Ryzykowne to było przedsięwzięcie – MCKiS zaprosiło na Rynek żeby sobie pooglądać film niemy z 1920 roku. Pokaz ilustrował muzycznie, na żywo dodajmy, sam Józef Skrzek.
I choć wydawało się, że nawet z przeproszeniem pies z kulawą nogą nie przyjdzie, to publika mile zaskoczyła i co do jednego wypełniła widownię. Niektórzy nawet stali. Prezentowano niemy film niemiecki pt. „Gabinet doktora Caligarii”. Józef Skrzek film już oglądał i nie raz ilustrował go muzycznie.
Opinie na temat powiązania muzyki współczesnej z filmami niemymi są podzielone. Entuzjazmom towarzyszą opinie nie najlepsze. Jak przekonywał Józef Skrzek recenzje nie do końca go zajmują.
Publika pojawiła się z różnych powodów – dwie jedenastolatki na Rynku pojawiły się tak sobie, ale na seansie pozostały. Jeden pan z wyglądu intelektualista film znał i ceni za scenografię, parę osób pojawiło się dla niesamowitej muzyki Skrzeka, miła para skwitowała: siedzimy i patrzymy, spodziewamy się miłego wieczoru. Inny pan podsumował: w Jaworznie kultura kwitnie.
Pokaz z założenia ciekawy, wkradł się jeden błąd – organizator nie przedstawił streszczenia filmu, napisy były po niemiecku, część publik pewnie tego języka nie znała, a widowni oddalona była od telebimu na tyle, że odczytać było nie sposób. Niektórzy więc nie wiedzieli co oglądają, a film jest opowieścią o kuglarzu Caligari obwożącym po jarmarkach lunatyka, którego nocą zmusza do morderstw.
Na letni wieczór żadna to więc przyjemna komedyjka, zwłaszcza, że krytyka uznała ten film za zapowiedź epoki nazizmu. Może więc lepiej prezentować filmy komika Bustera Keaton lub Flipa i Flapa, przynajmniej się człowiek pośmieje.
[vc_facebook]