Dlaczego akurat Sylwester?

Ostatni dzień starego roku mógłby się nazywać różnie, np. Tomasz, Józef, Jan, Kunegunda, Anna, Bonifacy czy jeszcze inaczej. Ale nie…, bo akurat nazywa się Sylwester. Ciekawe, co?

Może na cześć Sylwestra Stallone?

Fanów tego kultowego aktora niestety zmartwimy. Człowiek, którego wspominamy w tym dniu żył na przełomie II i III wieku naszej ery. Umarł akurat 31 grudnia 335 roku, a w związku z jego datą śmierci Kościół katolicki oddaje mu specjalne honory poprzez tak zwane wspomnienie liturgiczne.

A jeśli do tego dodać, że jest świętym i ma na imię Sylwester, to nie ma co się dziwić, że w ostatni dzień roku obchodzimy imieniny Sylwestra.

Ale żeby zaraz tak hucznie? To chyba przesada – powie niejeden stetryczały gość.

Nie, nie, nie. Wcześniej imieniny Sylwestra obchodzono na modłę innych solenizantów: Staszków, Władków czy cioci Heli, śpiewając może przy tym piosenki typu: „U cioci na imieninach, są goście i jest rodzina”. Dopiero na przełomie XIX i XX wieku uznano to jako specyficzne święto pożegnania starego i powitania Nowego Roku.

Na początku do tego święta „podłączyli” się ludzie majętni, bo wiadomo: jest piniądz – jest impreza. Po jakimś czasie ten ceremoniał spodobał się także ludziom nieco uboższym i obrósł w wiele lokalnych zwyczajów. Na przykład w Danii zeskakuje się podobno o północy z krzesła, a w Hiszpanii od 1909 wraz z każdym uderzeniem zegara zjada się jedno winogrono.

Ale jest jeden uniwersalny zwyczaj w świecie – sylwestrowy bal, bez którego niektórzy ludzie nie mogą się obejść. Jeszcze tak się nie zdarzyło, żeby w Jaworznie sylwestrowego balu nie było. Nawet w najbardziej ponurych czasach. Zatem i w tym roku organizatorzy nie zapomnieli o tym szczególnym święcie.

Zapytaj: szczakowiec@gmail.com

Wasz Sylwek

PS Dla porządku trzeba dodać, że od jakiegoś czasu światowym zwyczajem stały się publiczne oraz indywidualne pokazy fajerwerków. Co ma zarówno dobre, jak i złe strony.