Koniec świata – za milon złotych poszedł na aukcji mały obrazek przedstawiający na żółtym tle bordowy okrąg. Czy świat zwariował – zapytaliśmy znanego niemieckiego artystę malarza Dierka Engelken. Wspierała nas dzielnie w tłumaczeniu Karin Wawrzynek.
Okazją do rozmowy stał się wernisaż wystawy artysty w jaworznickim Muzeum, na który zaproszono na popołudnie 11 sierpnia. Przywieziono kilkanaście prac Engelkena. Artysta nadał wystawie nieco techniczny tytuł: „Przekrój poprzeczny”. Tytuł rzecz jasna ma swe uzasadnienie.
Artysta zaprezentował się w kilku różnorodnych malarskich technikach – był więc druk cyfrowy, serigrafia, rysunek piórkiem, akryl na płótnie, kolaże, grafiki i akwarele. Tematy dzieł są również różnorakie, od portretów poprzez martwe natury po pejzaże, wszystko zgrabnie ręką artysty przeinaczone. Ale czy nęci artystę malarstwo akademickie?
Nie sposób było w tej rozmowie pominąć kwestii relacji sztuki do ostatnich tragicznych terrorystycznych wydarzeń w Niemczech, wszak każdy artysta z ogromną wrażliwością reaguje na otaczającą go rzeczywistość.
Na zakończenie wypadało zapytać artystę o to, czy oby Jaworzno mu się spodobało Odpowiedź padła kurtuazyjna, właściwie z autentyczną radością odparł, że tak. Zaś problem wysokich cen malarstwa rozwikłał już przed wojną Stanisław Witkiewicz pisząc: sztuka to buta niebywałej wielkości. Jak się publice nawmawia, że dzieło wiekopomne to uwierzy i za miliony kupi.