Podczas konwencji PiS, szef Solidarności Piotr Duda poparł na stanowisko prezydenta Jaworzna Pawła Silberta. I ja się temu stanowisku wcale nie dziwię, a nawet uważam, że postąpił słusznie.

Przewodniczący bowiem już dawno przestał mieć czas dla ludzi pracy i ich problemów, a bliżej mu – z racji własnej pensji sięgającej co najmniej kilkunastu tysięcy – do samorządowych milionerów. Silbert wpisuje się idealnie w ten obraz, bo sam zarobił piastując urząd tylko podczas tej kadencji prawie milion, a jeśli dodać poprzednie lata to tych milionów jest jeszcze więcej.

Podobnie jego zastępca Starzycki. Poniżej 250 tys. zł dochodu rocznego nie schodzi. Przy takich pieniądzach można się poczuć nieomylnym i wszystkowiedzącym, a kto jest innego zdania niż prezydent bogacz, milioner ten… tu pozostawię niedomówienie.
Tymczasem szeregowi urzędnicy ledwo wiążą koniec z końcem. We wrześniu w Katowicach pikietowali pod ratuszem przeciw głodowym pensjom. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że gros z nich, aby przeżyć miesiąc musi korzystać z pomocy społecznej, czyli katowickiego MOPS-u. Żenada i obciach dla prezydenta Katowic. I tym wypadałoby skwitować sytuację dodając, że przewodniczący Duda nie ujął się za protestującymi, bo nie miał czasu. Zrobił to natomiast urzędnik jaworznickiego magistratu… Tomasz Tosza.

Widać na jednym ze zdjęć opublikowanych w dzienniku Fakt, że solidaryzuje się z protestującymi i sam też w Katowicach walczy o wyższą pensję. To dziwne z dwóch powodów. Po pierwsze, jak mało kto w ratuszu ma nieograniczony dostęp do szefa i przecież zamiast pikietować w Katowicach, wystarczyłoby poprosił o podwyżkę Silberta. Tymczasem poprzez obrazki z Katowic dowiedzieliśmy się w Jaworznie, że Tomasz Tosza ma głodową pensję, a Silbert to sknera, który dba tylko o siebie i może jeszcze o Starzyckiego, skoro jego prawa ręka musi walczyć na ulicy o swoje.

Silbert powinien wiedzieć, że człowiek światowy, za jakiego chce uchodzić pan Tosza, może mieć problemy z utrzymaniem się za ok. 8 tys. zł, jakie zarabia w UM. A jeśli od tej pensji odliczymy podatki i inne zobowiązania, to zostanie może jakieś 5 – 6 tys. zł na życie. To dla niego najwyraźniej grosze, po prostu grosze…

Nawet nie chcę myśleć, jak oflagowałby się jaworznicki urzędnik i jakiej pikiety bylibyśmy świadkami, gdyby musiał przeżyć z rodziną, jak większość jaworznian za mniej niż połowę tego co zarabia. Co daję przed wyborami pod rozwagę…

[vc_facebook type=”standard”]

Grażyna Haska

PS. Jeszcze o ciężkiej sytuacji jaworznickich urzędników. Poniżej prezentujemy zdjęcie budynku, który stawia kierownik referatu kultury i sportu z jaworznickiego magistratu. Jak on ma żyć, panie prezydencie? Za co ma dokończyć swoją inwestycję, która jest przecież znacznie większa od sąsiadującego „Dworku”, który kosztował właścicieli prawie 2 mln zł? Panie prezydencie, dość głodowych pensji urzędników, a co za tym idzie, to i o sobie nie powinien pan zapominać. Bo skoro urzędnika stać na dwumilionową inwestycję, to panu powinno wystarczyć przynajmniej na 5-krotnię większą. I powtórzę raz jeszcze – dość głodowych pensji dla urzędników i dla prezydentów oczywiście.

[vc_facebook type=”standard”]