom wyraźnie sprzyjała. Być może za jakiś czas o artystach z Fabryki Talentów ważny krytyk powie: oto artyści, których może pozazdrościć nam zagranica.

[vc_facebook]