Przeszły mnie dreszcze i wyszła mi gęsia skórka, jak zobaczyłem to zdjęcie – mówi pan Zbigniew Noszczyński. Na opublikowanym na portalu jaw.pl zdjęciu, które dołączyliśmy do naszego konkursu z historią w tle, pan Zbigniew rozpoznał swojego „ukochanego maluszka”.
Do kolizji doszło między 1995 a 1997 r. – Jechałem od strony miasta, a kierowca trabanta od Osiedla Stałego. Trabant wymusił pierwszeństwo i nie zdążyłem wyhamować. Wiadomo, jakie „maluch” ma hamulce. Pamiętam, że z tego „trampka” wychodził człowiek przez szybę boczną w drzwiach. Niestety, po kolizji musiałem skasować „malucha”.
Cała sytuacja była nieprzyjemna – wspomina pan Zbigniew.
Pan Zbigniew ma wspaniałe wspomnienia ze swoim ukochanym samochodem. Otrzymał go od taty w 1979 r. „Maluchem” przejechał Polskę wzdłuż i wszerz. W 1980 r. pojechał do Austrii, tuż przed stanem wojennym. To był drugi samochód pana Zbigniewa, pierwsza była skoda tudor – Bardzo fajny samochód, dojechałem do Chrzanowa i z powrotem i bak był pusty.
W swoim samochodzie miał nawet zamontowany telewizor – 8 calowy, czarno-biały, który odbierał dwa programy.
– W „maluchu” założyłem dwa silniki. Pierwszy miał przebieg 155 tys. km, potem kolega wziął go jeszcze do ciągnika i jeździł, drugi silnik, do kolizji, prawie 110 tys. km przebiegu.
Pan Zbigniew wspomina także początek lat 90. na jaworznickich drogach – Wtedy na ulicy były 3 samochody i 15 furmanek. Mój syn raz wziął samochód do Poznania i wycisnął z „malucha” ponad 130 km/h, ja maksymalnie jechałem 120 km/h.
„Wtedy na ulicy były 3 samochody i 15 furmanek.”
Chyba w Jeleniu. To Zbychu pojechałeś Pan z tym tekstem. 🙂
Albo Pan przyjechał z jakiejś wioski do Jaworzna.
Tym bardziej że w 70 były już 3 na samym Długoszynie … To co dopiero całe miasto 🙂